wtorek, 12 marca 2013

40. "Crouch, bądź gentlemanem i popłacz razem ze zmęczoną dziewczynką."

Brunet pogłaskał mnie po plecach.
-Black, bądź silną dziewczynką i się nie maż. - powiedział pół żartem, pół serio.
-Crouch, bądź gentlemanem i popłacz razem ze zmęczoną dziewczynką. - odburknęłam mu, ale wtuliłam się w niego jeszcze mocniej. - Poza tym straciłam już Regulusa i Rudolfa. To dla mnie trudne. - wyszeptałam i odsunęłam się od Juniora. Usiadłam na ławce.
-Ohh. Black. Przestań ryczeć. - mruknął brązowooki. Miałam ochotę mu przywalić, ale się opanowałam.
-Crouch, jeśli przylazłeś tu by mnie zdołować jeszcze bardziej, to daruj sobie. - powiedziałam dobitnie i wstałam z ławy. Barty wstał i ujął moją dłoń.
-Proszę cię. - machnął się i przejechał palcem po linii mojej szczęki. Przymknęłam delikatnie oczy i spuściłam głowę w dół.
-Ka cholera cię tu przywlokła ? - spytałam cichutko i podrapałam się po czole.Uniosłam delikatnie głowę. Twarz mężczyzny była coraz bliżej mojej i wreszcie go pocałowałam. Nie chciałam tego, ale zagrały uczucia oraz Ognista ostro szumiąca w głowie. Ten pocałunek różnił się od wcześniejszego. Odsunęłam się od niego.
-Przepraszam. - wyszeptał brunet czerwieniąc się lekko.
-Junior to jest coś więcej, niż przyjaźń, ale o wiele mniej niż miłość. - powiedziałam gładząc go po policzku. Brunet uśmiechnął się delikatnie.
-Czyli przyjaciele ? - spytał z nadzieją.
-Pewnie. - odpowiedziałam siadając na ławie. - Dlaczego Nina zabiła Rudolfa ? - dopowiedziałam łamiącym się głosem. Oczy mi się zeszkliły, a Crouch przytulił mnie z lekka rezerwą.
-Wysłali Bellatriks po siostrę Czarnego Pana. Na początku nie chciała współpracować, więc Czarny Pan wyprał jej mózg. - wyszeptał Barty zlękniony.
-Cz... Czyli on ją Imperiusem ?! - wymruczałam cicho.
-Na początku tak, ale potem ona się przekonała do zadawania śmierci i ma wstąpić w szeregi Śmierciożerców. - wyszeptał cichutko Bartemiusz. Po moich policzkach spłynęły łzy. Draco się nie pozbiera. Cholera. Straciłam kuzyna.
-Idę do Gryffonów. - powiedziałam, otarłam łzy i wstałam. Crouch ucałował mnie w czoło i odszedł w stronę Dziedzińca Głównego. Uśmiechnęłam się blado i ruszyłam ku swojemu pokojowi wspólnemu. Panowała tam grobowa cisza. Każdy patrzył się na mnie z wielkim żalem. Podszedł do mnie Fred. Teraz zrozumiałam, że tak jakby go zdradziłam. I to ze Śmierciożercą. Przytuliłam się do niego, a on cmoknął mnie w czubek głowy.
-Nie martw się ! - powiedział rudy gładząc mnie po plecach.
-Czasem myślę, że nikt mnie nie rozumie. - szepnęłam w ramię Weasleya.
-Straciłaś dwóch braci. Ojciec przybył po 14 latach i cię bije, a matka zmarła i wyzywa cię od zdrajców krwi. Jesteś pokrzywdzona, ale pamiętaj zawsze masz mnie. - powiedział Fred powodując tym samym płacz u mnie. Przytuliłam się do Weasleya. Za mną pojawił się zielonooki i Tatia. Zaczęli mnie pocieszać.
~Wiem, że zostawiłam Ninę i jej wiele nie wyjaśnionych spraw. Przejdźmy proszę do niej. *perspektywa Niny*~
Usiadłam na siedzeniu obok brata. On położył swoją obślizgłą dłoń na mojej. Przed chwilą zabiłam człowieka. Tak w sumie to brata dziewczyny, która sama, nie świadomie, do tego doprowadziła. Jakim cudem ?! Powiedziała mi, że jestem Riddle. Zaczęłam o tym intensywnie myśleć. Okazało się, że jakimś cudem mam podobną więź jak Potter. Voldemort przywołał mnie do siebie. To było dziwne, zaskakujące, a zarazem intrygujące.
-Jestem z ciebie dumny. - usłyszałam cichy syk od strony mojego brata. Ukłoniłam delikatnie głowę. - Czy zgodzisz się być mi posłuszną ? - spytał, a może raczej stwierdził. Ja uśmiechnęłam się szeroko i pokiwałam głową.
-Oczywiście. - odpowiedziałam z entuzjazmem. On zbył mnie machnięciem dłoni, więc wstałam i poszłam do wielkiego i mrocznego ogrodu. Tom kazał mi uważać, bo on sam nie wie co się tam może kryć. Zobaczyłam wielkie i rozłożyste drzewa. Przez szpary w gałęziach zobaczyłam przenikające słońce. Miało malinową barwę, ponieważ chyliło się ku zachodowi. Usłyszałam jakiś szelest z prawej strony. Zza drzewa wyłonił się piękny, czarny pies. Zaraz po tym zaczął się zmieniać w człowieka. Powstał z kolan. Cały był umorusany i okopcony. Dalej pojawił się ten sam mężczyzna, którego jeszcze przed chwilą zabiłam. Przynajmniej tak mi się wydawało. Obok stanęli dwaj podobni faceci.
-Chciałaś mnie zabić. - wyszeptał ten torturowany z niesmakiem.
-Jak to możliwe, że ty jeszcze żyjesz ? - spytałam cofając się powoli do tyłu. Proszę się nie dziwić. Idziesz sobie normalnie do lasu, a tu wyłazi ci 4 facetów, z czego jeden powinien być martwy.
-To nie mnie zabiłaś, ale mojego ojca. - odpowiedział cicho.
~No to teraz lecimy do Farro. Nie wiem czemu, ale jakoś tak mnie naszło. *perspektywa Scotta*~
Dłoń Tatii coraz bardziej ściskała moje palce. Spojrzałem na nią. Puchonka uśmiechnęła się i przytuliła delikatnie do mnie.
-Idźmy już spać. - zaproponowałem i pogłaskałem pannę Salvador po policzku. Carmen pokiwała rozumnie głową i poszła wraz z Fredem do naszego dormitorium.
-Dobrej nocy. - powiedziała Tatia i pocałowała mnie w policzek. Uśmiechnąłem się do niej.
-I wzajemnie. - odpowiedziałem przytulając ją. Odprowadziłem Puchonkę do drzwi i ruszyłem przez środek pokoju wspólnego do mojego pokoju. Carmen już spała w ramionach Freda, który głaskał ją po policzku. George'a nigdzie nie widziałem, a Lee siedział w pokoju wspólnym z Angeliną. Szybko się przebrałem w spodnie od piżamy i poszedłem spać. Obudziły mnie promienie słońca, które wpadły do naszego pokoju poprzez okno. Rozejrzałem się. Brakowało tylko Carmen. Przejechałem dłonią po włosach i wstałem. Założyłem spodnie i przypomniałem sobie, iż zostawiłem na dole książkę do transmutacji. Wylazłem z pokoju bez koszulki i zlazłem na dół. Siedziało tam pięć rozchichotanych dziewczyn. Nic sobie z tego nie zrobiłem tylko zauważyłem, że ktoś czyta mój podręcznik. Tylko brązowa czupryna wystawała zza fotela. Usiadłem z uśmiechem na drugim fotelu. Carmen spojrzała na mnie z bladym uśmiechem.
-Łazi roznegliżowany po pokoju wspólnym, a potem się rzuca, że się do niego kleją. Typowy facet. - burknęła próbując zażartować. Niestety przez smutny ton jej się nie udało.
-Wstawaj. Idziemy na błonie. - zaoferowałem i nie chcąc słyszeć sprzeciwów ruszyłem tyłek na górę. Szybko naciągnąłem jakąś czarną koszulkę i złapałem grubą bluzę oraz jakiś zielony sweter. Zszedłem na dół. - W planach jest spacer po tęczy. - powiedziałem z uśmiechem i podałem Carmi bluzę. Ona spojrzała na mnie błagalnie. - Wstawaj, nie pierdol. - burknąłem i podniosłem ją, targając mocno za dłoń.
-Popiździło cię ? - spytała z wielkim wyrzutem. Ochoczo pokiwałem głową i ubrałem własny sweter.
-Zakładaj bluzę, bo ja nie mam zamiaru latać miedzy kuchnią, a pokojem z gorącym rosołkiem. - odpowiedziałem uradowany i chwyciłem ją za dłoń.
-Nie znasz dnia, ani godziny zaavadowania. - mruknęła panna Black pod nosem i nałożyła bluzę. Ujęła moją dłoń i ruszyliśmy na Dziedziniec Główny. - Nienawidzę cię. - dodała, a ja się zaśmiałem.
-Mnie się kocha. - wyjaśniłem z wielkim wyszczerzem. Ona tylko westchnęła i teatralnie przekręciła oczami. Usiedliśmy przy jakimś drzewie. Ona przytuliła swoje kolana do klatki piersiowej. Nie chciałem nic mówić, bo myślała. Nie przeszkadzała mi ta cisza. Oparłem się o konar i zamknąłem oczy.
-Scott ?! - wyszeptała cicho Carmi. Spojrzałem na nią. Była roztrzęsiona i pokazywała na coś palcem. Odwróciłem oczy w tamtym kierunku. To co zobaczyłem było najgorszym widokiem w życiu. Panna Black wstała i wyciągnęła drżącą ręką różdżkę. - Expecto patronum. - wyszeptała, a zaklęcie zadziałało ze zdwojona siłą. Podniosłem się gwałtownie i podbiegłem do chłopaka, który leżał nie przytomny. Carmen nerwowo wdychała powietrze. Ten na ziemi to był Michael Corner. Na szczęście zaczął się powoli budzić.
-C-Co ?! Gdz-Gdzie ja jestem ? - spytał jakby wyrwany ze snu. Ze snu, z którego mógł się nie obudzić. Pomogłem mu usiąść.
-Jak do tego doszło ? - mruknąłem jedną ręką przytrzymując Krukona, a drugą uspokajając Carmen. Znów miała ten swój atak.
-Wy-Wyszedłem. Normalnie. Przewietrzyć się. A potem... Potem nie wiem. - wyszeptał przerażony uczeń domu Orła.
-Idziemy do pani Pomfrey. - zadecydowałem i wstałem. Wziąłem Michaela na ramię i zacząłem targać ku szkole. Nikogo nie było. Piwnooka szła za mną. Już jej przechodziło. Położyłem go na łóżku szpitalnym. Pielęgniarka zbadała Krukona dokładnie. Drzwi do Skrzydła otworzyły się gwałtownie.
-Boże. Co mu się stało ? - wrzasnęła jakaś dziewczyna i usiadła przy Cornerze.
_________________________________________________________
Nie wiem co mam napisać. Na pewno przepraszam, że taki krótki. Dziękuję za ponad 6.300 wyświetleń. Jesteście zajebiści :* Proszę o komentarze. :3

10 komentarzy:

  1. Barty! No w końcu jeden z moich ulubieńców się pojawił. Fragment z Niną - uroczy <3 Nie ogarnęłam tylko tego wątku jak ci bracia się pojawiają... Mniejsza :D
    Scotty ... Mój kolejny ulubieniec <3 W końcu im się jakoś układa. Jestem kontenta [czyt. zadowolona ].
    W sumie rozdział o wszystkim i o niczym, ale bardzo mi się podoba <33

    OdpowiedzUsuń
  2. No i masz szczęście, że Rudolf żyje ;D
    Trochę szkoda Oriona, ale i to i tak kretyn, że zostawił swoje dzieci -.-
    Scott, jak zwykle nic dodać nic ująć- rusz dupę bo w ryło. Szczerość do bólu.;>
    Ahh ta Nina i co ona powie temu Voldziowi, a może będzie chciała, teraz ich wszystkich pozabijać ? xd Wyobraźnia mnie ponosi ;d
    Tak jak zwykle rozdział świetny i już nie mogę się doczekać następnego *.*

    Pozdrawiam
    ~Hermionija <3

    Ps. U mnie rozdział 30 http://secrets-twins-potter.blogspot.com/ ;3

    OdpowiedzUsuń
  3. Scott <3 Scott, Scott, Scott i hmm.. jeszcze raz Scott <3 uroczo *.* więcej fragmentów z perspektywą Scotta! =D pięknie, ślicznie i cudownie. Ten rozdział jest niewiarykurnagodnie świetny. (mówiąc szczerze zapamiętałam tylko g=fragment ze Scottem ,3 mam nadzieję, ze sie nie pogniewasz.) =) Pozdrawiam bardzo serdecznie, Loony. :*

    OdpowiedzUsuń
  4. No to przecie wiadome, że przeczytałam i to zaraz po dodaniu. Ale czytałam z komórki i jakoś nie chciało mi się pisać komentarza. Wszystko wyjaśniłam w sms-ie do cb. A teraz pytanie: Nina jest w końcu dobra czy zła ?

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajne :D Podobała mi się I i III perspektywa. Zapraszam do siebie.: dwie-historie.blogspot.com Mam nadzieję, że wpadniesz. ^^

    OdpowiedzUsuń
  6. Nowość
    http://topin-zawszespoko.blogspot.com/
    ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Super blog :D
    Na serio mi się spodobało :3
    Bardzo fajnie piszesz i to jeszcze na temat który uwielbiam! Obserwuję :3
    Wpadnij do mnie ... i może też zaobserwuj ...
    hogwart-moimi-oczami.blogspot.com

    Jeśli mozesz to zaobserwuj i zostaw komentarz- bede ci bardzo wdzieczna :*

    Pozdrawiam i weny zycze,
    Stacy Malfoy
    xxx

    OdpowiedzUsuń
  8. super *-* i jeszcze wzmianka o Bellatrix^^ :D Bardzo podoba mi się Twój blog :3
    ja również zapraszam na swój blog: ta-najwierniejsza.blogspot.com
    Byłabym wdzięczna gdybyś napisała komentarz i ewentualnie zaobserwowała. Odwdzięczę się tym samym ;)
    przepraszam za spam ;c xd
    Życzę weny i pozdrawiam ;*
    Bella Lestrange

    OdpowiedzUsuń
  9. Och! Barty jest taki cudowny! Ale jaja okazały się z tą Niną! Jesteś geniuszem'!

    OdpowiedzUsuń