środa, 30 stycznia 2013

26. "Do oczu napłynęły łzy, a widoczność stała się niemal zerowa."

Podeszłam do Michaela i spojrzałam mu w oczy. Złapałam go na całowaniu się z Cho Chang. Co było dosyć dziwne, nie zareagowałam na to ani płaczem, ani zazdrością. Nawet nie poczułam się zdradzona.
-Nic cię to nie powinno obchodzić ! - krzyknął Corner wstając. Nie miałam mu nic do powiedzenia, kompletnie. Po prostu wyszłam z lokalu. Wpadłam na Scotta.
-Ale Tatio. - krzyknął zielonooki. Puchonka odeszła niepyszna wraz z Hanną Abbot. - Tatia. - wyszeptał błagalnym tonem. Westchnęłam i chwyciłam go za dłoń.
-Chodźmy na Ognistą. Wszystko mi opowiesz. - zaproponowałam ruszając do gospody Pod Świńskim Łbem.Weszliśmy do tawerny. Wszyscy patrzyli się na nas jak na podejrzanych o Zaavadowanie kogoś czy coś. Zobaczyłam Draco wraz z Lucjuszem. Pomachałam im wesoło i usiadłam ze Scottem przy stoliku pod zakurzonym oknem. Podszedł do nas kelner. Twarz miał do połowy zabandażowaną. - Proszę Ognistą... dwa razy. - poprosiłam z uśmiechem. Mężczyzna pokiwał głową i odszedł. - A teraz mów co ci leży na wątrobie. - dodałam chwytając go za dłoń.
-No bo ta Tatia... - urwał zielonooki. Zaczęłam się śmiać. On spojrzał na mnie zdziwiony. Próbowałam się ogarnąć.
-A coś ty myślał ? Raz zaproponujesz spotkanie, a ona bez problemu i namysłu się zgodzi ? - spytałam śmiejąc się z niego na całą salę. Wszystkie oczy zwróciły się ku mnie. Przestałam się śmiać i spojrzałam rozbawiona na niego.
-No to co ja mam do kurwy nędzy zrobić ? - spytał błagalnym tonem.
-Kurna mać, bądź romantyczny ! - mruknęłam poważnie. On spojrzał na mnie zdezorientowany. Westchnęłam głęboko. - Nie wiem ! Kup jej kwiaty, połaź z nią po okolicy, pogadaj, albo co tam chcesz. - dodałam. On pokiwał nierozumnie głową. Westchnęłam po raz drugi i upiłam łyka trunku. Bursztynowy płyn rozlał się po moim wnętrzu powodując lekkie szczypanie.
-Czyli mam się nie narzucać, ale przynajmniej pogadać, tak ? - mruknął Scottie. Kiwnęłam przytakująco głową. Lucjusz wstał i wyszedł mocno wzburzony. Draco podszedł do nas.
-Witaj skarbie. - powiedziałam dopijając Whisky. Malfoy usiadł obok mnie.
-Ojciec chce mnie usunąć ze szkoły i nauczać w domu. - burknął wkurzony Dracuś. Spojrzałam na niego wzrokiem, który wyrażał zdziwienie i przerażenie.
-A... Ale !? Jak to ?! - spytałam mocno zdezorientowana. Do oczu napłynęły łzy, a widoczność stała się niemal zerowa. Chyba pierwszy raz widziałam jak Malfoy płacze. Dotknęłam jego dłoni.
-Draco. Nie pękaj stary. -powiedział Scott pokrzepiającym tonem. Przysunęłam się do blondyna i wtuliłam w jego szatę.
-Boże, ale czemu ? - spytałam powoli łkając. Malfoy oddał gest.
-Ojciec mówi, że czasy są niepewne, a w Hogwarcie jest coraz większa liczba teoretycznych popleczników Voldemorta. Mało osób uważa go za dobrego i śmiałego Śmierciożercę, więc automatycznie chcą i mnie i jego wyeliminować. - wyszeptał Draco płaczliwym tonem.
-Lucjusz... On chce... Mi... Cię zabrać. - głos załamywał mi się po każdym słowie. Malfoy przytulił mnie jeszcze mocniej. Z moich oczu leciały wielkie i gorzkie łzy. - Będę cię odwiedzać co tydzień kochanie. - wyszeptałam pociągając nosem i ocierając łzy.
-Zabierają mnie w niedzielę w przyszłym tygodniu. - mruknął Dracuś dmuchając nos. Zawołałam kelnera.
-Jeszcze raz Ognistą, ale tym razem trzy razy. - wyręczył mnie Scott. Kelner poszedł po trunek.
