poniedziałek, 31 grudnia 2012

5. "Ciekawe o co mu chodzi ?"



Zaczęłam myśleć nad odpowiedzią. Z jednej strony chciałam iść do Gryffindoru, jak Syriusz, ale nie chciałam zawieść rodziny, więc także do Slytherinu.
-Slytherin, bądź Gryffindor. – powiedziałam upijając kolejny łyk Ognistej. Draco uśmiechnął się do mnie. – I takiego Dracona Malfoya lubię. Tego uśmiechniętego, szczerego i uroczego. A nie tego zamkniętego w sobie, obojętnego na wszystko i poniżającego innych. – powiedziałam i znów napiłam się trunku.
-Szczerze to ja też siebie takiego lubię, ale nie wszyscy na to zasługują. – powiedział cicho blondyn i uśmiechnął się do mnie. – A w związku z domem, to wolałbym cię mieć w Slytherinie. – zaśmiałam się lekko.
-Chodźmy na dwór. – powiedziałam patrząc w okno. – Jest taka ładna pogoda, a my gnijemy w środku. – mruknęłam cicho.
-To chodźmy. – odpowiedział Malfoy i z uśmiechem otworzył mi drzwi. Wyszłam przez nie i ruszyłam ku drzwiom do ogrodu. Otworzyłam je na oścież i ściągnęłam buty. Szłam boso po trawie. Zaczęłam się śmiać jak mała dziewczynka i okręcać wokół własnej osi. Po chwili już leżałam na trawie. Zamknęłam oczy i odetchnęłam świeżym powietrzem. Usłyszałam cichy śmiech Draco. Usiadł obok mnie, a ja uniosłam się na rękach, by go lepiej widzieć.
-Też cię taką lubię. Taką szczerą, miłą i radosną. Choć są dni, gdy jesteś wkurzona na cały świat. Nawet na mnie. – powiedział urażonym głosem. Walnęłam go w ramię. Znów się położyłam i spojrzałam w niebo. Młody Malfoy położył się obok mnie.
-Jak jest w Hogwarcie ? – spytałam rozmarzonym tonem.
-W Hogwarcie jest świetnie. Codziennie rano wstajesz we własnym dormitorium wypełnionym 3, bądź 4 kolegami. Ubierasz się włączając w to szatę z naszywką twojego domu. W między czasie korzystasz z łazienki, którą dzielisz z kolegami z pokoju. Wreszcie nadchodzi czas śniadania. Wszyscy uczniowie z całego Hogwartu zbierają się w wielkiej Głównej Sali. Każdy dom przy swoim stole. Jest przemówienie dyrektora, najczęściej krótkie i na stołach pojawiają się najróżniejsze potrawy. Możesz jeść co chcesz. Wtedy słyszysz dzwon. Tak jak u mugoli, na lekcję. Wstajesz i zabierasz swoja torbę, bądź plecak na lekcję, którą właśnie masz. Jest zielarstwo z profesor Sprout, czyli opiekunką Puchonów. Eliksiry z profesorem Snape’aem, czyli opiekunem Ślizgonów. Transmutację z profesor McGonagall, czyli opiekunką Gryffonów. Lekcje śpiewu z profesorem Flitwickiem, czyli opiekunek Krukonów. Potem wróżbiarstwo, numerologia, latanie na miotle, zaklęcia i uroki, historia magii, obrona przed czarną magią, opieka nad magicznymi zwierzętami, astronomia i starożytne runy. Z czego kilka z nich możesz sobie dowolnie dobrać. Po zajęciach zazwyczaj jest obiad. I tak jak na śniadanie jesz ile chcesz i bierzesz co chcesz. Następnie idziemy do pokojów wspólnych, bądź na dziedziniec główny, choć niektórzy idą na błonia, ale to grozi szlabanem po zmroku, więc lepiej nie ryzykować. Tutaj mamy czas na zrobienie