Spojrzałam na niego zdziwiona.
-Ale co ma pocałunek z Ronem do twojego złego samopoczucia ?
– spytałam z dziwnym wyrazem twarzy. Fred milczał.
-Fred. Carmen. Ginny. Potter. Hermiono. Zejdźcie na dół. –
krzyczał George z dołu. Ujęłam dłoń Weasleya i zaczęłam go targać ku kuchni.
Przy blacie siedzieli drugi bliźniak i Ron. Na stole porozkładali pergaminy,
pióra i atrament.
-Chcemy jeszcze kogoś zaprosić. – wyjaśnił Ron. Spojrzałam
na kartki, na których widniały 3 imiona : Luna, Neville i Lee. Ja również
wzięłam pergamin, pióro i nabrałam trochę atramentu. Zaczęłam pisać : „Kochany Dracusiu. Już jest lepiej. Wszyscy
tutaj są dla mnie życzliwi i mili. Nie martw się. Kocham i całuję Carmi. P.S.
Na pewno jeszcze wpadnę.” Zwinęłam papierek w rulonik i przypomniałam sobie
o jego sowie. Pobiegłam czym prędzej na górę. W pokoju najspokojniej siedziała
czarna sówka i wsuwała krakersa. Uśmiechnęłam się i przywiązałam liścik do jej
nogi. Wypuściłam ją przez okno i zeszłam powoli do zdziwionej gromadki moich
przyjaciół. Usiadłam wygodnie na sofie. Obok mnie pojawił się Potter.
-Do kogo pisałaś ? – spytał głośno George. Spojrzałam na
niego.
-Do kuzyna. – powiedziałam i puściłam mu oko. Do Freda
także. Oni zrozumieli. Koło Harrego usiadła Ginny. Ruda uśmiechnęła się do
mnie. Odwzajemniałam go i spojrzałam na Ronalda. Weasley wstał i powiązał
pergaminy do trzech sów, po czym wypuścił je przez okno. Wstałam i zaczęłam
wraz z bliźniakami wymachiwać różdżkami. Po kilku takich machnięciach na
stołach pojawiły się smakołyki.
~30 minut później~
Do drzwi zapukały trzy osoby. George poszedł otworzyć. Na
początku wszedł ciemnoskóry chłopak i przytulił się do Georga przyjacielsko. Obok przyjaciół
przepchał się wysoki i dosyć przystojny chłopak. Miał kruczo-czarne włosy i
zielone oczy. Tak to był Longbottom. Oczy miał po ojcu. Bella mi opowiadała jak ich torturowała.
Zielone oczy ciągle się na nią gapiły. Podeszłam do niego i wyciągnęłam dłoń.
On ujął ją lekko i uśmiechnął się.
-Jestem Neville Longbottom. – powiedział chłopak.
Wiedziałam.
-A ja Carmen Black. Moja ciotka mówiła mi o twoich
rodzicach. – powiedziałam smutnym tonem.
-Tak ?? A jak się nazywa ?? – spytał zaciekawiony Neville.
Lepiej żebyś nie wiedział chłopie.
-Bellatriks Lestrange. – mruknęłam cicho jej imię i nazwisko. On
skrzywił się lekko. – Ale ja jestem inna. No wiem. Niby ta sama rodzina, ale są
różnice. Ona jest śmierciożercą, a ja i moi bracia walczymy po stronie dobra. –
powiedziałam wyniośle. Neville zaśmiał się lekko.
-Wierzę ci. – powiedział i poszedł witać się z innymi. Do
mnie podeszła blondynka ubrana w dziwną, świecącą sukienkę. Kolczyki były chyba
z jakiejś dziwnej odmiany małych jabłek. Uśmiechnęła się do mnie.
-Jestem Luna Lovegood. – mruknęła ona nieobecnym głosem.
