czwartek, 7 lutego 2013

30. "Na was ciążyła klątwa."

Do Sali weszła Nina Main, w sumie Riddle, ale tylko ja, Severus i Dumbledore wiemy. A tak wgl dlaczego właśnie ja ?! Hmm... Wcześniej się nie zastanawiałam nad tym zbytnio, ale zaraz po wyjściu przejdę się do Snape'a.
-Co tam ? - wyszczebiotała Nina siadając obok Dracusia i chwytając go subtelnie za dłoń. Spojrzałam na to z wielkim uśmiechem, mniej więcej na pół ryja. Blondyn ucałował ja czule w policzek.
-Skarby, czemu ja o niczym nie wiem ? - wymruczałam z jeszcze większym uśmiechem. Do Sali weszła pielęgniarka z pergaminem. Podała mi go radosna.
-Od braci. - wyjaśniła, po czym szybko wyszła. Odwinęłam pergamin.
-Co piszą ? - spytał Dracuś niecierpliwym tonem.
-"Droga Carmi. Nie wiem, czy jesteś teraz szczęśliwa, czy też nie." Ohho. Szykuje się coś większego. "Nie mam pojęcia, jak to ująć." Najprościej idioto. "Regulus nie żyje. Mam nadzieję, że... " Czekaj co ?! - wrzasnęłam, a z moich oczu poleciały wielkie łzy. Draco spojrzał na mnie z niedowierzaniem. Wyrwał mi list z ręki.
-"Regulus nie żyje. Mam nadzieję, że przyjedziesz do nas, albo coś. Cholernie cię kochamy i potrzebujemy. Połączeni w bólu, twoi bracia. P.S. Wspomnij o tym, także młodemu Malfoyowi. " Reg... - wyszeptał, a w jego oczach o dziwo, również pojawiły się łzy. Zaczęłam powoli się podnosić.
-Jadę do domu. - wyszeptałam krzywiąc się z bólu. Nina podeszła do mnie i pomogła mi stać prosto.
-Dobrze. - mruknął Draco płaczliwym tonem. Nie dziwie się w sumie, że tak zareagował. To Reg uczył małego blondynka i mnie jak posługiwać się różdżką, chodzić, a co najważniejsze sikać na nocnik. Westchnęłam głęboko i pociągnęłam nosem. Nina i Draco pomogli mi iść. Pomyślałam jednak, że teleportacja będzie łatwiejsza. Złapałam ich mocno za dłonie i wyobraziłam sobie pokój dyrektora. Poczułam charakterystyczne szarpnięcie i już po chwili staliśmy w gabinecie Albusa. Chyba przerwaliśmy jakąś poważną rozmowę między nim, a bliźniakami.
-Słucham was. - powiedział niebieskooki mężczyzna i spojrzał na nas znad okularów połówek.
-Regulus nie żyje. - odpowiedziała za mnie Nina. Fred spojrzał na mnie zdziwiony.
-Możemy się przenieść na Grimmauld Place? - spytał Draco ocierając szybko oczy. Dumbledore wstał i wyciągnął garść proszku Fiuu po czym wysypał go na moją otwartą dłoń.
-Kto ma teraz zajęcia? - spytał rozsądnym tonem Albus.
-Ja. - odezwała się nieśmiało Nina.
-Idź proszę na lekcje. - odpowiedział z troską dyrektor. - A ty mój chłopcze? - dodał patrząc na Dracona. On szybko pokręcił głową. Westchnęłam głęboko.
-Panie dyrektorze. Chcemy pomóc. - powiedzieli chórem rudzi. Dumbledore i im pozwolił się przenieść. Sypnęłam proszkiem i powiedziałam szybko Grimmauld Place 12. Po chwili pojawiłam się w kuchni wraz z Draco i bliźniakami. Przy długim stole rozpaczali moi bracia. Bachus opierał zapłakaną głowę o ramię równie zapłakanego Syriusza, który z kolei klepał Romulusa pocieszycielsko po plecach. Rudolf zaś siedział w fotelu w kącie. Podeszłam do niego. Usiadłam mu na kolanach i wtuliłam mokrą twarz w jego włosy. On przytulił mnie bardzo mocno.
-Kocham cię braciszku. - szepnęłam przez łzy. - Kocham was wszystkich i jak mówiłam u nas na zawsze i na wieki rodzeństwo zawsze razem. - dodałam już głośniej. Dracuś teraz już nie skrywał płaczu. Rudolf wstał i poszedł nalewać nam po szklaneczce Ognistej. Podszedł do mnie Fred. Wtuliłam się w niego mocno.
-Nie płacz. - wyszeptał mi Gryffon do ucha. Spojrzałam mu w oczy. Teraz czekoladowy kolor zakryty był troską i bólem.
-Łatwo powiedzieć. - mruknęłam zamykając oczy. George z tego co słyszałam pocieszał Syriusza i bliźniaków, którymi był wyraźnie zafascynowany. Wpadłam na "świetny" pomysł. Pobiegłam szybko na górę wyrywając się z uścisku Weasleya. Wpadłam do pokoju i zaczęłam grzebać po szafkach. Wreszcie znalazłam jakieś stare zdjęcia. Ktoś położył dłoń na moim biodrze. Odwróciłam się i stanęłam twarzą w twarz z Fredem.