-Ale nie da się go uprosić ? - spytałam opierając głowę na jego ramieniu. Zaprzeczył ruchem głowy. Nasze zamówienie położono na stoliku. Wypiłam pół szklaneczki Ognistej. Od razu zrobiło mi się lepiej na serduszku. Scottie i Dracuś wypili duszkiem zawartość szklanek. Dopiłam i wstałam.
-Gdzie idziesz ? - spytał Scott. Westchnęłam.
-Idę coś wyjaśnić. - mruknęłam i wyszłam. Ujęłam różdżkę w kieszeni i weszłam do herbaciarni. Michael nadal tam siedział. - Przepraszam. - powiedziałam siadając przy ich stoliku. Corner się uśmiechnął.
-Skarbie, od razu widać, że mnie nie kochałaś. Nie mam ci tego za złe. On jest ci przeznaczony. Widziałem, jak na niego patrzysz, jak go całujesz i zawsze miałaś takie zamglone oczy, gdy o nim wspominałem. - zaśmiał się delikatnie Krukon. Cho nic z tego nie rozumiała.
-Czyli sztama ? - spytałam wyciągając ku niemu dłoń. On chwycił ją z uśmiechem.
-Czyli sztama. - potwierdził. Pocałowałam go w policzek. - Do zobaczenia. - dodał, a ja wyszłam radosna z herbaciarni. Ruszyłam do sklepu Zonka. Nie wiem po co i dlaczego, ale coś mnie tam ciągnęło. Otworzyłam drzwi. Przy półkach stała moja Rose wraz z Georgem. Trzymali się za ręce i oglądali jakieś wynalazki. Fred nawet tego nie zauważał. Podeszłam do tego młodszego i zakryłam mu rękami oczy.
-Yyy... George ? Lee ? Snape ? - zaczął zgadywać. Na ostatnią pozycję zachichotałam, a on obrócił się tak, że byłam milimetry od jego twarzy. Spojrzałam mu w czekoladowe oczy. Odsunęłam się po chwili.
-Snape. - wyszeptałam cicho i zarumieniłam się. Chcąc odwrócić od tego uwagę podeszłam do półki i spojrzałam na jakieś eliksiry w buteleczkach. Młodszy podszedł do mnie z tyłu i położył mi dłoń na ramieniu.
-Przepraszam. - powiedział cicho. Uśmiechnęłam się do rudzielca delikatnie.
-Ale za co ty mnie przepraszasz? - spytałam patrząc mu w oczy. Fred wzruszył ramionami. Zaśmiałam się. Wyszłam szybko i ruszyłam do gospody Pod Świńskim Łbem. Dracusia już nie było. Scott siedział przy barze i pił chyba 5 szklaneczkę Whisky. Podeszłam do niego. Wyrwałam mu naczynie z bursztynowym płynem z ręki. Ujęłam go za dłoń i położyłam 5 Galeonów na ladzie. Farro stawiał opór.
-Nie. Carm. Proszę. - wyjęczał niewyraźnie zielonooki. Westchnęłam głęboko. Zaczęłam go targać ku wyjściu.
-Chodź idioto, nie pierdziel. - mruknęłam i wyszłam na powietrze. Środkiem Głównej Ulicy szedł Fred. Patrzył na wszystkie wystawy i włożył ręce w kieszenie. Zobaczył mnie i pomógł mi trzymać Scotta. - Dzięki. - powiedziałam patrząc na rudzielca.
-Musisz go teleportować do pokoju, bo jak Minerwa zauważy to będzie miał szlaban do końca roku. - wyjaśnił Weasley z uśmiechem.
-Idziesz ze mną? - spytałam z nadzieją. Rudzielec pokiwał głową. Zamknęłam oczy łapiąc Freda i Scotta. Wyobraziłam sobie ich syf w pokoju. Poczułam charakterystyczne szarpnięcie, a potem grunt pod stopami. Stałam w ich pokoju. Rudy położył Scotta w jego łóżku. Pocałowałam zielonookiego w czoło. - Śpij pijaku. - mruknęłam gładząc go po policzku. Wstałam i złapałam Freda za rękę. Wyobraziłam sobie Ulicę w Hogesmeade i poczułam szarpnięcie. Stanęłam na kamiennej drodze przy sklepie Zonka. Gdy się rozejrzałam, spostrzegłam Dracusia spacerującego z Niną. Oboje byli mocno zawstydzeni. Nawet ja nie widziałam tego u Draco. Ten widok był zadziwiający. Zobaczyłam jak moja przyjaciółka wychodzi wkurzona z herbaciarni. Podbiegłam do niej.
-Widziałaś to ?! - wykrzyknęła wzburzona. Spojrzałam na nią zdziwiona. Z herbaciarni wylazł Michael. Był wkurzony.
