Drzwi do przedziału otworzyły się i stanął w nich Blaise Zabini.
-Można się dosiąść ? - spytał opierając się o framugę drzwi. Jego usta wykrzywiały się we wrednym uśmiechu. - Ohh. Carmi. Moje kochanie. - powiedział siadając obok mnie. Przysunęłam się w stronę Scotta, prawie go miażdżąc.
-Odejdź. - mruknęłam, a Farro mnie przytulił.
-Ale nie podobał ci się pocałunek ? - spytał zdziwiony Ślizgon. Odsunęłam się wkurzona od Scottiego i Balise dostał mocno w policzek. W tej chwili Draco wstał. Zabini wytrzeszczył oczy łapiąc się za policzek.
-Jeśli chcesz tu zostać to musisz się ogarnąć ! - powiedział Malfoy dobitnie. Nie miałam najmniejszego zamiaru siedzieć tam z nim, więc wstałam i wyszłam. Michael właśnie patrolował ten wagon. Uśmiechnęłam się do niego.
-Jak tam pociąg, prefekcie ? - spytałam zakładając mu uciekający kosmyk ciemnych włosów za ucho. On również się uśmiechnął.
-Mała bójka między pierwszoroczniakami, no i większa u Puchonów. - odpowiedział Corner i pocałował mnie delikatnie w usta. Po czym złapał mnie za dłoń, a za nim pojwaiła się jakaś dziewczyna.
-Michael. Chodź. Puchoni znowu zaczynają. - powiedziała ona ze smutną miną.
-Carmi, to jest moja koleżanka - Cho Chang. Cho przedstawiam ci moją dziewczynę - Carmen Black. - wyjaśnił radośnie Corner. Podałyśmy sobie ręce. Ona uśmiechnęła się szczerze.
-Miło mi cię poznać. - powiedziałam szczerząc się. Cho spojrzała zaniepokojona na tył wagonu. Dochodziły stamtąd dziwne odgłosy. - Idź. - dodałam zrezygnowana i pocałowałam go w policzek próbując dodać otuchy. On spojrzał na mnie przepraszająco i ruszył za Chang.
-Widzimy się później. - krzyknął na odchodnym, a ja spojrzałam w okno. Rozciągały się tam piękne pasma górskie. Spowiła je leciutka mgła. Z przedziału za mną wyszedł Scott.
-Kto to ? - spytał patrząc mi w oczy.
-To jest Michael Corner. Mówiłam ci o nim. - odpowiedziałam z uśmiechem.
-No tak. - dodał szczerze się ciesząc. Usłyszałam głośny trzask i podniesiony głos Freda.
-Jejku. Katie uspokój się. - przemówił rudzielec. Po chwili wyszedł z przedziału wraz z Katie Bell. Ona nie była zadowolona, można wręcz stwierdzić, że kipiała ze złości.
-Uspokój się ?! Czy ty myślisz, że to tak łatwo ?! - krzyknęła wytykając go palcem. - Pierwszy raz, spoko. Myślałam, że się przejęzyczyłeś. Drugi raz, z mniejszym spokojem, ale błędy popełnia każdy. Ale, żeby trzy razy !? - wrzasnęła panna Bell.
-Przecież to nic nie znaczyło. - odkrzyknął Fred, ale widać było, że kłamie.
-Ona zawsze będzie coś dla ciebie znaczyła. Ty ją kochasz. Zrozum to ! Nazwałeś mnie Carmen trzy razy i to zawsze po pocałunku. Czy to nie jest trochę dziwne ?! - wrzasnęła ironizując Katie. Weszła zamaszyście zamiatając długą spódnicą podłogę, do przedziału. Stałam na środku wagonu oniemiała. Rudy spojrzał na mnie i się zaczerwienił. Zamrugałam kilka razy oczami i opadłam lekko na Scotta. On objął mnie ramieniem i zaprowadził do małego baru. Zostawiłam Freda przed przedziałem całkowicie zamroczonego.
-Carm. Dobrze się czujesz ? - spytał Farro podając mi szklankę wody. Opróżniłam szybko kubek.
-Teraz tak. - powiedziałam wzdychając głęboko. Konduktor mruczał sennym głosem przez głośniki, byśmy się zbierali, bo za 15 minut Hogwart. Wstałam od lady i ruszyłam do przedziału, gdzie zostawiłam bagaż. Siedział tam Draco, Blaise, Teodor i Pansy, która wlepiała we mnie oczy.
-Nic ci nie jest ?! - spytał troskliwym głosem Draco. Uśmiechnęłam się lekko.