Ehh. Jak Rosie po Ognistej. (:*)
-A ja Carmen Black. – powiedziałam z uśmiechem i uścisnęłam
jej dłoń. Po przywitaniu Lee Jordana usiadłam na podłodze. Ktoś puścił płytę
Fatalnych Jędz. Podszedł do mnie Ron.
-Zatańczysz
? – spytał z uśmiechem. Zgodziłam się. Zaczęłam
tańczyć z najmłodszym męskim potomkiem Weasleyów. Tańczyć to on nie
umiał, więc
z rezygnacją chwyciłam go tak jak do wolnego. To umiał. Zaczął się dosyć
rytmicznie kołysać na boki. Po chwili zauważyłam, że na „parkiecie” byli
już
Luna i Neville, George i Hermiona, Harry i Ginny, a
Fred patrzył się to na mnie to na brata co chwilę upijając łyk Kremowego
Piwa. Piosenka się
skończyła. Nawet nie usiadłam jak do mnie podszedł Neville. Oczywiście
zgodziłam się. Teraz była dosyć wolna piosenka jak na Fatalne Jędze.
Znów
ustawiłam się tak jak z Ronem. Longbottom potrafił tańczyć.Położyłam
głowę na jego ramieniu. Nie potrafiłam patrzeć mu w oczy. Bella za
bardzo go skrzywdziła. Nie miałam zielonego pojęcia, iż wszystkie oczy w
tym pokoju śledziły właśnie mnie. Usłyszałam ostatnie odgłosy strun
gitary i piosenka się skończyła. Odsunęłam się od niego.
-Świetnie tańczysz. - powiedziałam głośno, bo zaczęła się kolejna piosenka, a ta do najcichszych nie należała. Neville uśmiechnął się i odszedł. Ja usiadłam na kanapie. Na "parkiecie" można było zobaczyć Ginny wtuloną w Pottera, Nevilla wraz z Luną oraz, o dziwo, Hermionę i Rona. George i Lee stali w kącie i rozmawiali. Fred usiadł obok mnie. Uśmiechnęłam się do niego.
-Jak tam impreza ? - spytałam bliźniaka pijącego Kremowe Piwo.
-Nawet. Chcesz łyka ? - spytał zabliźniony i wyciągnął ku mnie kufel z napojem. Potwierdziłam to ruchem głowy i napiłam się łyka. Lekki smak z nutką goryczy rozpłynął się w moich ustach po czym schodził niżej i niżej. Uśmiechnęłam się błogo. Podszedł do mnie Lee. Prosił o taniec, więc wstałam. Przeprosiłam grzecznie Freda i stanęłam obok Jordana. Co jest dziwne, zawsze gdy miałam zatańczyć zaczynała się jakaś wolna ballada. No ale cóż. Przybrałam postawę do walca i zaczęłam tańczyć z ciemnoskórym chłopakiem. Przez cały czas rozśmieszał mnie zabawnymi i często głupimi minami, przez co ciągle wybuchałam śmiechem. Pod koniec piosenki zakręcił mną lekko, a ja dygnęłam na znak podziękowania. Lee pocałował mnie w policzek i odszedł do Wybrańca. Podeszłam do Rona, który stał przy małym barku.
-Można kufel Kremowego ? - spytałam z uśmiechem, a Weasley skinął głową i nalał to co chciałam. Wzięłam od niego kufel i upiłam łyka. Znów to samo uczucie. Wreszcie podszedł do mnie Fred.
-Mogę prosić ? - spytał rudy wyciągając dłoń.
-Pewnie. - powiedziałam uśmiechając się. Freddie zatargał mnie na środek pokoju. Ujął moją dłoń, a drugą położył na moim biodrze. Ja swoją dłoń położyłam na jego ramieniu. Spojrzałam w jego brązowe oczy. Trzeba przyznać, były cudowne. Tańczył zawodowo i bez pomyłek. Musiał się długo uczyć. Do końca imprezy tańczyłam tylko z Fredem. Z piosenki na piosenkę coraz bardziej mi się podobał. Po 15 razie odtworzenia płyty po prostu padłam na podłogę. Byłam strasznie zmęczona. Szybko wyczarowałam sobie jakiś kocyk i podusię i zasnęłam z wycieńczenia. Tak. To był udany dzień. Śniłam na jawie. Byłam w czarnym pokoju. Obok mnie stała Bella i Cyzia. Na ścianie za łańcuchy przyczepieni byli moi przyjaciele.