-Nigdy więcej mi nie uciekaj. - ostrzegł mnie rudy kładąc drugą dłoń na moim drugim biodrze. Przysunął się do mnie tak, że prawie stykaliśmy się nosami. Zamknęłam zmęczone powieki i oddałam się rozkoszy jego słodkiego pocałunku. Włożyłam dłoń w jego puszyste, rude włosy. On przysunął mnie do siebie jeszcze mocniej. Teraz nasze ciała przywarły do siebie z równie wielkim pożądaniem. Fred przejechał delikatnie palcem po linii brzegowej mojego stanika tuż przy zapięciu.
-Mam żałobę. - zdołałam wykrztusić między jednym wdechem, a drugim. Odsunęłam się od rudzielca. On spojrzał na mnie zdziwiony.
-Chodźmy na dół i zapomnijmy o tej krótkiej i przyjemnej chwili. - powiedziałam ocierając kilka łez, bo przypomniałam sobie obrazek za oknem. - Nigdy nie kłam, że kochasz. - dodałam przejeżdżając dłonią linię żuchwy Freda. Zaczęłam iść na dół. Poczułam jego dłoń na swoim ramieniu. Zatrzymałam się i pociągnęłam mocno nosem. Odwrócił mnie, abym widziała jego twarz.
-Ja nie potrafię zapomnieć. Nie potrafię zapomnieć o tobie. Rozumiesz? - spytał chwytając mnie za ramiona. Spojrzałam mu w oczy. Zobaczyłam w nich żal i wolę poprawy.
-Wybacz. - powiedziałam całując go w policzek. Zeszłam powoli na dół. Usiadłam obok Bachusa. Przytuliłam rozczapirzonego bruneta. Zawsze z Reg'iem dogadwali się najlepiej. Jego burza włosów zakryła całą moją twarz. George pocieszał Romulusa i Syriusza. Tylko Fred i Rudolf milczeli jak zaklęci. Do drzwi ktoś zapukał. Wstałam i poszłam do drzwi. Otworzyłam je, a do domu wparowali Śmierciożercy. Jeden wykręcił mi tak rękę, że moja prawa pięść była między łopatkami. Wszyscy byli w maskach. - Pomocy. - zdołałam wrzasnąć zanim dostałam w twarz z otwartej dłoni. Mój policzek automatycznie zrobił się czerwony. Z jadalni wypadli moi bracia walczący tym razem siłą fizyczną ze Śmierciożercami.
-Witaj skarbie. - usłyszałam cichy szept do ucha.
-Yaxley, ty pierdoło. Czego tu chcecie? - wysyczałam zła przez zęby. On ściągnął delikatnie maskę odsłaniając usta. Dotknął wargami mojej szyi. Złożył na niej delikatny pocałunek. Zamknęłam oczy i wykrzywiłam twarz z odrazą.
-Dowiedzieliśmy się o Regulusie skarbie. Na was ciążyła klątwa. Teraz została ściągnięta. Wraz z śmiercią jakiegoś członka dostęp Śmierciożerców do waszego mieszkania jest ułatwiony. Zawsze nie mogliśmy się tu wbić, więc... - urwał swój cichy monolog i znów mnie pocałował w szyję.
-Idioci. - warknęłam, a on ścisnął moją dłoń jeszcze mocniej. Usłyszałam ogłuszający huk dochodzący z kuchni. Yaxleya odrzuciło do tyłu. Z pomieszczenia wyleciał Fred i złapał mnie mocno za dłoń.
-Uciekamy. - powiedział rudzielec dobitnie. Wzięłam go mocno za dłoń i teleportowałam do Hogwartu. Stali już tam moi trzej bracia, Draco i George.
-Gdzie Syriusz? - spytał przerażony Rudolf. Rozejrzałam się wokół. Łapy nie było. Z moich oczu znów poleciały łzy. Fred przytulił mnie mocno. Dopiero teraz ogarnęłam, że stoimy na środku Wielkiej Sali. Do tego jest właśnie obiad. Do Georga podbiegła Rose.
-Martwiłam się o ciebie. Nigdy nie opuściłeś żadnego posiłku. - próbowała rozładować atmosferę panna Martin. Odsunęłam się od Freda i usiadłam na ławie obok Hermiony. Ukryłam twarz w dłoniach. Dosiadł się do mnie Rudolf. Pogłaskał mnie po plecach. Do nas podeszli inni uczniowie i nauczyciele.
-Co się stało ? Ktoś zginął ? Ktoś zaginął ? Po co ta szopka ? - pytali jeden przez drugiego. Romulus kiwnął na mnie delikatnie głową. Wstałam i po ławie weszłam na stół.
-Stało się sporo. Mam do ogłoszenia, iż mój brat Regulus nie żyje, a Syriusz, którego wielu z was zna dosyć dobrze zaginął lub teleportował się gdzie indziej. Przepraszamy za to wszystko, ale nie ... - urwałam, nie chciałam kończyć. Oczy znów pokryła szklista masa. Nie mam już domu. Mimo, iż często wyklinałam tę starą, rozpadającą się chałupę, to zawsze ją kochałam. To tam się urodziłam, zresztą w sumie jak reszta braci. Zawsze, ale to zawsze będzie to mój dom rodzinny. Zeszłam ze stołu i zaciągnęłam Rudolfa na stronę.
