Pogłaskałam Scotta po dłoni i pocałowałam go lekko w czoło. W tym momencie przypomniałam sobie o złamanych kostkach. Podeszłam do pokoju Pomfrey i zapukałam w drzwi.
-Dobry. - mruknęłam wchodząc do sali, a ona pokiwała głową. - Złamałam sobie coś w dłoni. - dodałam i pokazałam pielęgniarce prawą rękę. Ta obejrzała ją i wyciągnęła mugolski bandaż.
-Nie ruszaj nią za bardzo. - poprosiła i owinęła mi dłoń. Pokiwałam głową i uśmiechnęłam się lekko.
-A przyszłptygodniowy mecz z Krukonami? - spytałam, a pani Pomfrey westchnęła.
-Niestety nie będziesz mogła zagrać. - ogłosiła Pomfrey. Ruszyłam ku drzwiom otępiona. Prychnęłam i usiadłam przy Farro.
-Czy ty to rozumiesz? Zabroniła mi grać. - zaśmiałam się i pogłaskałam go po twarzy bandażem. Wstałam i wyszłam ze skrzydła. Ruszyłam do dormitorium. Zaczęło się robić ciemno. Usiadłam na łóżku i ujęłam jakąś mugolską książkę. Ktoś rzucił kamieniem w moje okno. Wstałam z łóżka i podeszłam do futryny. Szybko otworzyłam szkło i spojrzałam w dół. Ujrzałam tlenioną czuprynę i białą szatę.
-Black, na dół. - ryknął, a ja zaczęłam biec na błonia. Potrąciłam kilka osób, ale Malfoy jest ważniejszy. Wypadłam na podwórze i przytuliłam zmarźniętego kuzyna mocno.
-Jezu, Joe mówił, że uciekłeś. - warknęłam na niego i założyłam mu swój sweter.
-Doktor Salling dobrze mówił. - odparł cicho i ujął moją dłoń swoją chuderlawą ręką. Objęłam go ramieniem i poprowadziłam do wieży gryffonów. Powiedziałam hasło i wlazłam wraz z nim. Wszyscy Gryffoni siedzieli w pokoju wspólnym. Wlazłam dalej. Tylko Fred podszedł do mnie i pomógł mi zatargać Draco do mnie.
-Bardzo ci dziękuję. - powiedziałam patrzac Weasleyowi w oczy.
-Nie ma za co. - odparł z uśmiechem i położył Malfoya na moim łóżku. Usiadłam na posłaniu Alicji, a Fred usiadł obok i objął mnie lekko. Pocałowałam go w policzek. - Gesty są lepsze niż słowa. - mruknął głaszcząc mnie po plecach.
-Co się stało Scottowi? - spytałam z bladym uśmiechem.
-Zaatakował go duch Jęczącej Marty i jebnął o scianę. - odparł z pobłażliwym uśmiechem. Położyłam głowę na jego kolanach i zaśmiałam się lekko.
-Brakowało mi takiej rozmowy. - szepnęłam.
-Takiej, czyli jakiej? - spytał zaskoczony.
-Szczerej i niewymuszonej. - odparłam z uśmiechem.
-Zawsze do usług. - zaśmiał się. Ujęłam jego twarz w dłonie i pocałowałam go mocno. Jego usta delikatnie tańczyły na moich. Zaśmiałam się i odsunęłam się od niego. Do pokoju weszły moje współlokatorki.
-A ten co ty robi? - spytała Spinnet patrząc na wychudłe, blade ciało zalegające na jej łóżku.
-Umiera. - burknęłam bezbarwnie, a tamte się zamknęły. Fred pocałował mnie w czoło.
-Przenieś go do nas. Specjalnie odstąpie mu łóżka. - powiedział wspaniałmyślnie.
-A ty gdzie będziesz spał? - spytałam zdziwiona. Ten wskazał na moje łóżko i uśmiechnął się szelmowsko. - No dobra, ale pomóż mi z Draco. - odparłam zrezygnowana. Weasley zaśmiał się, a ja pogłaskałam go po twarzy.
-Ty... Co ci się stało? - spytała Angelina. Moje oczy rozszerzyły się szeroko. Nosz do kurwy nędzy, jak ja mogłam o tym zapomnieć? Wybiegłam pędem z dormitorium i pognałam do Sowiarni. Ja tu się relaksuje, a Joe sobie żyły wypruwa. Bądź, co bądź zgubił pacjenta, który został oddany mu pod opiekę. Dopadłam do drzwi.
-Myowl. - burknęłam, a drzwi się otworzyły. - Diable, pędem. - ryknęłam, a czarna sowa usiadła na moim ramieniu. Wyczarowałam pergamin i pióro. "Hej Joe. Draco czuje się w miarę dobrze, bo jest u mnie. Wybacz za to całe zamieszanie, ale dopiero teraz sobie o tobie przypomniałam. Pozdrawiam Carmen. P.S. Co mam mu podawać?" Przywiązałam karteczkę do nogi mojej sowy. - Joe Salling. Uzdrowiciel. - powiedziałam wyraźnie i już po odfrunięciu sowy odetchnęłam głęboko. Ruszyłam spokojnie ku Wieży Gryffonów. - Metamorfomag. - mruknęłam, a Gruba Dama usunęła mi się z drogi. Dygnęłam delikatnie i wlazłam do pokoju wspólnego. Na fotelu siedział zestresowany Ron i wciągnięta w lekturę podręcznika Hermiona. Podeszłam do rudzielca.
-Cześc Carmen. - powiedział spięty.
-Hej Ron. Może wyskoczymy jutro na Ognistą? - spytałam i spojrzałam wymownie na Hermionę, która drgnęła prawie niezauważalnie.
-Przepraszam, ale nie. Jestem umówiony, prawda Hermiono? - odparł radośnie, a zburaczała Granger pokiwała głupio głową.
-Przykro mi. - odparłam wesoło. - Udanego spotkania. - dodałam i ruszyłam do swojego dormitorium. Na środku niego stał Fred bez koszulki szukający czegoś w moich rzeczach. W niego wlepiały wzrok Angie, Katie i Alicja.
-Gdzie masz mój sweter, bo zależy mi na tym, by jutro go założyć? - spytał z głową prawie w moim kufrze.
-Albo jesteś ślepy, albo tak dobrze udajesz. - mruknęłam wskazując na własne łóżko. Fred uśmiechnął się pobłażliwie i usiadł na nim.
-Dobrze udaję. - odparł i puścił do mnie oczko.
-Weasley, idź spać natychmiast. - zaśmiałam się, a on posłusznie wpakował mi się do łóżka. Wzięłam piżamy i weszłam do łazienki, by się przebrać. Wyszłam po chwili i położyłam się koło Freda.
-Branoc Black. - szepnął, a ja się w niego wtuliłam.
-Wzajemnie Weasley. - odparłam rozbawiona i poprawiłam opatrunek na ręce.
-A ja nadal nie wiem skąd masz ten bandaż. - jęknęła Angelina.
-Walnęłam w ścianę pięścią i złamałam kości ręki. - odparłam słodko. Usłyszałam tylko westchnienie. Dłonie Freda oplotły moje ciało i ciasno przycisnęły mnie do jego ciała. Zasnęłam dość szybko. Obudził mnie trzask łamanych kości, lecz gdy otworzyłam oczy nic takiego nie ujrzałam. Schizuję, stwierdziłam. Wstałam i nałożyłam na siebie sweter. Podeszłam do okna i spojrzałam przez nie. Mam nadzieję, że Joe napisze mi co mam podawać Draco. Bardzo zależy mi na tym cholernie głupim popaprańcu. Ruszyłam do dormitorium Freda, gdzie spał Malfoy. Otworzyłam drzwi. Przywitał mnie ciepły wzrok Scotta, który właśnie się zbierał. Uśmiechnęłam się lekko i podeszłam do kuzyna. Pogłaskałam go po dłoni, a ten drgnął niekontrolowanie i zaczął wrzeszczeć.
-Greyback... - wydarł się przerażony i opadł na poduszkę by spać dalej.
-Włączam pełną opcję modlitwy. - szepnął przestraszony Farro i łypnął na Draco oczami. Zaczęłam budzić tlenionego. Ten spojrzał na mnie, a ja pogłaskałam go po policzku.
-Co ci się stało ? - spytałam cicho. - W sensie co zrobił ci Greyback. - dodałam już szeptem. Ten westchnął i usiadł zwieszając nogi z łóżka. Zaczął ściągać koszulkę ukazując wielkie pręgi jakby po pazurach. Z niektórych nadal ciekła krew, albo jakaś żółta substancja wyglądająca na ropę. - Joe ci nie pomógł ? - spytałam zaskoczona. Ten spojrzał mi w oczy.
-Doktor Salling próbował, ale nie udało mu się. To jest jak śmierć, bo im bardziej się ruszasz lub im bardziej niekontrolowane masz ruchy to to powoli cię zabija, rozumiesz ? - spytał cicho Malfoy. Jego dolna warga zaczęła drżeć, a z ust wypłynęła stróżka krwi. Ten starł ją szybko. - Kłuli mnie takimi zaostrzonymi nożami maczanymi w truciźnie. Doktor zdołał odprowadzić tą substancję z z mojego organizmu, ale krwawienia już nie. - dodał cicho.
-Bardzo cię kocham i nie chcę cię stracić. - szepnęłam ze łzami w oczach. Tleniony przytulił mnie na tyle mocno na ile pozwalał mu ból. Dotknęłam jego poranionych pleców, a ten syknął z bólu. Otarłam mu twarz z krwi i pogładziłam go po roztrzepanych włosach.
-Zawsze to ty o mnie dbałaś, nawet jak ojciec mnie lał. W sumie szczególnie wtedy. No i chyba najgorsze były Crucio rzucane w złości. Czy to nie dziwme? - spytał zabawnym tonem i uśmiechnął się szeroko.
-Tylko ty z całego cholernego drzewa mnie rozumiesz. - zaśmiałam się i przypomniałam sobie drzewo genealogiczne Blacków. Na górze najstarsi, a u dołu mama i tata. Podobno matka mnie kochała, ale tę historię już znacie. Co się stało z ojcem też wiecie. To było do przewidzenia, bo jakżeby inaczej z nazwiskiem Black. Syriusz zawsze ukazywał czarną, wypaloną dziurę. Jak ja jej nienawidzę, to tak jakby nie kochać własnego dziecka. Czyż to nie jest niemoralne? Albo chociaż karane? Pamiętam, mimo posiadania wtedy zaledwie kilku miesięcy, jak matka mnie upuściła. Niby to przez przypadek, niby specjalnie. Ona jednak zawsze upierała się przy tej pierwszej wersji. To jest istna paranoja. Nawet więcej niz paranoja, bo patologia. No, a co byś zrobiła, gdyby rodzice cię potraktowali Crucio? I właśnie w ttm momencie ujrzałam zdziwiony wzrok Scotta na sobie.
-Znowu bełkotałaś coś do siebie. - potwierdził moje obawy.
-Kurde. - jęknęłam i wstałam. Skierowałam się ku drzwiom, by doleźć na śniadanie i przynieść coś Draco.
-Carmen, ja mu przyniosę. - zaoferował Farro, a ja pokiwałam głową z wdzięcznością. Wyszłam z dormitorium i ruszyłam ku Wielkiej Sali. Usiadłam na swoim miejscu i zaczęłam jeść. Ktoś podsunął mi pod nos Proroka. To był Fred. Uśmiechnęłam się do rudzielca, a ten wyraźnie posmutniał.
-Co jest? - spytałam zdziwiona, a on popatrzył na gazetę. Ja również spojrzałam na nią. - Co? - krzyknęłam, a cała Wielka Sala spojrzała na mnie. I co ja teraz zrobię?
-Bardzo mi przykro. - szepnął Weasley i objął mnie ramieniem.
-Ale... Ale... To wszystko jest bez sensu. - jęknęłam i przełknęłam głośmo ślinę. Cholerny szmatławiec.
-A co z Draco? - spytał cicho rudzielec, a ja tylko wzruszyłam bezradnie ramionami.
_________________________________________________________
Przepraszam was, że to trwało tak długo. Rozdział dość mi się podoba, choć niewiele wyjaśnia. Liczę na komentarze. Poza tym tytuł jest ściągnięty od mojej ulubionej serialowej postaci z Glee. :) Pozdrawiam.
No nie. Znowu takie zakończenie.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że wyjaśnisz co było w Proroku. ;)
Pozdrawiam
Mówiłam że to Farro :) dobrze że Draco wrócił ale nie dobrze że ma takie paskudne rany :/ Rozwaliłaś mnie tą historią z jęczącą Martą :D Fred jest kochany! Oj oj oj!!! Co to się stało? Pisz szybko bo nie mogę się doczekać. Bardzo mnie ciekawi co było w proroku :) pozdrawiam i życzę weny :)
OdpowiedzUsuńKakaka. Mój Sccoty :3 Słodki jak zawsze ^^
OdpowiedzUsuńBiedny Draco! T^T Zobaczysz. Umrze to się chyba do ciebie przejdę... Albo Fred zginie w "Uroczysz bzdurach.." ! :D
Ugh.. O co chodzi z tym Prorokiem!?
Pisz szybciej, a nie mi tu Glee 24/h oglądasz! :D
Pozdrowionka i czekam na nowy rozdział ;**
~T
Hahah. Wiem, że mnie kochasz, ale nominuję cię do Verstaile Blogger :D
UsuńJak nie chcesz to się w to nie baw, ale musiałam kogoś w końcu nominować ;D
Gdyby co to zasady u mnie na blogu ;)http://draco-malfoy-tatia-salvador.blogspot.ch/
Całusy.
~T
Czemu nie możesz zakończyć normalnie !?
OdpowiedzUsuńI znowu będzie trzeba czekać na rozwiązanie.
No ale tak:
1. Scott jest the best ;D
2. Biedny Draco :( Tyle ran. Aż mnie coś zabolało.
3. Z jakiej piosenki ten tytuł ??
Ostatnio spodobał mi się "Glee"
Chociaż szkoda mi głównego aktora :(
Czekam na NN .
;33
PS Nie uśmiercaj Draco !!
Nie lubię normalnych zakończeń.
Usuń1. Też go lubię. :)
2. Draco zawsze byl i będzie twardy *-*
3. Nie wiem czy kojarzysz Joe'go Hart'a, którego gra mój najulubienszy Samuel Larsen. Powiedział to o Puckermanie w odcinku 18 sezonu 3. Jakoś średnio lubiłam Finna.
P.S. za bardzo kocham tlenionego, by przeżyc jego śmierć...
Jestem pierwszy raz, ale kocham potterowe opowiadania :). Już zabieram się za czytanie i zapraszam do siebie. Obserwuję :D.
OdpowiedzUsuń