-Nie zajmuj się mną, tylko zbieraj się, bo za niedługo Hogwart. - powiedziałam z uśmiechem i wyciągnęłam szatę z walizki. Zarzuciłam ją na siebie. Pół wakacji w niej przechodziłam. Była świetna, ładna i funkcjonalna. Usiadłam obok Malfoya.
-No to powiedz mi jak jest u was w lochach ?! - mruknęłam dobitnie i położyłam głowę na jego ramieniu.
-Lochy jak lochy. - szepnęła cicho Pansy. Malfoy się zaśmiał.
-Wyobraź sobie mój pokój w podziemiach. No może bez kanapy i tak wygodnego łóżka. - rozpromienił się blondyn. Ja również się uśmiechnęłam.
-Od czasu do czasu nawet kanapa jest wygodna, gdy zasypiasz na niej z właściwą osobą u boku. Dodam jeszcze, że nie masz pojęcia jak się tam znalazłaś, bo jeszcze wieczorem kładłaś się na łóżku z baldachimem. - powiedziałam szczerząc się. Scott znał tę historię, więc również się zaśmiał.
-Ojj. Cicho. Ale na swoją obronę mam, że to ty sama wlazłaś mi na kanapę, gdy spałem. Taka w cholerę zaspana, no ale urocza, mruczałaś pod nosem : "Suń dupę." No to co miałem zrobić ? - odpowiedział z miną niewiniątka. Pansy chyba chciała mnie udusić. Jebać to.
-Wstać i zaprowadzić mnie z powrotem do łóżka, a potem zasnąć na swojej ślicznej kanapie. - przewróciłam oczami gestykulując dłońmi dosyć ostro. Hogwart Ekspres zaczął się zatrzymywać. Wstałam radosna z miłej pogawędki.
-Chciałabyś. - mruknął niezadowolony Malfoy łapiąc mnie za nadgarstek. Puścił mi oczko.
-Wiesz co. Mimo, iż zabrzmi to dwuznacznie, fajnie spało mi się obok ciebie, kochanie. - powiedziałam całując go w policzek. - Teraz tylko znaleźć tą od Ognistej. - mruknęłam stargiwywujac swoją walizkę z półki. Wreszcie stanęliśmy na stacji. Wyszłam uradowana z pociągu taszcząc wszystko co wzięłam. Błyskawica robiła niemałe wrażenie na pierwszoroczniakach, a ci starsi intensywnie myśleli kim mogę być. Po chwili zobaczyłam moją Rosie wraz z Luną. Gadały o czymś zawzięcie. Martin trzymała w ręku swoją niebieską Błyskawicę. Podbiegłam do niej.
-Witaj Luno. - powiedziałam z wielkim uśmiechem. Blond włosa uśmiechnęła się do mnie słodko i nieobecnie. Spojrzałam na dorożki zaprzężone w testrele. Ehh. No tak, zapomniałam wspomnieć, że widzę te cudowne stworzenia. Czemu ? Widziałam śmierć wielu ludzi. Nie zawsze byłam zachwycona z tego powodu, więc to nie dzieje się z mojej winy. Pogłaskałam jednego po głowie.
-Co ty robisz ? - spytała zdziwiona Rose. Taa... Wiem, jak to wyglądało. Idiotka głaszcząca powietrze. Nie ważne. Chyba tylko ja je widziałam.
-Ona głaszcze testrela. - powiedziała Luna co zdziwiło mnie mocno. Ogłupiała wlazłam po schodach do powozu i usiadłam naprzeciw Rosie i panny Lovegood.
-Czekajcie. - krzyknął znajomy głos z tyłu. Do powozu dopadł Scott. Uśmiechnęłam się. Farro wlazł szybko, a powóz ruszył.
-A ty to ? - spytała nieuprzejmie Rose. Tak. Tylko my potrafimy walić coś prosto z mostu.
-Kulturą to ty nie grzeszysz. - zaśmiałam się lekko. Scott odsapnął i wyciągnął rękę ku dziewczynom.
-Jestem Scott Farro. Będę z tobą i Carmi przydzielany za chwilę. - powiedział on z uśmiechem.
-Carmi coś o tobie wspominała. Miło mi. Jestem Rose Martin. - odpowiedziała moja przyjaciółka szczerząc się szeroko. Podali sobie dłonie i zaczęła się miła pogawędka. No cóż. Oboje znałam bardzo dobrze. Luna nie udzielała się w rozmowie za bardzo. Czytała pismo zatytułowane "Żongler". Lubię tę gazetę. Tutaj Potter nie jest wyzywany od idiotów i wariatów. Tu jest prawda. Po kilku minutach jazdy znaleźliśmy się przed potężnym pałacem. Zobaczyłam Hagrida. Tego o którym wciąż gadała Olimpia.
