poniedziałek, 31 grudnia 2012

9. "Bella mi opowiadała jak ich torturowała."

Spojrzałam na niego zdziwiona.
-Ale co ma pocałunek z Ronem do twojego złego samopoczucia ? – spytałam z dziwnym wyrazem twarzy. Fred milczał.
-Fred. Carmen. Ginny. Potter. Hermiono. Zejdźcie na dół. – krzyczał George z dołu. Ujęłam dłoń Weasleya i zaczęłam go targać ku kuchni. Przy blacie siedzieli drugi bliźniak i Ron. Na stole porozkładali pergaminy, pióra i atrament.
-Chcemy jeszcze kogoś zaprosić. – wyjaśnił Ron. Spojrzałam na kartki, na których widniały 3 imiona : Luna, Neville i Lee. Ja również wzięłam pergamin, pióro i nabrałam trochę atramentu. Zaczęłam pisać : „Kochany Dracusiu. Już jest lepiej. Wszyscy tutaj są dla mnie życzliwi i mili. Nie martw się. Kocham i całuję Carmi. P.S. Na pewno jeszcze wpadnę.” Zwinęłam papierek w rulonik i przypomniałam sobie o jego sowie. Pobiegłam czym prędzej na górę. W pokoju najspokojniej siedziała czarna sówka i wsuwała krakersa. Uśmiechnęłam się i przywiązałam liścik do jej nogi. Wypuściłam ją przez okno i zeszłam powoli do zdziwionej gromadki moich przyjaciół. Usiadłam wygodnie na sofie. Obok mnie pojawił się Potter.
-Do kogo pisałaś ? – spytał głośno George. Spojrzałam na niego.
-Do kuzyna. – powiedziałam i puściłam mu oko. Do Freda także. Oni zrozumieli. Koło Harrego usiadła Ginny. Ruda uśmiechnęła się do mnie. Odwzajemniałam go i spojrzałam na Ronalda. Weasley wstał i powiązał pergaminy do trzech sów, po czym wypuścił je przez okno. Wstałam i zaczęłam wraz z bliźniakami wymachiwać różdżkami. Po kilku takich machnięciach na stołach pojawiły się smakołyki.
~30 minut później~
Do drzwi zapukały trzy osoby. George poszedł otworzyć. Na początku wszedł ciemnoskóry chłopak i przytulił się do Georga przyjacielsko. Obok przyjaciół przepchał się wysoki i dosyć przystojny chłopak. Miał kruczo-czarne włosy i zielone oczy. Tak to był Longbottom. Oczy miał po ojcu.  Bella mi opowiadała jak ich torturowała. Zielone oczy ciągle się na nią gapiły. Podeszłam do niego i wyciągnęłam dłoń. On ujął ją lekko i uśmiechnął się.
-Jestem Neville Longbottom. – powiedział chłopak. Wiedziałam.
-A ja Carmen Black. Moja ciotka mówiła mi o twoich rodzicach. – powiedziałam smutnym tonem.
-Tak ?? A jak się nazywa ?? – spytał zaciekawiony Neville. Lepiej żebyś nie wiedział chłopie.
-Bellatriks Lestrange.  – mruknęłam cicho jej imię i nazwisko. On skrzywił się lekko. – Ale ja jestem inna. No wiem. Niby ta sama rodzina, ale są różnice. Ona jest śmierciożercą, a ja i moi bracia walczymy po stronie dobra. – powiedziałam wyniośle. Neville zaśmiał się lekko.
-Wierzę ci. – powiedział i poszedł witać się z innymi. Do mnie podeszła blondynka ubrana w dziwną, świecącą sukienkę. Kolczyki były chyba z jakiejś dziwnej odmiany małych jabłek. Uśmiechnęła się do mnie.
-Jestem Luna Lovegood. – mruknęła ona nieobecnym głosem. Ehh. Jak Rosie po Ognistej. (:*)
-A ja Carmen Black. – powiedziałam z uśmiechem i uścisnęłam jej dłoń. Po przywitaniu Lee Jordana usiadłam na podłodze. Ktoś puścił płytę Fatalnych Jędz. Podszedł do mnie Ron.
