sobota, 5 stycznia 2013

13. "Strasznie przypominasz Bellatriks."

-Ona jest cholernie wyziębiona. Nie wiem czy z tego wyjdzie. - powiedział głosem eksperta. Podeszłam do niej z różdżką.
-Enervate. Episkey. Ferula.- mruknęłam cicho, a Hermiona znów wyglądała jak wcześniej. Niestety nadal się nie ruszała. Zarzuciłam na siebie koc. Ron przykrył ją innym kocem.
-Co ty robisz ? - spytał Harry. Spojrzałam na niego.
-Chyba tylko ja potrafię się teleportować. - powiedziałam łapiąc Hermionę za rękę.
-Ale...Ale skąd ty to ? - spytał Wybraniec. Uśmiechnęłam się blado.
-Rudolf. - powiedziałam i teleportowałam się do Nory. Molly stała w kuchni. - Wiem, że to nie najlepszy moment, ale Hermiona. - mruknęłam cicho, a pani Weasley odwróciła się w moją stronę. Z jej gardła wydobył się zduszony krzyk. Wzięła Grangerównę zaklęciem i zaniosła do sypialni. Ja teleportowałam się nad jezioro. Tam czekali na mnie wszyscy. George pocieszał Rona. Ginny tuliła się do Pottera. Fred wpatrywał się w przestrzeń przed nim. Po chwili wszyscy mnie dopadli.
-Co z nią ?? - spytał Ron. Uśmiechnęłam się lekko.
-Molly się nią zajęła. - powiedziałam i usiadłam obok Freda. On przyciągnął mnie do siebie. Wtuliłam się lekko w jego nadal nagą klatkę piersiową. Weasley pocałował mnie w czoło.
-Jak długo potrafisz się teleportować ? - spytał z lekkim uśmiechem.
-Hmm... Czekaj. Z grubsza licząc, zaczęłam jak miałam 10 lat. - powiedziałam z uśmiechem. On spojrzał na mnie z lekkim podziwem. Odwróciłam głowę i popatrzyłam na resztę. Wszyscy się na nas dziwnie gapili.
-Zimno mi. - mruknęła niezadowolona Ginny. Wybraniec przytulił ją mocno. Uśmiechnęłam się do niego. - Chodźmy do domu. - powiedziała cicho ruda. Potter wstał i nakryci kocem poszli w stronę Nory.
-A z wami co ? - spytał George wpatrując się w nas z chamskim uśmiechem na ustach.
-Ale, że w sensie ? - mruknęłam pytaniem na pytanie z dziwnym uśmiechem.
-Nie udawaj. Coś między wami jest. - powiedział lekko rozdrażniony bliźniak.
-Oczywiście, że jest. Koc. - zaśmiałam się ukazując koc, którym byłam przykryta. Fred również się zaśmiał.
-A ten pocałunek ? - spytał z wielką rozkoszą patrząc jak nasze twarze pokrywają się lekkim rumieńcem. Spojrzałam na niego nienawistnym wzrokiem. - Ahh. Carmi całowała się z naszym Freddiem. - zawył głośno starszy bliźniak z uciechy skacząc na jednej nodze. Zaczęłam się śmiać, jak głupi do sera. Wtórowali mi Fred i Ron. Po czym Fred wstał. Podszedł do brata i obaj zaczęli przedstawiać jakąś dziwną sztukę i to niemą. Najpierw młodszy dostał po twarzy, później sobie oddał i tak zaczęła się ta udawana walka.
Śmiałam się z Ronem do rozpuku. Wyszli z tego strasznie poobijani, a gdy mieli skończyć wpadli do wody. Wyłonili się kilka sekund później.
-Chodźcie. Świetna woda. - krzyknęli chórem. Wzięłam Rona za dłoń, bo stawiał opór.
-Chodź. Hermionie nic nie będzie. - powiedziałam z uśmiechem. Wreszcie młody Weasley uległ i wszedł ze mną do wody. Podeszłam do Georga od tyłu i ochlapałam go głośno się śmiejąc. Zrobił wściekłą minę.
-Dostaniesz. - krzyknął i ochlapał mnie mocno. Ron i Fred do niego dołączyli.
-Ejj. To nie fair. - powiedziałam z uśmiechem. Byłam całkowicie mokra. Po chwili wzięli mnie za nogi i ręce i zaczęli lekko podtapiać. Któryś dostał z nogi w twarz. Wyswobodziłam rękę i próbowałam utrzymać równowagę. Zauważyłam, że był to George. To on trzymał mnie za nogę. Ron trzymał się za twarz, a Fred patrzył na to wszystko z rozbawieniem. - Puść mnie, bo pożałujesz. - ryknęłam i teleportowałam się w miejsce tuż za nim. Złapałam go za ręce i wykręciłam je do tyłu. George zawył lekko z bólu. Przysunęłam twarz do jego ucha. - A mówiłam. - wysyczałam przez zęby i zaśmiałam się złowieszczo.
-Wiesz... - jęknął starszy bliźniak. - Strasznie przypominasz Bellatriks. - zdołał powiedzieć. W tej chwili mój uścisk się rozluźnił.
-Nawet tak nie mów. - krzyknęłam i wyszłam zła na brzeg. George spojrzał na mnie zdziwiony.
-O co chodzi ? - spytał siadając obok mnie.