-Pirszoroczni nie oddalać się. - krzyczał potężnym głosem. Uśmiechnęłam się i szturchnęłam Rosie ramieniem. Ona spojrzała na niego i również uśmiechnęła się. Weszłam do zamku. Wszyscy szli do Wielkiej Sali, bo zaraz miała się zacząć ceremonia przydziału. Postawiłam swoje bagaże obok walizek Scotta i Rose. Weszliśmy do pomieszczenia. Zobaczyłam z lewej od okien Puchonów, nie znałam stamtąd nikogo. Potem Krukoni. Zobaczyłam roześmianą twarz Michaela i równie uśmiechniętą Cho. Pomachałam mu, a on oddał wesoło gest. Po prawej rozciągał się stół Gryffonów. Znalazłam wśród tłumów rude czupryny i czarną, kędzierzawą należącą do Pottera. Wszyscy uśmiechali się do nas przyjaźnie. Potem Ślizgoni. Zobaczyłam znacznie górującego Draco. Widząc nas uśmiech wstąpił na jego twarz powodując kilka złowrogich spojrzeń w moją stronę. Pierwszoroczniaki stanęły przestraszone w rządkach i czekały na wyrok Starej Czapki. Usiadłam wraz ze Scottem i Rose na końcu Gryffońskiej ławy, gdzie nie siedział nikt. Na mównicę wstąpił Albus Dumbledore, a cała sala ucichła.
-Witajcie na kolejnym roku w Hogwarcie. Jak na każdym początku mam wielką przyjemność powitać nowych uczniów, a także ogłosić, iż w tym roku grono starszych powiększy się o 3 osoby. Panna Carmen Black, panna Rosalie Martin oraz pan Scott Farro zaszczycili nas nauką w ostatnich latach ich edukacji, którą kontynuować będą tutaj. U nas w Hogwarcie. - mówił siwy dyrektor. Wszystkie oczy zwróciły się ku nam. Uśmiechałam się lekko. Jak w Beauxbatons przy "uroczystym" odczytaniu karnych tygodni. Na liście zawsze górowałyśmy wraz z Rose. Scott zróżowiał lekko. - Poproszę was, nasi najmłodsi o cierpliwość. Najpierw niech podejdzie panna Carmen Black. - dodał uśmiechając się pogodnie. Wstałam i bez żadnych ceregieli wpierniczyłam się na krzesło, a Minerwa założyła mi na głowę Tiarę.
-Hmm... Czystokrwista i bardzo odważna osoba. Trudny wybór. - powiedziała Czapka swoim przestarzałym tonem. - GRYFFINDOR. - wrzasnęła wreszcie, a stado Gryffonów zawyło z uciechy. Wstałam z gracją i ruszyłam w stronę stołu Lwów. Draco wstał ku zdziwieniu innych Ślizgonów i podszedł do mnie.
-Gratuluję. Choć wolałbym cię w Slytherinie. - powiedział przytulając mnie lekko.
-Wszystko jedno. - powiedziałam z delikatnym uśmiechem i usiadłam obok Pottera.
-Miałem nadzieję, ze będziesz w naszym domu. - powiedział Wybraniec szepcząc mi na ucho.
-Poproszę teraz o powstanie pannę Rosalie Martin. - powiedział Albus zapraszając ją na krzesło. Blondynka opadła na nie lekko. Na jej głowę włożono Tiarę.
-Ohh. Inteligentna, odważna, sprytna. Dumna ze statusu półkrwistości. - mruczała Czapka dosyć głośno. - RAVENCLAW. - wrzasnęła Tiara, a Krukoni powitali Rose z uśmiechami na twarzach gratulując jej dojścia do ich domu.
-I na koniec pan Scott Farro. - powiedział Dumbledore wyniośle. Zielonooki wstał i niepewnie podszedł w wyznaczone miejsce. Jednak usiadł i pozwolił założyć sobie Tiarę na głowę.
-Tu łatwiejszy wybór. Miły i dałby się zabić za przyjaciół. Odwagą, aż się odznacza. - wymruczała dziwnie Czapka. Wstrzymałam oddech. Chcę go mieć u siebie w domu. - GRYFFINDOR. - krzyknęła Tiara na całą salę. Ucieszyłam się niezmiernie i zrobiłam miejsce przyjacielowi. Scott usiadł radosny obok mnie. Przytuliłam go mocno.