zadań, na naukę, ale i na zabawę. Potem około 22 zaczynają się patrole prefektów. Ponad to każdy wybryk karany jest punktami ujemnymi dla domu. Ahh i na koniec każdego roku jakiś dom dostaje puchar domów za największą liczbę punktów. W niedzielę uczniowie często wyruszają do wioski położonej blisko Hogwartu. Nazywa się ona Hogesmeade. Tam mogą kupić potrzebne im rzeczy lub po prostu się czegoś napić. – opowiedział rozwlekle Draco. Uśmiechnęłam się na ostatnie słowa.
-A można pić Ognistą ? – spytałam i otworzyłam oczy. Niebieskie oczy Malfoya błyszczały lekko. Zaprzeczył ruchem głowy. Wymruczałam ciche „Cholera” pod nosem i położyłam głowę na trawie.
-Draco. – zawołała Cyzia z głębi domu. Młody Malfoy podniósł tyłek i ruszył w stronę domu.
-Zaraz przyjdę. Przynieść ci coś ? – spytał uprzejmie blondyn.
-Jeszcze trochę trunku jeśli łaska. – wyszczerzyłam się i włożyłam ręce pod głowę. Usłyszałam cichy szmer liści targanych przez letni wiatr. Pogoda była cudowna. Wreszcie wrócił blondyn, a z nim jakiś ciemnoskóry chłopak. Usiadłam po turecku i spojrzałam na nich z dołu. Po chwili obaj usiedli. Uśmiechnęłam się.
-Jestem Carmen Black. – powiedziałam i wystawiłam dłoń w kierunku nowego kolegi. On ujął moją dłoń i również się uśmiechnął ukazując zaskakująco białe zęby.
-A ja Blaise Zabini. Miło mi. – powiedział ciemnoskóry i uśmiechnął się znacząco do Dracona. Blondyn zaśmiał się cicho.
-Mogę być wtajemniczona w tą waszą niewerbalną konwersację ? – spytałam waląc lekko Draco w ramię. Malfoy i Zabini spojrzeli na mnie z dziwnymi uśmiechami na twarzach. Wzruszyłam ramionami i oparłam głowę o kolana młodego Malfoya. Zamknęłam oczy, bo słońce dawało po oczach.
-Idę po Ognistą dla ciebie Blaise. Zaraz wracam. – powiedział Draco i wstał. Ja usiadłam i skrzywiłam się lekko, bo za jasno. Blaise spojrzał na mnie i uśmiechnął się lekko.
-Gdzie chodzisz do szkoły, bo nigdy cię w Hogwarcie nie widziałem, a uwierz mi. Zapamiętał bym. – powiedział Zabini, a ja uśmiechnęłam się szeroko.
-Do Beauxbatons, ale Rudolf. Znaczy się mój brat, próbuje namówić Syriusza, abym na ostatnie dwa lata nauki przeniosła się do was. – powiedziałam i znów się położyłam na trawie. Nastała cisza. Czułam jego prześwietlający wzrok na sobie. Ciekawe o co mu chodzi ?
_________________________________________________________
Ahh. Nareszcie 5 rozdział. Jestem z niego nawet zadowolona. :D

5 komentarzy:

  1. swietne ale szkoda ze carmen i draco to rodzina bo pasowali by do siebie :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No wiem. :D Jednakże chcę się trzymać adresu strony :D

      Usuń
  2. Właśnie zauważyłam, że też jesteś z Podkarpacia ^^ Znaczy ja byłam, bo teraz w Anglii, ale i tak... PODKARPACIEEEEEEE!!! ŁOOOOOOO!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Uuuu ten tekst Blaisa: "Gdzie chodzisz do szkoły, bo nigdy cię w Hogwarcie nie widziałem, a uwierz mi. Zapamiętał bym"
    Rozwalił mnie! Uwielbiam twoje rozdziały!

    OdpowiedzUsuń