-Co jest ? - spytał Rud gładząc mnie delikatnie po policzku. Ucałowałam go w policzek. - Nie. Nie pozwolę ci. Carm, nie ma mowy. - zaczął się opierać. Spojrzałam na niego błagalnie.
-Proszę. Chcę, choć zobaczyć co zostało z tego domu. Wezmę pelerynę od Pottera. - szepnęłam błagalnie. On tylko westchnął, a ja uśmiechnęłam się blado. Podeszłam do Wybrańca.
-Współczuję. - szepnął wtulając się we mnie mocno.
-Dziękuję. A teraz pożycz pelerynę. - odpowiedziałam z lekkim zniecierpliwieniem. On wyciągnął ją z wewnętrznej kieszeni. Ucałowałam Wybrańca w policzek i wyszłam niezauważona z Sali. Naciągnęłam na siebie pelerynę. Już miałam sie teleportować, gdy ktoś dotknął mojej dłoni.
-Carmen. Buty ci widać. - powiedział słodkim głosem Fred. Wciągnęłam go szybko pod pelerynę.
-Idziesz czy nie ? - dałam mu kilka sekund na odpowiedź. On szybko złapał mnie za dłoń, a ja wyobraziłam sobie mój pokój. Poczułam charakterystyczne szarpnięcie. Stanęłam na ciemno drewnianej podłodze. To co zobaczyłam po prostu mnie zmroziło. Całe ściany były we krwi. Zdjęcia ułożyli w napis : "Strzeżcie się." Upadłam na kolana. Zniszczyli wszystko. Wkurwiona zeszłam na dół. Zobaczyłam tam połamany stojak w kształcie nogi trolla. Ściany poobdzierane, obrazy powybijane. Nawet moja matka. Ja pierniczę. Weszłam do kuchni. Mój ukochany stół był złamany na pół. Myślałam, że mnie coś do cholery trafi. Wyciągnęłam różdżkę. - Chłoszczyść. - mruknęłam, a moja złość wywołała wielką siłę rażenia.Większość rzeczy wróciła do normy. Miotła. Boże. Zbiegłam pędem na dół o mało nie potykając się o swoje nogi. Podeszłam do ściany i dotknęłam jednej z cegieł. Otworzyło mi się pomieszczenie, w którym było 6 mioteł. Czerwona Błyskawica była moja, granatowa Bachusa, ciemno-zielona Regulusa, śliwkowa Syriusza, czarna Rudolfa oraz szara Romulusa. Westchnęłam głęboko. Fred wszedł za mną.
-Woow. - mruknął dotykając każdej miotły po kolei. - Są piękne. - dodał rozmarzonym tonem. Uśmiechnęłam się pod nosem.
-Muszę wziąć najważniejsze rzeczy. - powiedziałam dobitnie i wyjęłam moją miotłę ze stojaka. - Wybierz sobie jedną. - dodałam kładąc mu dłoń na ramieniu.
-Mogę ? - spytał tak cicho, jakby te miotły to była jakaś świętość. Kiwnęłam przytakująco głową. Wybrał czarną. - Kogo to ? - mruknął dotykając jej opuszkami palców.
-Rudolfa. - odpowiedziałam z uśmiechem. - Chodź. Idziemy po rzeczy dla moich braci. - dodałam i ruszyłam na górę. Odstawiłam miotłę pod ścianę i weszłam znów na górę. Wlazłam do pokoju Syriusza. Wzięłam połowę szafy i wrzuciłam w magiczny plecach nie posiadający dna. Potem kilka par butów i skierowałam swe kroki ku przejściowemu pokojowi reszty braci. Pozbierałam rzeczy, no i kilka moich wspomnień. Zeszłam jeszcze na dół po miotły, które też wpakowałam. Fred nadal przyglądał się swojej miotle. - Freed. - mruknęłam, a on coś powiedział pod nosem. - Wiesz miałam zamiar właśnie pójść do gabinetu Snape'a w stroju kąpielowym, co ty na to ? - spytałam sprawdzając jego czujność.
-Świetny pomysł. - burknął zafascynowany fakturą Błyskawicy. Podeszłam do niego i zabrałam mu miotłę.
-Albo mi pomożesz, albo tu zostajesz. - powiedziałam wyniośle. On tylko przewrócił oczami i złożył na moich ustach delikatny pocałunek. Zamknęłam oczy i odsunęłam się od niego. - Mówiłam ci coś. - powiedziałam otwierając oczy. Fred wziął ode mnie plecak i przerzucił go sobie przez ramię. Wyszliśmy frontowymi. Weszłam na miotłę i wzbiłam się w powietrze. Wiatr rozwiał moje włosy. Po chwili obok mnie pojawił się młodszy bliźniak. Zaśmiałam się jak dziecko i przyspieszyłam...
_________________________________________________________
Haah. :D Nie jest źle. Pozdrawiam i dziękuję za tyle wyświetleń. jesteście BOSCY *w*