-Gratuluję. - wyszeptałam cicho i spojrzałam po twarzach innych Gryffonów. W pewnej chwili trafiłam na twarz pewnego rudzielca. Wgapiał się we mnie przepraszająco. Westchnęłam głęboko patrząc na Freda. Odwróciłam szybko wzrok. Dalsze przydzielanie poszło szybko. Pierwszoroczniaki układały się mniej więcej po równo do domów.
-No i na koniec chcę przedstawić nowego nauczyciela Obrony Przed Czarną Magią. Powitajcie proszę ciepło Alastora Moody'ego. Tym razem prawdziwego. - powiedział Dumbledore z uśmiechem. Szalonooki stał i ukłonił się lekko. Tak. Słyszałam o tej sprawie. Barty był Moody'm. Ehh. Potem znowu Azkaban i po co mu to było ?! Na stole pojawiły się rozmaite potrawy. Zaczęłam jeść ze smakiem. Wraz z upływem czasu ludzi przy stolikach było coraz mniej. Obok mnie pojawiła się Rose.
-Smacznego i obyś się udławiła. - powiedziała mocno waląc mnie po plecach. Odchrząknęłam z gracją.
-Dziękuję i nawzajem idiotko. - powiedziałam szczerząc się głupio. Podeszła do mnie Minerwa.
-Witaj Carmen. Jestem opiekunką Gryffindoru. Tutaj masz jutrzejszy plan lekcji. Ohh. Panie Farro, proszę także wziąć swój. Gryffoni pokarzą wam resztę. - powiedziała wręczając nam świstki. Spojrzałam na plan. Jutro była środa, wiec pierwsze eliksiry. Boże. Czemu ?! No, ale ze Ślizgonami. To mnie pocieszało. Potem Opieka nad Magicznymi Stworzeniami również z uczniami domu Węża. Następnie godzinna przerwa i dwie transmutacje znowu ze Ślizgonami. Na koniec pierwszego dnia miałam historię magii z Krukonami. Uśmiechnęłam się do Rose i stuknęłam paznokciem lekko o kartkę. Spojrzała na historię i uśmiechnęła się lekko. Wstałam ociężale i ruszyłam po bagaż. W drodze zatrzymał mnie Michael.
-Brawo, moja Gryffonko. - powiedział całując mnie lekko w policzek. Uśmiechnęłam się szczerze.
-Dziękuję ci Krukonie. - mruknęłam wtulając się w jego szatę.
-Idź się wyśpij. Widzimy się na śniadaniu. - dodał Michael całując mnie delikatnie w usta. Znów zatknęłam mu kosmyk za ucho.
-Dobrze. Branoc. - powiedziałam cicho i odeszłam do Scotta. - To do Pokoju Wspólnego. - dopowiedziałam i stanęłam w miejscu. Ale gdzie to jest ?! Spojrzałam na zielonookiego. On wzruszył beznamiętnie ramionami i wziął do ręki moją miotłę i swoją walizkę. Ja trzymałam Diabła, którego jutro mam wpuścić do Sowiarni i moją walizę. Z Sali wychodził Severus. Podeszłam do niego z uśmiechem.
-Dobry wieczór Severusie. - powiedziałam z rezolutnym uśmieszkiem.
-Witaj Carmen. - odpowiedział z lekkim uśmiechem. - Nie wiecie gdzie iść ?! - spytał jakby czytał w myślach. Cholera. Oklumencja się kłania. Pokiwałam zamaszyście głową.
-Pomożesz ? - spytałam, a on lekko prychnął i zaczął wspinać się po magicznych schodach. Doszliśmy do portretu Grubej Damy.
-Tu was zostawiam, a hasło powinno być napisane w rogu planu lekcji. - powiedział, a ja sporzałam na kartkę. Rzeczywiście. Przeczytałam słowo : Muffelito.
-Muffelito. - powiedziałam sylabizując hasło. Portret otworzył za sobą przejście i zobaczyłam śliczne czerwone wnętrze. Był tu cały Gryffindor. Wielki ścisk i mało wolnej przestrzeni.
-Przepraszam. - mówił co chwilę Scott. Kierowaliśmy się ku drzwiom nad którymi widniał napis Dormitoria. Podeszłam tam i spojrzałam na kręte schody prowadzące w górę. przy nich widniało wiele drzwi. Które są moje ? Obok mnie przewinęła się jakaś dziewczyna. Zatrzymałam ją.
-Cześć. Jestem ta nowa. Mam pytanie. Gdzie mam znaleźć swoje dormitorium ? - spytałam zagubiona.
