Zobaczyłam nad głową Freda.
-Odejdź. - mruknęłam i usiadłam po turecku na trawie. On usiadł obok.
-Chciałem ci tylko pogratulować. Scottowi również. - powiedział i uśmiechnął się lekko.
-Dziękuję. - odpowiedziałam z delikatnym uśmiechem. - Czyli będziemy od dziś razem w drużynie . - dodałam już rozluźniona. Nie potrafiłam się na niego gniewać. Patrzył na mnie tak uroczo.
-Mamy jutro imprezę o 19 w Pokoju Wspólnym. Będziesz ? - spytał z nadzieją.
-Oczywiście, ale nie życzę sobie takich wyskoków jak wczoraj ! - odpowiedziałam i lekko się nachmurzyłam.
-Ojejku. Przepraszam. To moja wina. Poniosło mnie. Jestem idiotą. - odparł rudy przepraszającym tonem.
-Wybaczam ! - zaśmiałam się i wstałam. - Idę to oblać ze Scottem. - dopowiedziałam i ruszyłam ku zielonookiemu. Stał z Potterem i zawzięcie o czymś konwersował. Przytuliłam go od tyłu. On odwrócił mnie i wtulił we mnie mocno.
-Gratuluję idiotko. - zaśmiał się Farro. Pacnęłam go lekko w czoło.
-I wzajemnie debilu. - odpowiedziałam i odsunęłam się.
-Oboje jesteście świetnymi graczami. - powiedział Wybraniec z uśmiechem. Zaśmiałam się uroczo.
-Dzięki. Kiedy mecz ? - spytałam chwytając Scotta za dłoń.
-Za dwa tygodnie mecz otwierający sezon. - odpowiedział Potter.
-Super. A teraz idziemy to oblać. - mruknął Farro ku mnie. Ruszyłam za nim ze śmiechem. - Mam Ognistą w bagażu. - dodał tajemniczo. Uśmiechnęłam się szeroko. Skierowałam nasze kroki ku Wieży Gryffindora. Dosyć szybko tam doszliśmy. Byłam w świetnym humorze. Jestem z Michaelem, wreszcie pogodziłam się z Fredem, będę pić ze Scottem, dostałam się do drużyny i jutro impreza. Scott powiedział hasło, a obraz ukazał sporą wyrwę w murze. Wlazłam tam. Żadnej żywej duszy. Farro zaciągnął mnie do swojego dormitorium. Siedział tam Lee i George.
-Bry. - powiedziałam uradowana i usiadłam na łóżku, jak mi się wydawało, Scotta.
-Witaj ścigająca. - mruknął Lee z uśmiechem. - Gratuluję. - dodał wyciągając ku mnie dłoń.
-A ja gratuluję naszemu nowemu Obrońcy. - zaśmiał się George. Scott nie przejmował się nimi i wyciągnął butelkę Whisky.
-No, ale jak każde zwycięstwo, i to trzeba oblać. - dopowiedział Farro głośno i otworzył trunek. Moje oczy zaświeciły się tuż po poczuciu ślicznego zapachu. Dostałam szklaneczkę z bursztynowym płynem. Skinęłam głową na znak podziękowania i upiłam łyka. Kocham ten smak i jak żaden inny będzie mi się kojarzył z domem i kochanymi braćmi. Uśmiechnęłam się błogo i oparłam o ścianę.
-Kochani. Pogodziłam się z Fredem. - ogłosiłam głośno i położyłam pustą szklankę. Lee i George spojrzęli na mnie zdziwieni. Pokiwałam tylko głową.
-Czyli teraz obędzie się bez niepotrzebnych kłótni, tak ? - spytał nieśmiało starszy bliźniak.
-A i owszem. - odpowiedziałam i wzięłam butelkę do ręki. Dolałam sobie Ognistej i łyknęłam szybko. Do pokoju wlazł ostatni współlokator. Spojrzał na nas.
-Wy pijecie i mnie nie zawołacie ?! - mruknął oburzony. Zaśmiałam się serdecznie i wręczyłam mu moją prawie nie tkniętą porcję płynu. Usiadł obok mnie z miłym uśmiechem. Fred upił kilka łyków i od razu zażądał więcej. Farro dolał mu alkoholu z przyjemnością.
-Co tam na lekcjach ? Ile kar zdobyliście ? - spytałam biorąc szklaneczkę od młodszego bliźniaka i pijąc połowę Ognistej z naczynia.
-Jak na razie tydzień szlabanu u Snape'a i 4 dni u McGonagall. - powiedział uśmiechnięty George.
-A ja jakimś dziwnym trafem nic. - mruknęłam niezadowolona. Teraz przypomniałam sobie o Severusie. - Choć jedną u Severusa. Jutro o 20. Kurde. Impreza. - dodałam udając obrażoną.
-Czyli nie będziesz na oblewaniu w gronie Gryffońskim ? - spytał zawiedziony Scott.
-Kochanie, chyba będę od 19 do 20, a potem się zobaczy. Wrócę, gdy będzie największy burdel. - zaśmiałam się, a oni spojrzeli po sobie zdziwieni, ale i rozbawieni.