-Nienawidzę, gdy porównują mnie z moją ciotką. Wiem co robiła, co robi i co prawdopodobnie będzie robić. Nienawidzę tego, że zawsze uważają mnie za Śmierciożercę, bo Bella, Syriusz, Narcyza i wielu, wielu innych. Proszę, nie mów tak nigdy więcej. - powiedziałam z bladym uśmiechem i sięgnęłam po różdżkę.
-No... No dobrze. - odpowiedział bliźniak. Wycelowałam w niego różdżkę.
-Aquamenti. - mruknęłam, a jego oblała cholernie zimna woda. Uśmiechnęłam się lekko.
-To jest nie fair. Ty masz różdżkę. No w sumie ja również mam, ale nie mogę używać magii poza Hogwatem. - powiedział George, gdy skończyłam.Wyszłam powoli z wody i nakryłam się kocem. Fred i Ron byli już ubrani. George po chwili również się wysuszył i szybko ubrał. Ja się nie ubiorę. Przynajmniej nie tu. Ale to tam. Ruszyliśmy wszyscy ku Norze. Humory nam jako tako dopisywały. Gdy weszliśmy zaczynał się obiad. Szybko poleciałam na górę. Zrzuciłam z siebie mokre ciuchy i ubrałam niebieskie spodenki, szarą koszulkę o 2 rozmiary za dużą z cudnym napisem : "Sometimes I think. Sometimes I don't". Uśmiechnęłam się zakładając niebieskie trampki za kostkę. Tak prosto, a tak prawdziwie. Zeszłam na dół. Jedyne wolne miejsce było między bliźniakami, więc szybko tam usiadłam. Nałożyłam sobie dosyć sporą porcję. Poczułam wzrok wszystkich na sobie. Spojrzałam po ich twarzach. Zatrzymałam widelec w połowie drogi do ust.
-No co ?? - spytałam zdziwiona zachowaniem towarzyszy.
-Miałaś opowiedzieć co robiłaś wczoraj. - powiedział nieśmiało Ron. Wszyscy mu przytaknęli. Odłożyłam widelec i zamknęłam usta. Westchnęłam głęboko.
-Obudziłam się w nocy, choć dosyć wygodnie mi się spało. - uśmiechnęłam się lekko. - Wstałam i poszłam do kuchni. Nalałam sobie mleka. Po chwili poczułam, że ktoś rzucił na mnie zaklęcie Drętwoty. Potem zostałam teleportowana do jakiegoś pokoju. Okazało się, że to dom Alastora. - powiedziałam i upiłam łyka soku dyniowego.
-Kto to Alastor ? - spytała Ginny. Wszyscy uciszyli ją cichym : "Shh".
-To jest mój strażnik. On chroni mnie przed złem, a czasem nawet przed dobrem. - po Weasleyach i ich gościach przeszedł cichy szept zdziwienia i lekkiego oburzenia. - Nawiązując. Najpierw opowiedział mi skąd go znam. Pojawiał się w moich koszmarach z dzieciństwa. Zabijał Rudolfa. Potem zaczął mnie torturować. Sectumsempra i Crucio. Potem ból ustał. Byłam w Pokoju Wspólnym Gryffonów. Zobaczyłam Śmierć. Trzymała moich braci i ... A no nie ważne. - powiedziałam i się lekko zaczerwieniłam. - Potem wszystko znikło. Znów byłam w tym ciemnym pokoju. Alastor wyszedł. Zostałam sama. Kazał mi się stamtąd nie ruszać. Magia działała tam tak samo z różdżką jak i bez niej. Wypiłam coś. Niestety nie mogłam się teleportować. Powiedział, że dostał misję. Było mi za kolorowo. Potrzebowałam czegoś co sprowadzi mnie na ziemię. Zrozumiałam, że nie tylko dobro się liczy. Poza tym powiedział, że jestem idealna. Ale tylko dla dwojga ludzi. Na pewno dla Draco, bo to mi pokazał Alastor. Ale ten drugi ?? Nie wiem. Nie ważne. Potem zobaczyłam swoje zdjęcie. Powiedział, że byłam tam jako jedyna z jego podopiecznych. Byłam mała. Rudolf znowu umarł w moich snach. Wtedy chyba zaczęłam się dowiadywać czegoś o magii. Nie wiedziałam do czego jestem zdolna. Siedziałam z nim, aż do czasu teleportacji do Nory. Wtedy powiedział mi, iż zawsze jest przy mnie, choć nie zawsze go widzę. Zawsze jest obok. W nocy, za dnia. W szkole i w domu. Wszędzie. Pożegnałam się z nim i jestem. - powiedziałam z uśmiechem. Wszyscy patrzyli na mnie dziwnie. Fred lekko się uśmiechał. Nie za bardzo rozumiałam dlaczego. Położyłam głowę na jego ramieniu. Molly spojrzała na mnie z uśmiechem i pokiwała lekko głową.
-To trochę dziwne. - wymruczał wreszcie Potter pod nosem. Słychać było jakieś kroki na schodach. Po chwili w wejściu ukazała się brązowa czupryna. Tak to była ona...
_________________________________________________________
Teoretycznie po przeczytaniu można stwierdzić, iż owy rozdział jest o niczym szczególnym. Więc... Ehh. :D