-Hej. Jestem Alicja Spinnet. Jesteś Carmen Black. Jeśli się nie mylę mieszkasz pod 5 wraz ze mną, Katie Bell i Angeliną Johnson. - poinformowała mnie dziewczyna. Katie ?! Ojj.
-Dziękuję. - powiedziałam szczerze i zatargałam swoje bagaże pod 5. Otworzyłam drzwi. Siedziała tam ciemnoskóra dziewczyna obejmując Katie ramieniem. Przełknęłam głośno ślinę. - Cześć. Jestem Carmen Black. - mój głos się załamał, a panna Bell spojrzała na mnie zdziwiona.
-Mieszkasz tu ? - spytała dziwnym tonem. Przytaknęłam ruchem głowy.
-Mam nadzieję, że między tobą i Fredem wszystko jest dobrze. - powiedziałam wymijająco i usiadłam ciężko na łóżku.
-Nie. - wyszeptała ona. - Chyba zerwałam z nim. - powiedziała nie do końca wierząc swoim słowom.
-Bardzo mi przykro, a szczególnie z tego powodu, że to moja wina. - mruknęłam siadając obok niej. Ona uśmiechnęła się lekko.
-Jesteś w porządku. - dodała szturchając mnie lekko w ramię.
-Witaj w naszym pokoju. - zaśmiała się ciemnoskóra. - Jestem Angelina Johnson. - dopowiedziała z uśmiechem. Diabeł zaczął rozrabiać w klatce.
-Przepraszam. Idę odnieść Diabła do Sowiarni. - mruknęłam przepraszającym tonem. Obie zaśmiały się lekko.
-Nazwałaś sowę Diabeł ? - spytała Angelina rozbawionym tonem.
-To nie jest moja sowa. Brat mi ją pożyczył do Hogwartu. Wcześniej służła Voldemortowi. - powiedziałam powodując u nich dziwne poruszenie.
-Twój brat był Śmierciożercą ? - spytała Katie z bladym uśmiechem. Pokiwałam głową i przeprosiłam je. Przed wyjściem ustawiłam Błyskawicę pod ścianą i zeszłam schodami na dół. Towarzystwo się ostro przerzedziło. Przy rozpalonym kominku siedział Scottie i wpatrywał się w płomienie. Usłyszał ruch i ciche skrzeczenie za sobą.
-Idziemy do Sowiarni ? - spytałam z przenikliwym uśmiechem. On tylko się zaśmiał i ruszyliśmy...
_________________________________________________________
No i jesteśmy już w Hogwarcie. Podoba mi się nawet ten rozdział. :D Dzięki za wszystkie komentarze. Ubóstwiam was. :*Poza tym jak to przeczytałeś to dodaj komentarz. Tak niewiele dla was, a tak wiele dla mnie.
Przeczytałam 1 zdanie i pisze HAH WIEDZIAŁAM BLAISE !!
OdpowiedzUsuńFajnie, że już Hogwart ;d Carmen Gryfonką i jeszcze w pokoju z Katie ;) podoba mi się ta opcja ;) ciekawe jak to dalej bedzie miedzy Carm a Fredem, Carm a Michaelem i Carm a Scottem ;d Ładnie zaszalałaś z ilością chłopaków kręcących się wokół głownej bohaterki ;) No i zapomniałam o Draco, który mimo, że jest kuzynem też się na okrągło kręci ;d haha czekam na nowosc i pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńMuszę cię zasmucić. Carm nie będzie ze Scottem. :)
Usuńach no to przecież wiadome, że Carm będzie z Fredem, jakby nie była to bym podejrzewała że ktoś podmienił Pat jeśli w moim opowiadaniu (http://historia-jakiej-nie-znaliscie.blogspot.com/) musiałam wcisnąć ten wątek to raczej na pewno coś się święci xD
Usuńniom, fajne, fajne :D. Masz ciekawą koncepcję tego opowiadania ;) i czekam na kolejne części
OdpowiedzUsuńMi jak zawsze sie podoba i uwielbiam cie za to ze tak szybko wstawiasz rozdzialy :)
OdpowiedzUsuńMają być co dwa dni to są co dwa dni. :D
UsuńŚliczny rozdział ! .♥
OdpowiedzUsuńChcem więcej .! ♥
Jesteś po prostu genialna . ! ♥ Pozdrawiam i zapraszam do mnie . :) --->
http://ginny-and-draco-magic-love.blogspot.com/
Szkoda ze Rosie nie jest z nimi w gryffindorze... :(
OdpowiedzUsuńJeeeeee Carmi jest w gryfindorze! Tylko szkoda że Rosie jest oddzielona od Carmi :/
OdpowiedzUsuń