Mimo, iż była pora kolacji nie miałam zamiaru niczego jeść. Wstałam
trochę ku zdziwieniu innych i ruszyłam do stołu Krukonów. Wbiłam się
między jakąś Krukonkę, a moją Rose.
-No chyba ich kurde pojebało. - burknęłam niedowierzając. Ona tylko westchnęła głęboko.
-Będzie Krum. - wyszeptała głaszcząc mnie po policzku. Moje oczy
automatycznie się zeszkliły. Położyłam głowę na jej ramieniu. Rose
podała mi tosta z Nutellą. Wgryzłam się w niego markotnie. Siedziałam
przy tym stole, aż zostałam sama. Znaczy się, tak mi się tylko wydawało.
Usiadł obok mnie tłustowłosy.
-Carmen. Musimy jej powiedzieć. - wyszeptał ujmując moją dłoń. Spojrzałam na niego z żalem.
-Biedna Nina. - wyszeptałam, a Severus pogładził mnie po włosach.
-Słyszałem, że twój ojciec się zjawił. - powiedział z delikatnym uśmiechem, ale wyczułam smutek w jego tonie głosu.
-Niestety. - szepnęłam kładąc głowę na ramieniu Snape'a. On był chyba
trochę zdziwiony, ponieważ jakby na to spojrzeć, jestem jego uczennicą.
Otarłam szybko łzy i pożegnałam się z wdzięcznością z Severusem. On
uśmiechnął się do mnie szeroko i odszedł. Ruszyłam w stronę Wieży
Gryffonów. Szybko weszłam do środka i podeszłam do tablicy. Na
pergaminie widniały różne imiona, ale jednak moją uwagę przykuło
nazwisko Potter oraz Weasley. Chwała Bogu, to nie Fred był takim idiotą,
a Ginny. Chciała zobaczyć jak to jest w Beauxbatons. Spojrzałam na
fotele. Oba były wolne. Usiadłam na tym bardziej sfatygowanym i
zamknęlam oczy delekując się ciepłem kominka. Ktoś usiadł obok mnie i
złapał za dłoń.
-Dobry. - usłyszałam piękny i melodyjny głos. Otworzyłam szeroko oczy i
ujrzałam mężczyznę o platynowych włosach. Wstałam szybko i przytuliłam
go mocno.
-Co ty robisz w Hogwarcie? - spytałam całując Draco w policzek. On spojrzał mi w oczy z troską.
-Bellatriks przekonała ojca, by się zgodził. - odpowiedział Draco
wtulając się we mnie mocno. - Carmi, tylko ty jesteś dla mnie podporą.
Tylko ty i Nina. - dodał Malfoy gładząc mnie po policzku.
-Skarbie powinnam iść spać. Jutro zjeby z Durmstrangu i Beauxbatons przylezą. - wyjaśniłam i już miałam odchodzić.
-Kochanie, proszę cię. Proponuję ci spać u mnie. - mruknął Malfoy kręcąc
kosmyk moich włosów na palcu. Musiałam mu ulec. Ujęłam jego dłoń i
teleportowaliśmy się do jego pokoju. Spał tam Nott oraz Zabini. Draco
wskazał na swoje łóżko. Szybko wlazłam pod kołdrę, gdzie zaraz znalazł
się blondyn. Wtuliłam się w idiotę i westchnęłam głęboko.
-Dobrze, że wróciłeś. - wyszeptałam mu w koszulę i zasnęłam. Obudził
mnie głos Zabiniego, który darł ryja w mojej sprawie oraz co tu robi
Draco. Kuzyn udawał oburzonego i usiadł obok mnie. Do pokoju ktoś
zapukał. Drzwi się otworzyły i weszła Pansy.
-A co ty tu robisz? Czy spałeś z Gryffonką? - krzyczała oskarżenia w
stronę Draco. Położyłam głowę na jego ramieniu i ziewnęłam głośno.
-Interesujące. Mów dalej. - mruknęłam i wstałam, po czym specjalnie pocałowałam Malfoya w policzek. Pansy zrobiła się czerwona.