13 komentarzy:

  1. Hym co do rozdziału to tradycyjnie na priv ;) Ogółem przyjemny, aczkolwiek krótki :/

    A mam pytanie do czytelników:

    Chcecie, aby George umarł ?? (ja zdecydowanie NIE, ale autorka opowiadania coś z tym świruje :/)

    OdpowiedzUsuń
  2. Tylko nie krzywdz blizniakow! tak w ogule to rozdzial fajny ale wlasnie dosc krutki

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak na razie przeczytałam tylko ten rozdział ! :) I bardzo mi się podoba ! :) Zapraszam do mnie na nowy ! :) http://life-with-fremione.blogspot.com < mogłabyś mi doradzić jaki odcień tła będzie lepszy aby lepiej się czytało > ? :) Pozdrawiam Mania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ahh znam i to ja jej przesłałam tego bloga ;) ja proponuję brak obrazków w tle ;)

      Usuń
  4. Rozdział nawet fajny :D W sumie nie dzieje się nic takiego, ale podobają mi się fragmenty z Carmen i Fredem ♥ Oby było ich więcej! ;)
    Pisz kochanie, bo ci to świetnie idzie :* :*

    OdpowiedzUsuń
  5. "-Nie udawaj. Coś między wami jest. - powiedział lekko rozdrażniony bliźniak.
    -Oczywiście, że jest. Koc. - zaśmiałam się ukazując koc, którym byłam przykryta." Padłam! Genialny rozdział jak zwykle! A co do wcześniejszych komentarzy: Błagam nie uśmiercaj Georga!

    OdpowiedzUsuń