-Co ty do kurwy nędzy robisz ? - krzyknął Corner. Trzymał się za policzek.
-Coś ty mu zrobiła ? - wrzasnęłam na pół Hogesmeade. Rose spojrzała na mnie zdezorientowana.
-A... Ale... On... I Cho... CO ?! - mruknęła dziwnym tonem. Za mną pojawił się Fred.
-Zerwaliśmy. - wyjaśnił Michael, a z sklepu Zonka wyszedł starszy bliźniak.
-Po co to zrobiłaś ? - spytałam zawiedzionym tonem.
-Myślałam, że on cię zdradza. Chciałam ci pomóc. - mruknęła Rose z wyrzutem. Westchnęłam głęboko.
-Draco odchodzi ze szkoły. - wyszeptałam cichutko. Blondynka zrobiła wielkie oczy.
-COO ?! - spytała nie mogąc uwierzyć w prawdziwość moich słów. Zrobiło mi się słabo i chyba upadłam. Zagłębiłam się w nicości. Na końcu były dwa niebieskie punkciki. To... To chyba oczy.
-Alastor ? - wyszeptałam. Odpowiedziała mi grobowa cisza.
~Chyba najbardziej wzburzona była Rose, a najbardziej przejął się rudzielec stojący za nią. *perspektywa Freda*~
Carmen zemdlała i uderzyła głową o kamienną drogę. Z jej czoła ciurkiem zaczęła sączyć się krew. Rose rzuciła się do niej. George wpatrywał się w nią z żałością w oczach.
-Może mi ktoś pomoże ? - spytała blondynka przerażonym tonem. Ukląkłem przy pannie Black i wziąłem ją na ręce.
-Teleportuj nas. - rozkazałem. Usiłowałem zachować zimną krew. Rose złapała mnie za ramię i poczułem nagłe szarpnięcie. Otworzyłem oczy i zobaczyłem chorobliwie czyste wnętrze Skrzydła Szpitalnego. Położyłem Carm na jakimś łóżku. Sala była pusta. Rosie pobiegła po panią Pomfrey. Usiadłem na krześle obok jej łóżka. Ująłem jej dłoń. Do Sali wparowała pielęgniarka. Zaczęła ją badać. Rose patrzyła jej na ręce. Wstałem i odstąpiłem jej miejsca. Teraz ona złapała Carmen za dłoń.
-Nic jej nie jest. Dostała nagłego wstrząsu. Usłyszała jakąś niepokojącą informację ? - dopytywała się starsza kobieta odziana w biały fartuch. Spojrzałem na Krukonkę niepewnie.
-Tak. - szepnęła Rosie i spuściła głowę w dół. Pielęgniarka westchnęła.
-Ojj. No to obudzi się za trzy, cztery dni, więc trzeba poinformować nauczycieli i opiekunów prawnych. - urwała. - Kto jest jej opiekunem ? - dodała patrząc po nas.
-Jej bracia. - powiedziała Rose patrząc jej w oczy. - Syriusz, Bachus, Romulus, Regulus i Rudolf Black. - wyrecytowała z pamięci. Żeesz. Ale ich tam musi być dużo. Pani Pomfrey pokiwała głową i wymruczała ich imiona pod nosem. Wyszła pokazując ręką, że zaraz wróci. Zapadła niezręczna cisza.
-Teleportuj się do Minerwy i jej o tym powiedz. Proszę. - mruknąłem uśmiechając się blado. Ona pokiwała głową i już jej nie było. Westchnąłem głęboko. Spojrzałem na Carmen. Była taka niewinna. Pozwoliłem sobie na okazanie słabości. Po moich policzkach spłynęła niewielka porcja łez. To mi wystarczyło. Było mi lepiej i lżej. Wstałem i podszedłem do okna. Rozciągał się tam piękny widok. Wszędzie wiele drzew, krzewów itp. Jeden z najpiękniejszych, jakie widziałem w Hogwarcie. Usiadłem na parapecie. Usłyszałem jak ktoś otwiera drzwi. Nie odwracałem się.
-Carmen ? - spytał męski głos. Już wiem kto to był. Taa... Na moje nieszczęście, choć może i szczęście tym kimś był...
_________________________________________________________
Noo. Ten rozdział dedykuję po pierwsze mojej Wiktorii, po drugie mojej Ninie, po trzecie mojej Klaudii, a po czwarte wszystkim czytajacym, czyli Kasi, Monice, Loony, mey bi, The Immortal Girl oraz Karolinie. Dzięki wam aż miło mi się pisze. <3 Koocham.