-Do lekcji kochanie. - pożegnał mnie Dracuś. Uśmiechnęłam się do niego
szeroko i teleportowałam do swojego dormitorium. Wlazłam do pokoju i
przebrałam pędem w czarne spodnie, czarne trampki oraz czerwoną
koszulkę. Narzuciłam jeszcze szatę oraz torbę i wyszłam z pokoju
kierując swe kroki ku Wielkiej Sali. Od razu rzucił mi się w oczy brak
żywej duszy w sali, więc pobiegłam na dziedziniec i odszukałam Freda.
Zza chmur wyleciała ta durnowata dorożka, a z jeziora wyłaniał się ten
głupi statek, z którym nie mam uroczych wspomnień. Złapałam zachwyconego
rudzielca za dłoń i czekałam na rozwój wypadków. Wszyscy bili brawo i
gwizdali z uciechy, a ja stałam tam jak dziecko, które się zgubiło w
wielkim sklepie. Z okrętu wyszedł Karkarow, a za nim cała masa debili.
Krum mnie zobaczył. Niech umrę. Podbiegł do mnie i przytulił mocno.
-Carmen, kochanie. To teraz do Hogwartu chodzisz? - spytał udając zdziwienie.
-Tak
Wiktorze. Nie potrafiłbyś wyobrazić sobie mojego entuzjazmu, gdy
Dumbledore ogłosił, że przybywacie. - wykrzyknęłam udając zadowolenie.
On ni stąd ni zowąd pocałował mnie w policzek. Niektóre dziewczyny
spojrzały na mnie z zazdrością. Zbliżyłam twarz do jego ucha. - Co
knujecie? - wysyczałam przez zęby. On tylko się zaśmiał.
-Zobaczysz skarbie. - odpowiedział na forum uczniowskim i odszedł do Karkarowa. Podeszłam do Freda.
-No
to mój osobisty koszmar właśnie się rozpoczął. - wyjęczałam łapiąc
rudzielca za dłoń. Weasley mimo, iż był wkurzony to złożył na moich
ustach czuły pocałunek.
-Przejdziemy przez to razem. - wyszeptał mi na ucho. Uśmiechnęłam się do niego z wdzięcznością. Zobaczyłam Rose. Ona zobaczyła w tłumie Olivera. Szybko do niego podbiegła i rzuciła mu się w ramiona. On entuzjastycznie okręcił ją wokół swojej osi. Twarz George'a stała się czerwieńsza od jego włosów. Olie był jednym z normalniejszych uczniów Durmstrangu, jednak to Rosie miała z nim dłuższy i lepszy kontakt, bo od małego mieszkali obok siebie. W sumie to tak samo jak ja i Scott, ale co George mógł o tym wiedzieć ?! Krukonka pożegnała się z Olie'm i podeszła do Żorż'a po czym czule go pocałowała. Spojrzałam na Freda. Ujęłąm delikatnie jego dłoń i pociągnęłam do Wielkiej Sali, bo ich twarze przypomniały mi całe zło, które wyrządzili mi i moim koleżankom. Teraz przypomniałam sobie dziwne zachowanie Rudolfa.
-Zaraz wracam. - wyszeptałam rudzielcowi na ucho i szybko pobiegłam po schodach do Sowiarni. Przystanęłam na moment. Carmen, ty tępa istoto. TELEPORTUJ SIĘ TAM. Zbrukałam się w myślach i zamknęłam oczy. Poczułam charakterystyczne szarpnięcie i już stałam w Sowiarni. - Diable. - mruknęłam, a czarna sowa zjawiła się na moim ramieniu. Wyczarowałam szybko pergamin oraz pióro i zaczęłam skrobać hieroglifami. "Kochany Rudolfie. Nie mam magicznego pojęcia, co ci odbiło. Wiesz, że kocham cię najbardziej z rodziny, więc czemu mnie opierniczyłeś za kłótnię z ojcem ?! Kocham i całuję Carmi. P. S. W szkole jest KRUM." To ostatnie napisałam bardzo starannie i wyraźnie. Zwinęłam pergamin i przywiązałam go do nóżki sowy. - Do Rudolfa. - wyszeptałam sowie do "ucha", a ona poleciała. Spojrzałam przez okno wychodzące na błonie. Hagrid właśnie spacerował po nich z różową parasolką u boku. Odsunęłam się od okna i powoli powlokłam nogami na dół. Przy wrotach Wielkiej Sali stał Draco i miał spuszczoną głowę. Podeszłam do niego i podniosłam palcem jego platynową przyłbicę.