-Zaprosisz Rose ? - spytał George przerywając ciszę. Przytaknęłam ruchem głowy. Twarz bliźniaka rozjaśniła się w szerokim uśmiechu.
~No i tak minęło Carm popołudnie. Wreszcie nastał wieczór, a ona mocno podpita była prowadzona przez Lee Jordana, bo on najmniej wypił, do dormitorium. ~
W głowie mi lekko szumiało, ale alkohol chyba mnie lekko uodparnia. Nie byłam zamroczona, to najważniejsze. Lee pomógł mi zejść ze schodów.
-Dziękuję. - powiedziałam przytomnym tonem i pocałowałam go w policzek.
-Spoko. - odparł Jordan i wrócił się do siebie. Weszłam powoli i ostrożnie po schodach. Dolazłam do pokoju numer 5. Dziewczyny jeszcze nie spały. Co mnie tak dziwi ? Była dopiero 20. Weszłam do pokoju.
-Gdzie byłaś ? - spytała Alicja.
-U chłopaków oblać wstąpienie do drużyny. - odpowiedziałam z uśmiechem i usiadłam na moim łóżku. Nie zadawały już żadnych pytań, więc poszłam do łazienki. W lustrze ujrzałam lekko podpitą wersję mnie. Rozpuściłam związane dla Quidditcha włosy i weszłam pod prysznic, uprzednio oczywiście zdejmując ciuchy. Oblała mnie letnia woda. Tak. Kocham się kąpać. Miałam jeszcze na coś ochotę. Ty czekaj, a kolacja ?! Mój Boże. Szybko dokończyłam toaletę i wyszłam. Ubrałam się w pędzie w jakąś czarną koszulkę i białe spodenki. Jeszcze tylko trampki i już gnałam do Wielkiej Sali. Jak myślałam, kolacja się skończyła, ale resztki zostawiono na stole Ślizgońskim. Siedziała przy nim jakaś blondynka. Nina. Przebiegło mi przez myśl. Podeszłam do niej.
-Cześć Carmen. - powiedziała wesoło i ugryzła naleśnika. Uśmiechnęłam się do niej.
-Witaj Nino. - odpowiedziałam i usiadłam obok. - Nie zdążyłaś czy po prostu długo jesz ? - spytałam biorąc tosta i smarując go resztką Nutelli.
-Lubię długo jeść. - odpowiedziała roześmiana panna Main - Riddle.
-Ja również. - dodałam i wgryzłam się w kanapkę.
-Bardzo się cieszę, że będziesz mnie uczyć. Severus nie był zachwycony, choć może był, ale tego nie okazywał. Wiesz. On i emocje. - zaczęła Nina. - No i wiesz. Ja oczywiście od razu się zgodziłam, bo to może mi się naprawdę przydać. Teleportacja to moje marzenie. Kocham to, choć słyszałam, że na początku boli. No, ale cóż. Coś za coś. A oklumencja, na razie nie wiem po co mi, ale w sumie może się przydać. Co nie ?! No dobra, nie ważne. A poza tym Draco mówił, że świetnie uczysz. Znaczy się tak słyszałam, że tak mówił, bo nie mam odwagi, by zagadać. I wiesz... - dopowiedziała panna Riddle.
-Zdobądź się na odwagę. On chciałby, abyś z nim pogadała. - powiedziałam szybko i urwałam jej monolog. Boże. Świetna dziewczyna, ale jadaczka jej się nie zamyka.
-Naprawdę ? - spytała roześmiana i przytuliła mnie mocno. - Dziękuję ci Carmen. - dodała i odeszła w podskokach.
-Inna rasa. - mruknęłam dojadając tosta. Znów zrobiło się cicho. W sumie przeszłabym się po błoniach. Hmm... Może wpaść do Hagrida ?! Nigdy u niego nie byłam. Nie. Po co !? Następnym razem. Obiecałam sobie w duchu i zabrałam dwa tosty na zaś. Ruszyłam w stronę Gryffońskiej Wieży. W połowie drogi zderzyłam się z jakąś dziewczyną z naszywką Puchonów. Wytrąciła mi kanapkę z ręki. Upadłam na podłogę i szybko podniosłam ją.
-Przepraszam. - powiedziała jasnowłosa brunetka. Uśmiechnęła się szeroko i pomogła mi wstać.
-Spoko. - mruknęłam i wyrzuciłam tę kanapkę do kosza. Dokończyłam jeść poprzednią, już sporo nadgryzioną. - Jestem Carmen Black, ta nowa, a ty ? - spytałam oblizując usta z czekolady.
-Ja jestem Tatia Salvador. Jestem tutaj już piąty rok. - przedstawiła się brązowooka.
-Bardzo mi miło. - powiedziałam i uśmiechnęłam się zachęcająco. - Co cię tu sprowadza ? - dodałam rozglądając się wokół.
-Hmm... Moja siostra. Ona jest Gryffonką. Jest o rok starsza i nazywa się Rebekah Salvador. - opowiedziała Tatia ze śmiechem.