13 komentarzy:

  1. Aaaah. Fragment o Tatii mnie powalił :3 Boskie!
    Świetny :*
    dziękuję za dedyk skarbie ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. ehhh no to jedziemy na początek dzięki za dedykację, ale cie wzięlo :-) no to lecimy dalej mój ulubiony fragment hah z liścia go :3 troska rose rządzi <3 co by tu jeszcze dodać draco nie w hogwarcie ?! kim jesteś i co zrobiłaś z pat xD ?! no ale się dla ciebie poświęcamni piszę ten komentarz z tego głupiego tabketa... ehh... ni to co jeszcze ale obudzi się za 4 dni ?! no bez przesadyzmów. ach i kto to może być .., hym może draco, harry, scott (nawet upity xD) ?? ach i znowu jest prosta ścieżka fred-carm xD co by tu jeszcze tam... no ni kocham cię :* ach tatia i scottie hym zielonooki lata za naszą Salvador a wydawała się miłym ziemnikiem :3 heh a i jeszcze ta słodka scenka w zonka ale snape.... SNAPE !!! co ty człowieku brałaś ?! napewno tamta teza była najbardziej prawdopodpna :D no cóż już się boję co ci przyjdie do tej głowy :>

    OdpowiedzUsuń
  3. ahh analfabeta pisze xD
    * tableta... ehh... no to co jeszcze, ....

    OdpowiedzUsuń
  4. no dobra widzę u siebie masę błędów ake się docztujesz xD no cóż pisanie z tableta nie łatwa sprawa xD
    * no nic kocham cię...
    * u zonka....
    * poświęcam i piszę ....
    no tyle zauważyłam ale wiesz z moim talentem jest więcej xD

    OdpowiedzUsuń
  5. Ależ proszę. :D no rozdział świetny. życzę weny i czekam na następny. ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ojej, dziękuję <3
    A co do rozdziału, cudoo *.* Fred jest taki słodki, że aż mam ochotę go przytulić :D Kim był ten ktoś?
    Pisz szybko :] Weny życzę :>

    OdpowiedzUsuń
  7. Och...dziękuję !!
    Tak! W końcu mam internet ^^
    Nina i Dracuś hahah...rozdzialik jak zwykle zajbist ;*
    Teraz idę komentować inne xD

    OdpowiedzUsuń
  8. Jej kim był ten ktoś ???? No ciekawie, ciekawie ♥♥♥ Życzę Ci weny ;D

    OdpowiedzUsuń
  9. Ha ha wiedzialam ze on bedzie z cho a pozatym to jak moglas usunac dracoo??! :( no ale super rozdzial i dzieki za dedykacje :)

    OdpowiedzUsuń
  10. superowo :))) czekam na dalsze rozdziały i nie przestawaj pisać ;D

    OdpowiedzUsuń
  11. Juz dawno miałam pisać ale mi sie nie chcialo xD Do Hogwartu nie można sie teleportowac. Z Hogwartu też nie. W Hogwarcie z jednego miejsca do innego też nie xD Tylko np jak ktoś zdejmie ten 'czar' który uniemożliwia teleportacje to można, tak jak w 6 części żeby się uczyli

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie trzymam się sztywno zasad wymyślonych przez panią Rowling. :3

      Usuń
  12. Biedna Carmen i Draco... :'(

    OdpowiedzUsuń