-Witaj kochanie. - powiedział on smutnym tonem. Wzięłam go za dłoń.
-Idziemy na Salę ?! - spytałam mając nadzieję, iż zaprzeczy. On niestety pokiwał głową. Otworzył przede mną drzwi i mnie przepuścił. Gentleman ?! No w sumie to Dracuś. Weszłam pierwsza lekko dygając przed platynowgłowym. On wlazł za mną, a wszystkie rozmowy na Sali ucichły. Zobaczyłam radykalną zmianę w wyglądzie owego pomieszczenia. Zazwyczaj wszystkie stoły były ustawione równolegle, tym razem tworzyły jednak kwadrat. Nikt nie dbał gdzie siedział. Zauważyłam, iż są dwa miejsca, akurat jak dla nas, obok Wiktora Kruma. Dracuś pociągnął mnie w tamtą stronę. Popatrzyłam po Sali i napotkałam przerażony wzrok Rose. Ona wie co ja przeżyłam. Usiadłam z wielką niechęcią obok Kruma. Albus wstał ze swojego miejsca i zaczął przemawiać.
-Drodzy uczniowie, nauczyciele i goście. Dziękuję wam za tak liczne przybycie. Bardzo się cieszymy, iż będziemy was gościć w naszych murach. Mam wielką nadzieję, że spodoba się wam tu oraz poczujecie się nie gorzej niż w Bułgarii lub Francji. - przemówił wyniośle, a zarazem przychylnie Dumbledore. Bożee. Nie mam zamiaru tego słuchać. Westchnęłam głęboko i zabrałam się za moje ulubione śniadanie.
-Każdy gość będzie przydzielony za wylosowaną osobę do tego samego domu oraz tego samego dormitorium, ponad to nawet na ten sam rok. - dopowiedziała szybko Minerwa. Zamarłam z tostem w połowie drogi do ust. Krum przysunął twarz do mojego ucha.
-Załatwię, że będziemy w jednej klasie, czy jak to tu się mówi. - wyszeptał on z wyraźną satysfakcją. Zacisnęłam zęby ze złością i opadłam bezsilna na krzesło. No chyba ich coś pogrzało. Do Wielkiej Sali wleciał Diabeł. Każdy spojrzał na niego, a tylko Rose na mnie. Uśmiechnęłam się delikatnie. Sowa osiadła na ławie przede mną. Wyjęłam pergamin z jej dziobka i ucałowałam w główkę, po czym dałam kawałek mojego tosta z Nutellą. Wszyscy patrzyli się na mnie dziwnie. Wzruszyłam beznamiętnie ramionami i odwinęłam rulonik."Droga Carmen." Zaczęło się za oficjalnie, wciąż jest na mnie zły. "Wiesz, że nie chodzi o to, że jestem na ciebie zły, czy coś, ale po prostu nie powinnaś tak traktować swojego ojca. Wiem ile on zadał ci bólu, ale on na prawdę cie kocha. Uwierz mi. Skarbie wbij do mnie do Ministerstwa to pogadamy na spokojnie, ale to dopiero na weekendzie. Kocham i przepraszam Rud. P. S. COO ?! JAKIM CUDEM ?!" Ucieszyła mnie jego reakcja. Rozejrzałam się wokół i zauważyłam, iż większość uczniów Hogwartu, kilku nauczycieli oraz nowo przybyłych gości nadal się we mnie wpatruje. Uśmiechnęłam się do nich i wyczarowałam pióro oraz pergamin. Zaczęłam szybko skrobać coś po pergaminie. "Kochany Rudolfie. Wiesz, że ja na serio kocham ojca, ale to nie jest moja wina, iż przylazł po 14 latach i po prostu się do mnie przytulił. Z chęcią wpadnę do ciebie, jak mi Minerva pozwoli. Kocham i całuję Carmi. P. S. To co czytasz ! Była ta cholerna wymiana między szkolna. On chyba nadal czegoś ode mnie chce. RATUJ !" Szybko zwinęłam karteczkę w rulonik i przywiązałam do nogi sówki.