-Nie znam. - stwierdziłam lustrując ją od stóp do głowy. Była ode mnie trochę niższa. Ubrana w kolorową spódniczkę i ciemny top przykryty szatą. Na nogach czerwone baleriny. Całość przedstawiała się wesoło. Uśmiech zachęcający do poznania i urocze dołeczki w policzkach. Oczy brązowe i chyba zawsze roześmianie i roziskrzone. Włosy jasne i związane w luźnego koka na czubku głowy. Po prostu miła osóbka.
-Przepraszam. Muszę już wracać. - powiedziała pospiesznie i odeszła w tylko jej znaną stronę. Ulotniła się szybko, a ja skierowałam swe kroki ku mojej wieży.
~No dobrze. Nie mam pomysłów, co dalej, więc od razu przenieśmy się do następnego dnia. Za 5 minut rozpoczyna się impreza u Gryffonów. Carmen siedzi rozbawiona na swoim łóżku odziana w ulubione spodenki w kolorze czystej krwi, białą koszulkę z jakimś napisem i czerwone, wysłużone trampki. Jej fryzura to po prostu jeden warkocz luźno opadający na lewe ramię. Jej koleżanki z pokoju latają po nim jak popierniczone i poprawiają urodę. ~
Widząc co one wyprawiają, cieszę się, że jestem taka, jaka jestem.
-Angie zapomniałaś błyszczyka. - powiedziałam śmiejąc się i podając ciemnoskórej kosmetyk. Ona odwzajemnia uśmiech dziękując mi. - Mimo, iż to komedia ja pójdę już na dół. - dodałam i wyszłam szybko z tego pomieszczenia, bo zaczęły się perfumować. Ehh. Zeszłam ze schodów i weszłam do Pokoju Wspólnego. Było tam sporo ludzi. Znalazłam wzrokiem czekoladowo włosego i przecisnęłam się w jego stronę.
-Witaj kochana. - powiedział z uśmiechem. - Świetnie wyglądasz. - dodał Scott z uśmiechem.
-Dzięki. - odpowiedziałam i usłyszałam pierwsze takty piosenki Fatalnych Jędz. Ktoś położył mi dłoń na ramieniu. To był Fred.
-Mogę prosić o jeden taniec ? - spytał szarmancko zamiatając nogą po parkiecie. Zaśmiałam się.
-Oczywiście, byle bez wyskoków. - odpowiedziałam i dałam się wyciągnąć na środek. Niewiele osób tańczyło, więc można było się normalnie poruszać po parkiecie. Ta piosenka była wolna, wiec ustawiłam sie tak jak u Weasley'ów na "imprezie". Tańczyło mi się znakomicie. Naprawdę. Nawet nie wiem, kiedy zegar wybił 20. Ocknęłam się szybko i przepraszając oraz tłumacząc się szlabanem wybiegłam z Pokoju Wspólnego. Pobiegłam pędem do lochów. Otworzyłam Wrota. Siedziała tam Nina i Severus. Trwała niezręczna cisza.
-Cześć. - powiedziała uśmiechnięta panna Riddle.
-Przepraszam za spóźnienie. - mruknęłam zmęczona biegiem.
-No dobrze. Zaczynajmy ! - zarządził Severus, a ja stanęłam naprzeciw Niny...
_________________________________________________________
Jest w cholerę wesoło. <3 Taa. Dosyć fajny, wg mnie rozdział.
I po co te ... powiedz ty mi. Taki krótki rozdział pisałaś 2 godziny xD no dobra nawet fajny, ale mnie nie przekonałaś do wątku nina riddle i znając cb wyjaśnisz dopiero w następny, ale wiem o co chodzi więc jest okej xD co dalej nawet fajny, ale tak po prostu wybaczyła no cóż twoje opowiadanie ...
OdpowiedzUsuńKochanie. Na Freda noe da się długo gniewać.
UsuńDla chcącego nic trudnego xD
Usuńnowy rozdział na http://fremione-niemozliwe-a-jednak.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńSuperr *w* Oczywiście, że na Freda się nie można gniewać <3 Hehe :D Ciekawe jak przebiegnie pierwsza lekcja ;P Pisz szybko, bo nie mogę doczekać się więcej :)
OdpowiedzUsuńDużo weny ;]
Nowy rozdział :D
OdpowiedzUsuńhttp://milosc-potrafi-byc-slepa.blogspot.com/
Zapraszam :3
fajnee <3 plusik zapraszam na mojego blogaa : http://theimmortaldarklife.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńzapraszam do przeczytania nowego rozdziału : http://theimmortaldarklife.blogspot.com/2013/01/ix-przeszosc.html
OdpowiedzUsuńty wiesz, że ja cię kocham słonko <3 aż mi się miło zrobiło :3
OdpowiedzUsuńOhh. Stahp it U :3 Również cię kocham.
UsuńUwielbiam te opisy zrobione na ciemno xD idę czytać dalej ^^
OdpowiedzUsuńJuż sam tytuł mnie rozwalił! Genialnie piszesz! Ale się porobiło z tą Niną... biedna
OdpowiedzUsuń