-Zrób to co uważasz za słuszne... - szeptała moja podświadomość.
-Łatwo powiedzieć... - mruknęłam pod nosem.
-Świetnie tańczysz. - powiedziałam głośno, bo zaczęła się kolejna piosenka, a ta do najcichszych nie należała. Neville uśmiechnął się i odszedł. Ja usiadłam na kanapie. Na "parkiecie" można było zobaczyć Ginny wtuloną w Pottera, Nevilla wraz z Luną oraz, o dziwo, Hermionę i Rona. George i Lee stali w kącie i rozmawiali. Fred usiadł obok mnie. Uśmiechnęłam się do niego.
-Jak tam impreza ? - spytałam bliźniaka pijącego Kremowe Piwo.
-Nawet. Chcesz łyka ? - spytał zabliźniony i wyciągnął ku mnie kufel z napojem. Potwierdziłam to ruchem głowy i napiłam się łyka. Lekki smak z nutką goryczy rozpłynął się w moich ustach po czym schodził niżej i niżej. Uśmiechnęłam się błogo. Podszedł do mnie Lee. Prosił o taniec, więc wstałam. Przeprosiłam grzecznie Freda i stanęłam obok Jordana. Co jest dziwne, zawsze gdy miałam zatańczyć zaczynała się jakaś wolna ballada. No ale cóż. Przybrałam postawę do walca i zaczęłam tańczyć z ciemnoskórym chłopakiem. Przez cały czas rozśmieszał mnie zabawnymi i często głupimi minami, przez co ciągle wybuchałam śmiechem. Pod koniec piosenki zakręcił mną lekko, a ja dygnęłam na znak podziękowania. Lee pocałował mnie w policzek i odszedł do Wybrańca. Podeszłam do Rona, który stał przy małym barku.
-Można kufel Kremowego ? - spytałam z uśmiechem, a Weasley skinął głową i nalał to co chciałam. Wzięłam od niego kufel i upiłam łyka. Znów to samo uczucie. Wreszcie podszedł do mnie Fred.
-Mogę prosić ? - spytał rudy wyciągając dłoń.
-Pewnie. - powiedziałam uśmiechając się. Freddie zatargał mnie na środek pokoju. Ujął moją dłoń, a drugą położył na moim biodrze. Ja swoją dłoń położyłam na jego ramieniu. Spojrzałam w jego brązowe oczy. Trzeba przyznać, były cudowne. Tańczył zawodowo i bez pomyłek. Musiał się długo uczyć. Do końca imprezy tańczyłam tylko z Fredem. Z piosenki na piosenkę coraz bardziej mi się podobał. Po 15 razie odtworzenia płyty po prostu padłam na podłogę. Byłam strasznie zmęczona. Szybko wyczarowałam sobie jakiś kocyk i podusię i zasnęłam z wycieńczenia. Tak. To był udany dzień. Śniłam na jawie. Byłam w czarnym pokoju. Obok mnie stała Bella i Cyzia. Na ścianie za łańcuchy przyczepieni byli moi przyjaciele.
-Zrób to co uważasz za słuszne... - szeptała moja podświadomość.
-Łatwo powiedzieć... - mruknęłam pod nosem.
_________________________________________________________
Nie bardzo podoba mi się ten rozdział. :S Widać, że coraz mniej weny. Ehh.
hahaha Lunie to nawet ognista nie potrzebna ^^ xD
OdpowiedzUsuńLuna zawsze nie obecna xD
OdpowiedzUsuń