-Do Rudolfa. - szepnęłam w stronę Diabła i jeszcze raz ucałowałam ją w czubek łebka. On zatrzepotał skrzydłami czarnymi jak smoła i wyleciał ze szkoły. Draco położył swoją dłoń na mojej. Uśmiechnęłam się do niego i skończyłam posiłek. Zaraz po tym podbiegł do mnie Scottie.
-Carmen. Proszę cię. Pomóż mi z Tatią. Ona się na mnie strasznie wnerwia. - wysapał zziajany Farro.
-Mów o co chodzi. - mruknęłam w jego stronę i położyłam dłoń na jego ramieniu.
-No, bo ja znowu chciałem się z nią umówić, a ona na to, że nie. Potem kupiłem jakiegoś chwasta i dałem jej go, ale ona nadal nic. Nawet na spacer nie dała się wyciągnąć. - wyżalił się Scottie.
-Nie zaczyna się zdania od no, bo. To po pierwsze. Po drugie nie chwasta, a chaszcza. Po trzecie postaraj się bardziej, jeśli ci na niej zależy. - ofuknęłam go głośno. On skrzywił mocno twarz.
-Więc co proponujesz ? - spytał błagalnie i spojrzał na mnie zielonymi oczami pełnymi troski. Westchnęłam głęboko. Nie nawidzę, gdy wymusza na mnie poczucie winy.
-Zrobimy tak... - zaczęłam mu wyjaśniać cały plan, który tak ogólnie pokazywał Tatii jak mu na niej zależy. Musiał po prostu się bardziej postarać. - A teraz chodź. - dodałam i złapałam go za dłoń, po czym teleportowałam do jego dormitorium. Usiadłam uśmiechnięta na łóżku. W pokoju było pusto. Scottie podszedł do szafy i zaczął wyciągać jakieś garnitury. Było ich 3. Grafitowy, czarny oraz granatowy.
-Który ?! - mruknął niezadowolony Scott. Wskazałam palcem na ten czarny.
-Idź się umyć ja ci wszystko przygotuję. - powiedziałam z uśmiechem. Miałam już w tym wielką wprawę.
-Dziękuję. - odpowiedział zielonooki i pocałował mnie w policzek, po czym znikł w drzwiach łazienki. Westchnęłam głęboko i podeszłam do "Narnii". Wygrzebałam stamtąd białą koszulę oraz śliczny zielony krawat. Był w kolorze oczu Farro. Wyjęłam jeszcze czarne trampki i wszystko wyprasowałam zaklęciem. Z łazienki wyszedł Scott, który na biodrach zawiązał sobie luźno ręcznik. Spojrzał na zestaw przygotowany przeze mnie. Jego oczy aż się zaświeciły.
-Może być ? - spytałam i już po chwili poczułam jego nagą i trochę mokrą klatkę piersiową napierajacą na moje ciało w przyjacielskim uścisku.
-Kocham cię. - powiedział całując mnie w czoło. - Jesteś jedną z tych osób, o których nie zapomina się pomimo wyrządzonych krzywd. - wyrecytował z uśmiechem. Klepnęłam go w plecy, co spowodowało głuchy plask. On odsunął się ode mnie, a do pokoju wleźli bliźniacy.
-A co się tu wyprawia ? - spytał Fred udając zazdrosnego. Zagwizdałam cicho, tak jakbym chciała powiedzieć, ale o co ci chodzi ?! Scott walnął buraka i zebrał rzeczy do łazienki. Uśmiechnęłam się do rudzielców.
-Cześć. - przywitałam się i szybko przytuliłam do mojego rudzielca. On tylko się zaśmiał i podniósł moją głowę ręką. Spojrzałam w jego czekoladowe oczy, a on musnął moje wargi swoimi ustami. Odsunęłam się od niego. - Obiecałam tamtemu, że mu pomogę. - dopowiedziałam pukając do drzwi łazienki. - Wychodź już i się pokarz. - mruknęłam udając zniecierpliwienie. Zamek szczęknął w drzwiach i pomieszczenie się otworzyło. Wyszedł stamtąd mój śliczny i przystojny przyjaciel. Aż otworzyłam usta ze zdziwienia.
-I jak ?! - spytał niepewnym tonem.
-Stary, każda jest twoja. - odpowiedział George i poklepał zielonookiego w plecy. Przytuliłam się delikatnie do mojego elegancika.
-Wyglądasz zajebiście. - wyszeptałam mu na ucho.
-To dzięki tobie. - odpowiedział Scottie wyraźnie ucieszony.
-Dobra Dereku jebany, leć do swojej Chloe. - powiedziałam z uśmiechem, a on odsunął się ode mnie i pocałował w policzek.
-Jeszcze raz dziękuję. - dopowiedział i ruszył w stronę drzwi. - I bardziej przypominam Simona, niż Dereka, choć wtedy Simon miał Tori, więc... Znaczy się teoretycznie z nią był, ale wiesz... - urwał, bo mu przerwałam słowami : "Wynocha idioto" i trzasnęłam za nim drzwiami. Przewróciłam oczami i usiadłam na kolanach Freda. Bliźniacy spojrzeli na mnie nie rozumiejąc o co mi chodzi.
-Na wakacjach jakiś tydzień czytaliśmy 3 książki mugolskie, ale o nekromancji, wilkołactwie i czarodziejstwie. To była raczej taka historia miłosna, ale miłość objawiła się dopiero pod koniec. Czytaliśmy ją na zmianę. Jedną stronę czytałam na głos ja, a drugą on. Byłam mu za to bardzo wdzięczna. - rozmarzyłam się o wakacjach. Fred pocałował mnie w ramię, bo było właśnie na wysokości jego ust. Spojrzałam na niego z uśmiechem.
-Idę do Rosie, bo umówiliśmy się na błoniach. - powiedział George i wyszedł z pokoju.
-Czyli zostaliśmy sami. - mruknął Fred całując mnie w szyję. Pokiwałam przecząco głową.
-Nie tym razem skarbie, ja chcę sobie teraz polatać. Jest piękna pogoda, no i obiecałam to Draco jeszcze na przerwie październikowej. - wyjaśniłam całując go delikatnie w usta.
-Ktoś będzie jeszcze ?! - spytał zrezygnowany. Weasley szanował moją dosyć skomplikowaną więź z Malfoyem.
-Mam nadzieję, że nie. - mruknęłam i wstałam z jego kolan. Przed wyjściem posłałam mu buziaka w powietrzu i ruszyłam w stronę Dziedzińca Głównego.
~Tymczasem pewien wystrojony zielonooki mężczyzna siedział z chabaziami na ławie przed wrotami do Wieży Puchońskiej. *perspektywa Scotta*~
Zacząłem się niepokoić. Czy Tatia zapomniała o spotkaniu ?! Nie to niemożliwe, bo odpisała mi poprzez Diabła. Nareszcie wrota otwarły się i stanęła w nich Tatia Salvador ubrana w kremowe zwężane spodnie, czarną koszulkę oraz biały sweterek, do tego białe baleriny i mała torba na ramię. Wyglądała zjawiskowo. Włosy opadały jej po ramionach.
-Cześć. - odezwała się pierwsza i uśmiechnęła nieśmiało. Wstałem i podałem białą różę.
-To dla ciebie. - mruknąłem szarmancko zamiatając nogą po podłodze. Ona ujęła chabazia i przytknęła do niego nos, po czym pocałowała mnie w policzek.
-Wyglądasz świetnie i dziękuję za różę. - powiedziała z uśmiechem, który ja zaraz odwzajemniłem. - Gdzie idziemy ? - spytała z entuzjazmem.
-Mam nadzieję, że lubisz pikniki. - odparłem wesoło, a ona tylko przytaknęła.
~Ten fragment był ubłagany przez "Tatię". No to teraz zobaczymy co słychać u Carmen, która właśnie lata po boisku z Draconem. *perspektywa Carm* ~
-Malfoy, idę odpocząć. - wrzasnęłam do blondyna, a on pokiwał głupkowato głową. Opadłam powoli na ziemię. Weszłam do szatni z zamiarem wzięcia prysznica. Postawiłam moją miotłę przy swojej szafce i wzięłam rzeczy na przebranie. Wlazłam pod prysznic i odkręciłam kurek. Z "sufitu" zaczęła lać się woda. Opłukałam się dosyć szybko i owinęłam ręcznikiem. Ktoś przyciągnął mnie do siebie. Czułam ciepły oddech, zapewne mężczyzny, za sobą.
-Witaj skarbie. - tylko tyle dosłyszałam, bo potem rzucono na mnie Drętwotę. Przede mną stanął mój napastnik. Mogłam się tego spodziewać, tym kimś oczywiście był...
_________________________________________________________
No to TAA DAAM. Jestem uradowana i entuzjastycznie podchodzę do życia po tym zacnym rozdziale, który dedykowany jest Loony oraz Wiktorii, ponieważ obie lubią Scotta oraz mojej kochanej Klaudii :* Kocham was wszystkich. Jesteście cudowni. I dziękuję za tak dużą ilość wyświetleń. :D
No bo podwójny dedyk musiał być ;)
OdpowiedzUsuńKochanie, świetny rozdział! Fred i Carmen to sama słodycz i jak ty to mówisz: "lejesz mi Nutellę na serce!". Podoba mi się ten pomysł z wymianą :3
Ja, jako "Tatia" dziękuję ci z całego mojego serduszka za tą uroczą końcówkę. Scottie i Tatia ♥ Mmm... :3 Piknik.... Ciekawie, ciekawie :D
I znowu tak kończysz małpo wredna! Kto to przyszedł do Carm!? T^T
Serio ?! Nie domyśliłaś się ? Okej...
UsuńKlaudio. Domyślam się, ale pewna nie jestem -,-'
UsuńTeż lubię Scotta :P Hah Olie już go lubię xD Hah cudny rozdział jak zwykle <3 dziękuje szajbo za dedyk. Hah słodko .. po prostu słodko xD
OdpowiedzUsuńDziękuję za dedyk. :* I ja na prawdę lubię Scotta. <3 Jest słodki. mm.. Cieszę się jego szczęściem. :D a rozdział świetny, cudny i wspaniały. (znam więcej synonimów, ale trzy wystarczą.) Życzę weny i pozdrawiam. =)
OdpowiedzUsuńOhh. Widzę, że bratnia dusza się znalazła :3
UsuńScottie ♥
Scottie, Scottie i tylko Scottie. <3 o tyle powiem.
Usuńi ciesze się, że nie jestem jedyna kochająca Scotta. :3
Boskie! Mam nowy rozdział
OdpowiedzUsuńhttp://topin-zawszespoko.blogspot.com/
Zapraszam
Super ♥
OdpowiedzUsuńAjj, ta końcówka '-.-
Krum, nie lubie faceta :| :P
Dużo weny ;)
bardzo dobry rozdział :) podoba mi się! ;p kurcze czuję, że z tym Krumem to jeszcze niezłe akcje będą. czekam na nowość!
OdpowiedzUsuńTO BYL KRUM!!!!!!!!! Jak on jej cos zrobi to wejde do twojego opowiadania i go.... cos mu zrobie... jeszcze nie wiem co.... ale nie bedzie to mile! no!!!!!!!
OdpowiedzUsuńOj oj oj ojo jojojo! Nie jest dobrze! To na 100% Krum :O Mam nadzieję że Draco szybko wkroczy i nic złego się nie stanie. A co do Farro! so sweet! Może w końcu uda mu się z tą Tatią :)
OdpowiedzUsuń