10 komentarzy:

  1. Jakbyś kogoś nie uśmierciła to byś nie była sobą co nie ?! xD no rozdział nawet nawet. Wiem, że jestem boska <3 :* Co jeszcze ach tak Freddie, ale wciąż nic nie wyjaśniłaś.

    OdpowiedzUsuń
  2. Hm. Klaudia ma racje czekamy na wyjaśnienia !!! :D i dobrze że uśmierciłaś Regulusa! mam nowy rozdział ;) ;
    http://miloscjestslepananieszczesciewieczna.blogspot.com/2013/02/rozdzia-3.html#comment-form
    Życzę weny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. He he Klaudia ma rację i najnowsze newsy <3 Ale czego ty zawsze czekasz, aż ja dodam ? Ehh... Nie ma to jak znajomość z autorem <3

      Usuń
    2. Żeby nie było Ale czego ty zawsze czekasz, aż ja dodam ? Ehh... <- było do Black :D

      Usuń
  3. Ale.. Jak moglas :'( no ale rozdzal swietny, nie spodziewalam sie tego

    OdpowiedzUsuń
  4. Jaki Fred jest uroczy *w* Biedna Carmi... No nic, rozdział super pisz szybko kolejny :D
    Weny ;]

    OdpowiedzUsuń
  5. Super, super !!! Może i my jesteśmy super, ale jak już to ty jesteś boska :P świetny rozdział i jak najszybciej pisz dalej

    OdpowiedzUsuń
  6. NOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOO!!!!!!!!!!!!!!! czemu ty to mi kobieto robisz!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!?????????? Moglas Np Bahusa usmiercic, nikt by nie tesknil ale nie Regulusaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!!!!!!!!!!!!! :((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((

    OdpowiedzUsuń
  7. COŚ TY ZROBIŁA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! DLACZEGO UŚMIERCIŁAŚ REGULUSA???????????????????????????????????? I jeszcze Ci śmierciożercy... Nienawidzę ich! Biedni Black :'( Stracili brata Podnieśmy różdżki l* :(

    OdpowiedzUsuń