-Zatańczysz ? – spytał z uśmiechem. Zgodziłam się. Zaczęłam tańczyć z najmłodszym męskim potomkiem Weasleyów. Tańczyć to on nie umiał, więc z rezygnacją chwyciłam go tak jak do wolnego. To umiał. Zaczął się dosyć rytmicznie kołysać na boki. Po chwili zauważyłam, że na „parkiecie” byli już Luna i Neville, George i Hermiona, Harry i Ginny, a Fred patrzył się to na mnie to na brata co chwilę upijając łyk Kremowego Piwa. Piosenka się skończyła. Nawet nie usiadłam jak do mnie podszedł Neville. Oczywiście zgodziłam się. Teraz była dosyć wolna piosenka jak na Fatalne Jędze. Znów ustawiłam się tak jak z Ronem. Longbottom potrafił tańczyć.Położyłam głowę na jego ramieniu. Nie potrafiłam patrzeć mu w oczy. Bella za bardzo go skrzywdziła. Nie miałam zielonego pojęcia, iż wszystkie oczy w tym pokoju śledziły właśnie mnie. Usłyszałam ostatnie odgłosy strun gitary i piosenka się skończyła. Odsunęłam się od niego.
-Świetnie tańczysz. - powiedziałam głośno, bo zaczęła się kolejna piosenka, a ta do najcichszych nie należała. Neville uśmiechnął się i odszedł. Ja usiadłam na kanapie. Na "parkiecie" można było zobaczyć Ginny wtuloną w Pottera, Nevilla wraz z Luną oraz, o dziwo, Hermionę i Rona. George i Lee stali w kącie i rozmawiali. Fred usiadł obok mnie. Uśmiechnęłam się do niego.
-Jak tam impreza ? - spytałam bliźniaka pijącego Kremowe Piwo.
-Nawet. Chcesz łyka ? - spytał zabliźniony i wyciągnął ku mnie kufel z napojem. Potwierdziłam to ruchem głowy i napiłam się łyka. Lekki smak z nutką goryczy rozpłynął się w moich ustach po czym schodził niżej i niżej. Uśmiechnęłam się błogo. Podszedł do mnie Lee. Prosił o taniec, więc wstałam. Przeprosiłam grzecznie Freda i stanęłam obok Jordana. Co jest dziwne, zawsze gdy miałam zatańczyć zaczynała się jakaś wolna ballada. No ale cóż. Przybrałam postawę do walca i zaczęłam tańczyć z ciemnoskórym chłopakiem. Przez cały czas rozśmieszał mnie zabawnymi i często głupimi minami, przez co ciągle wybuchałam śmiechem. Pod koniec piosenki zakręcił mną lekko, a ja dygnęłam na znak podziękowania. Lee pocałował mnie w policzek i odszedł do Wybrańca. Podeszłam do Rona, który stał przy małym barku.
-Można kufel Kremowego ? - spytałam z uśmiechem, a Weasley skinął głową i nalał to co chciałam. Wzięłam od niego kufel i upiłam łyka. Znów to samo uczucie. Wreszcie podszedł do mnie Fred.
-Mogę prosić ? - spytał rudy wyciągając dłoń.
-Pewnie. - powiedziałam uśmiechając się. Freddie zatargał mnie na środek pokoju. Ujął moją dłoń, a drugą położył na moim biodrze. Ja swoją dłoń położyłam na jego ramieniu. Spojrzałam w jego brązowe oczy. Trzeba przyznać, były cudowne. Tańczył zawodowo i bez pomyłek. Musiał się długo uczyć. Do końca imprezy tańczyłam tylko z Fredem. Z piosenki na piosenkę coraz bardziej mi się podobał. Po 15 razie odtworzenia płyty po prostu padłam na podłogę. Byłam strasznie zmęczona. Szybko wyczarowałam sobie jakiś kocyk i podusię i zasnęłam z wycieńczenia. Tak. To był udany dzień. Śniłam na jawie. Byłam w czarnym pokoju. Obok mnie stała Bella i Cyzia. Na ścianie za łańcuchy przyczepieni byli moi przyjaciele.
-Zrób to co uważasz za słuszne... - szeptała moja podświadomość.
-Łatwo powiedzieć... - mruknęłam pod nosem.
_________________________________________________________
Nie bardzo podoba mi się ten rozdział. :S Widać, że coraz mniej weny. Ehh.

2 komentarze: