Moje usta delikatnie przywarły do jego warg. Wlazłam głębiej w gęsty las. Doszliśmy na jakąś polanę, po której hasały sobie malutkie hipogryfki. Były cudne. Tym samym za nimi przewracały się młode testrele.
-Jak je tu ściągnęliście ? - spytałam głaskając małego niby konika.
-Luna pomogła. - wyjaśnił Fred i usiadł obok mnie. Wokół nas było trochę śniegu, ale bliźniaki zabrali dla nas swetry. Nałożyłam na siebie czerwony z wielkim F. Rose miała na sobie niebieski z G. Pogłaskałam słodkiego gryfka. odszedł do mnie mały testrel. Najwyraźniej brakowało mu bliskości. Wzięłam niby konia na ręce i pocałowałam w łebek.
-Dziękuję. - powiedziałam uśmiechnięta i ujęłam dłoń Weasley'a. Poprowadziłam ją do zwierzaczka, by i on go pogłaskał. Natrfił na jedno z mocniej wystających żeber i odsunął dłoń z odrazą. Testerel już otwierał paszczę, by ugryźć chłopaka w palec. Odsunęłam zwierzątko i spojrzałam na nie rozbawiona.
-Złaźcie ze mnie ! - usłyszałam krzyk George'a. Spojrzałam w tamtą stronę i zobaczyłam rudą czuprynę oraz prawie wszystkie małe hipogryfy. Rose śmiała się z chłopaka, a ja uśmiechnęłam się delikatnie. Fred przysunął mnie do siebie.
-Coś nie gra ? - spytał kładąc mi dłoń na biodrze.
-Jest pięknie. Za pięknie, by mogło to być prawdą. - westchnęłam i pocałowałam rudzielca w policzek. Dotknęłam lekko opuszkami palców jego twarzy. - Boję się. - wyszeptałam.
-O co ? - spytał zatroskanym tonem. Nie odpowiedziałam, bo spojrzałam na niego wymownie. Fred zaczął się śmiać. Wyglądał tak cudownie. Jego czekoladowe oczy były jak dwie brązowe kule szczęścia. Walnęłam go w ramię.
-To nie jest śmieszne. - mruknęłam i założyłam dłonie na piersiach. Weasley położył ręce na moich ramionach i spojrzał mi głęboko w oczy.
-Nic mi się nie stanie kochanie. - wyjaśnił, a ja wróciłam do głaskania testrela. - To ja powinienem się o ciebie martwić kochanie. To ty jesteś dziew... - urwał, bo uniosłam lewą brew do góry.
-Ale czy fakt, iż jestem dziewczyną automatycznie czyni mnie słabą płcią ? - spytałam, a Fred lekko zburaczał. - Skarbie. Możesz sobie obrażać chłopaków, zwierzęta i inne stwory do woli, ale dziewczyny zostaw w spokoju. Wbrew pozorom potrafimy przypierniczyć bardziej niż zawodowy mugolski bokser, albo przeżyć tak ciężkie zaklęcia jak Crucio bez większych uszczerbków na psychice. Wiesz, że cię kocham, ale właśnie poczułam się urażona i niedoceniona. - wygłosiłam swój skromny monolog i pocałowałam zwierzaczka siedzącego mi na kolanach w łebek. Przejechałam dłonią po jego wystających żebrach uśmiechnęłam się delikatnie. Był taki mały i bezbronny. Wyciągnęłam z szaty małe jabłko, które po chwili znikło w gardle zwierzątka. Fred położył dłoń na łebku testrela i lekko go pogłaskał. Weasley łypnął na mnie czekoladowymi oczami, a ja się uśmiechnęłam. Po chwili usłyszałam krzyk Rose i śmiech George'a. Spojrzałam na przyjaciółkę. Rose była przerażona i przyparta do drzewa za nią. Oddychała głęboko. Przed nią łaził wielki magiczny orzeł.
-Czy ciebie już do końca pojebało ?! - krzyknęła Martin łapiąc się za serce. George próbował utrzymać poważny wyraz twarzy, ale mu się to nie udało, bo za chwilę znów tarzał się po ziemi ze śmiechu. Rose wstała i przypierniczyła mu w twarz. - Nienawidzę jak mnie ktoś straszy ! - wrzasnęła i pobiegła do zamku. Śmiech rudzielca ustał.
-Toś się popisał. - mruknęłam i pobiegłam za blondynką. Dogoniłam Rose na schodach. Pociągnęłam dziewczynę za ramię, a ona wreszcie się odwróciła. Była wnerwiona. Tak. I to bardzo. - Co się stało ? - krzyknęłam, bo ona zaczęła się wyrywać.
-Dał mi jakieś cholerne pudełeczko. Po otwarciu wyskoczył ten zrąbany orzeł, a ja brawie zeszłam na zawał. - wycedziła przez zaciśnięte zęby. Walnęłam się ręką w twarz.
-Idiota. - mruknęłam i razem ruszyłyśmy do pokoju wspólnego Ślizgonów. Nie wiem dlaczego, ale może po prostu zabrakło nam towarzystwa mojego kuzyna ?! Wypowiedziałam hasło, a marmurowa ściana znikła ukazując wejście do pomieszczenia. Na kanapie siedział Zabini otoczony jakimiś dziewczynami.
-Pedał. - mruknęłam kaszląc. On spojrzał na mnie zdziwiony. - Jak już mnie zauważyłeś to powiedz mi gdzie jest Draco. - dopowiedziałam z uśmiechem.
-Coś za coś. Nie ma nic za darmo. - odparł czarny szelmowsko szczerząc kły. Ziewnęłam lekko, a yen kontynuował. - Powiem ci, gdy odwołasz to co powiedziałaś i dodasz, iż jestem najprzystojniejszym mężczyzną jakiego znasz. - mruknął Blaise, a ja zakrztusiłam się śliną.
-Dochodzę do wniosku, że sobie poradzę bez twojej ingerencji. - powiedziałam słodko i wlazłam po schodach na górę. Zapukałam, ale nikt nie odpowiadał. Otworzyłam drzw.
-Tleniony wyłaź natychmiast. - warknęłam rozglądając się wokół. Na łóżku leżał list. Po rozdartej kopercie mogłam sądzić, iż ktoś już to czytał. Rozwinęłam pergamin. Koślawe litery świadczyły o tym, że list był pisany naprędce. "Droga Carmi. Zaraz po mnie przyjdą , więc chcę ci coś powiedzieć. Po pierwsze kocham cię. Po drugie nie próbuj nawet mnie szukać. Po trzecie musisz uważać, bo Śmierciożercy łapią wszystkich zdrajców. Pilnuj siebie i bliskich. No i najważniejsze..." Tu list został rozerwany. Moje oczy lekko się zeszkliły.
-Imbecyle. - skwitowała żałośnie Rose. - I jeszcze zabrali zielonego, a Blaise... - urwała i pobiegła na dół po schodach. Usłyszałam jej krzyk. Wrzeszczała na Zabiniego i wyzywała go od najgorszych. Zeszłam na dół wkładając list do kieszeni szaty. Ujrzałam Rose nad przestraszonym Ślizgonem.
-Gdzie jest Malfoy zarazo ? - wrzasnęła i kopnęła Blaise'a w żebra.
-Nie wiem. - wyjęczał Zabini i skulił się mocno. Rosie musiała się na kimś wyżyć za George'a, więc jej nie przeszkadzałam. Pierwszy raz było mi trochę szkoda Ślizgona. - Jesteś psychiczna. - krzyknął Blaise, a ja się uśmiechnęłam szeroko i położyłam dłoń na ramieniu Rose.
-Już wystarczy. Draco został zabrany. Trzeba się dowiedzieć dokąd go uprowadzili. - powiedziałam, a Martin przytaknęła.
-Wybacz mi. - mruknęła i ruszyła do drzwi. Skierowałyśmy swoje kroki ku pokojowi mieszkalnemu Snape'a. Zapukałyśmy, a wrota się rozwarły. Severus stał na środku w czarnym, satynowym szlafroku i ze związanymi włosami. Głośno przełknęłam ślinę.
-D-dzień d-dobry. - zająknęłam się i aż usiadłam z wrażenia. Rose stała obok z otwartą buzią.
-O co chodzi ? - spytał tłustowłosy odwracając wzrok na kominek. Podeszłam do niego i podałam mu list. Spojrzałam na pergamin. Severus otworzył i rozwinął kartkę. Obserwowałam jego oczy. - Jeśli chcesz mi pokazać wyznanie miłości to sobie daru. - mruknął i już chciał mi oddać pergamin.
-Czytaj dalej. - warknęłam na niego, a ten łypnął na mnie oczami. Odwrócił wzrok ku pergaminowi i zaczął go czytać. Jego oczy stawały się coraz większe.
-Rozumie pan teraz ? - spytała Rose stając obok mnie. Tłustowłosy przejechał dłonią przez zaczesane włosy.
-Tak. Trzeba o tym poinformować Nar... - urwał, bo zaprzeczyłam ruchem głowy. - Dlaczego ? - spytał zdziwiony.
-Serio ?! Cyzia i Lucek są Śmierciożercami tłuku. - burknęłam ironicznie. O dziwo Snape nie zwrócił mi uwagi na nie nazywanie go obraźliwie.
-Pomyślę nad tym. - powiedział dając nam do zrozumienia, byśmy już sobie poszły. Zabrałam mu list.
-Trzymam cię za słowo. - wyszeptałam i wyszłam z jego pokoju. Ruszyłyśmy ku swoim pokojom wspólnym.
-Do obiadu. - mruknęła otępiona Rose. Przytaknęłam i wlazłam do pokoju. Szybko opadłam na fotel.
-Zły początek dnia ? - usłyszałam delikatny, ale stanowczy głos z drugiego siedzenia.
-Scott, ty głupi ciulu, nie strasz mnie w ten sposób nigdy więcej. - warknęłam na przyjaciela. Scott zaczął się śmiać, więc przypierniczyłam mu ręką przez łeb.
-Kurwa. - jęknął z bólu i złapał się za głowę.
-Miło mi, a ja Carmen. - odparłam z uśmiechem podając mu dłoń i wystawiając język. Farro spojrzał na mnie zawistnym wzrokiem.
-Jesteś tępa. - mruknął zielonooki obrażony.
-Lejesz mi Nutellę na serduszko. - odparłam słodko, a Scottie się zaśmiał.
-Kocham twoje poczucie humoru i spory dystans do siebie. - mruknął chłopak i pocałował mnie w policzek.
-Co z Tatią deklu ? - spytałam łapiąc go za dłoń. Ten zaczął bawić się moimi palcami.
-Nie wiem kiedy się obudzi. - odparł po chwili ciszy i spojrzał mi w oczy. Były przepełnione smutkiem i żalem.
-Pierwszy raz cię takiego widzę. - wyszeptałam z delikatnym uśmiechem.
-Takiego, czyli jakiego ? - spytał chłopak. Przeczesałam mu dłonią włosy.
-Zaangażowanego i tym samym zakochanego w jakiejś NORMALNEJ dziewczynie. - odparłam i poprawiłam sobie opadający sweter.
-Ojj. Czy ty ciągle mi musisz przypominać o tej centaurzycy ? - mruknął niezadowolony.
-Akurat tym razem chodzi mi o wilkołaczkę, ale jak tam sobie chcesz. - mruknęłam uśmiechnięta.
-Nienawidzę cię. - powiedział z zawiścią, a ja się zaśmiałam. - No, ale żeby zawsze wypominać mi błędy z przeszłości ?! - burknął, a ja spojrzałam na niego zdziwiona. - No dobra. Nie było to tak dawno, ale nie przypominaj mi o jednych z najgorszych dni w moim życiu. - dodał, a ja prawie turlałam się po ziemi.
-Twoje dziwne historie są zajedwabiste. - powiedziałam z uznaniem i położyłam głowę na jego ramieniu.
-Czuje się tak jak dwa lata temu. - wyszeptał Scott.
-Jak wtedy, gdy byliśmy razem ? - spytałam cichutko. On tylko kiwnął głową.
-Wiesz, że cię kochałem i nadal kocham, ale wtedy jako dziewczynę, a teraz jako przyjaciółkę. - odparł Farro, a ja się uśmiechnęłam.
-Bo teraz nie jestem dziewczyną. - mruknęłam, a ten westchnął i pierdzielnął facepalm'a.
-Zrozumiałaś to zgoła opacznie. - powiedział i wstał. - Teraz idziemy do Tatii. - zaoponował, a ja wstałam i zgodziłam się na prowadzenie mnie do Skrzydła. Weszliśmy z uśmiechami na twarzach. Mimo wcześniejszej przelotnej miłości, nadal się przyjaźnimy. Naprawdę mi to odpowiada. Jest zajebiście. Otworzyłam drzwi do Skrzydła. Tatia wgapiała się tępo w sufit.
-Obudziła się. - mruknęłam i dzugnęłam chłopaka między żebra. Ten podszedł do Puchonki i pocałował ją w rękę.
-Witaj skarbie. - powiedział, a ta odsunęła się od niego.
-Sły...słyszałam. - wyszeptała i zaczęła cicho szlochać. Farro spojrzał na mnie zdezorientowany, a ja tylko wzruszyłam ramionami.
-Co się na mnie gapisz ?! Jestem tu dzisiaj dopiero pierwszy raz. - warknęłam, a ten nakazał mi wzrokiem bym wyszła. Jak chciał tak zrobiłam. Zaraz miał być obiad. Pognałam lekko smutna do Wielkiej Sali. Usiadłam na swoim miejscu.
-Pragnę wam ogłosić, iż w tym roku odbędzie się Bal Bożonarodzeniowy. Oczywiście jeśli nie chcecie nie musicie przychodzić. Ta zasada obowiązuje każdego oprócz prefektów, którzy mają wchodzić na parkiet jako pierwsze pary. - zagrzmiał głos Dumbledore'a. Westchnęłam głęboko. ZNOWU !? Spojrzałam na Rose. Ta tak samo jak ja nie wyglądała na zachwyconą. Nigdy nie lubiłyśmy tych balów, bo Olimpia często nas na nich karała i kazała tańczyć z jakimiś idiotami. Do Wielkiej Sali weszli Fred i George. W rude włosy mieli powtykane gałązki. Mimo to byli przystojni. Fred usiadł obok mnie i złapał za dłoń.
-Coś nas ominęło ?! - spytał, a ja wzruszyłam ramionami.
-Zapowiedź Balu Bożonarodzeniowego. - odparłam obojętnym tonem i zaczęłam wpierniczać kurczaka.
-Chryste. Jeszcze raz mamy przechodzić przez te głupie przygotowania ? - mruknął Weasley, a ja niezbyt się tym interesowałam. Nie mam zamiaru iść na ten cholerny bal. Wolę już usiąść przed kominkiem w starej i powyciąganej bluzie. Na nogach czarne trampki lub czerwone skarpety z reniferkami. Do tego szare dresy i włosy spięte w kucyka. Tak. To zrobię. - Słuchasz ty mnie ? - spytał Fred, a ja spojrzałam na niego głupio.
-Ofywiscie. - mruknęłam z kurczakiem w ustach.
-To co powiedziałem ? - mruknął przebiegle rudy.
-Suchas ty mne ? - odparłam z uśmiechem i przełknęłam potrawę. - Coś jeszcze ? - dodałam i oparłam głowę o jego ramię.
-Czyli rozumiem, iż zrywamy się z Balu i idziemy do Zakazanego Lasu na własną imprezę ? - spytał, a ja z ochotą przytaknęłam.
-Moje marzenie skarbie. - powiedziałam i spojrzałam na stół Ślizgonów. Brakowało mi tam zielonego... Usłyszałam huk i po chwili wszystko znikło. Cała Wielka Sala rozmyła się w nicości.
-Przygotuj się na koszmar. - usłyszałam cichy i chropowaty głos. Zaraz po tym ból rozszedł się po moim ciele. Ten ból znałam z wcześniejszych doświadczeń. Crucio.
_________________________________________________________
No i jest kolejny rozdział. Dość mi się podoba. :3 Dedykuję go Loony i Wiktorii, bo trochę jest Scotta, a obie się rzucają, iż jest go za mało.
Kocham i czekam na komentarze. :**
świetne;)
OdpowiedzUsuńAle kto rzucił Crucio?:)
Mnóstwo zagadek:)
Duuużo Scott'a! ♥ I ryj mi się cieszy! :D
OdpowiedzUsuńKocham wnerw Rose :) Przestraszony Ślizgon też wymiata! :D
Małe hipogryfki *u* podejrzewam, że to przez "Urocze Bzdury O Wszystkim I O Niczym" :D ALbo przez fizykę... ;)
Nie ogarnęłam o co chodziło Tatii "Sły-Słyszałam..." Ale to szczegół! I tak mi się podoba. W końcu się sierota wybudziła ^.^
Po prostu Risotto za końcówkę ♥
Kto przypierniczył jej Cruciatusem!? Y^Y
Pozdrawiam, życzę weny, kocham i całuję :*
~Tatsi
Czeeeeść słoneczko, właśnie wróciłam :3. No to człowiek zmęczony się czepia. Człowiek zły, marudzi. A ja jestem i zła i zmęczona.
OdpowiedzUsuńP.S. NIGDY nie pytaj o nic związanego z np. jakimś zabiegiem etc. (np. co to znaczy, jeśli chodzi o np. książkę) mojego taty. Potwór !
A drugi powód mojego złego humoru znasz *w*.
No dobrze, to teraz się poczepiam. Czytaj to zanim dodasz !
yen <- ten
daru <- daruj
Suchas <- słuchasz
No i zawsze robisz:
bla bla bla. - bla bla bla
jak już to:
bla bla bla. - Bla bla bla
chodź ja wolę, bez kropy ogólnie.
etc. tyle co pamiętam. Padam na twarz.
"No, ale żeby zawsze wypominać mi błędy z przeszłości ?!" jak to przeczytałam to pomyślałam o tobie ;P A zdj. SKASUJ, wiem gdzie mieszkasz :D. Przechodząc... wieeeesz jak się dziwnie to czyta jeśli się zapomniało końcówki? No to Ci powiem, że bardzo !
No dobrze, dobrze. SO SWEET *w*. Ci napiszę. Nie ma to jak głaskać powietrze xD. No i JA *w*. Taaa już słyszałam od jednego takiego, że się FAJNIE WKURZAM -,-'. No, ale tutaj to się śmiałam *w* taa oczy mi się zamykają (chodź spałam większą cześć podróży), a i tak mi się zamykają. No to wnerw Rose <3 Love it <3. Tera jest zła na George'a i jest miodzio :D, no bo coś się dzieje. Oj znam to, jak się muszę na kimś wyładować :3 lepiej wtedy ze mną nie zadzierać xD. Taak, ale Zabiniego wciąż mi nie było szkoda. No co so true.
Nie no jakby mi się chciało to bym turlała się po podłodze, no dobra jakbym miała siłę. Ten moment kiedy wyobraziłam sobie nietoperza w szlafroku i z kucem *u* bezcenne. Ach te wyznanie miłości ^^. Dobra, ale PO JAKĄ CHOLERĘ wiązałaś Scotta z Carmen ?! Taa mogłaś se darować. No i jeszcze Tatia... szkoda kobity, wszystko słyszała. Hahah, nie ma to jak suodka wymówka Carmen. Kochana, no po prostu jak ty :3. Bla, bla, bla... zrywka z balu powiadasz ? A po co ja się na cb paczałam ? I kiedy zdjęłyśmy bluzy ? xD.
Koszmar przez najbliższy miesiąc to JA mam. Niech się Crucio schowa ! xD
Nie będę pytać co i jak, bo i tak mi nie napiszesz.
A tak w ogóle nie związane z rozdziałem :D.
Hah wiesz co czytałam dzisiaj "Upadli" Lauren Kate jestem aktualnie na 77 stronie... czyli początku 3 rozdziału. Kobieta pierwszy ciągnęła przez 50 stron. Ale prolog zajedwabisty *w* chodź jeszcze nie ogarniam książki, ale się dowiem o co chodzi xD.
Pozdrawiam, kocham, ponaglam i weny ;D.
Dziękuje za dedykację. Rozdział świetny. Napisałabym coś więcej... ale nie czuję się na siłach. Niech Scott będzie wreszcie szczęśliwy!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny.
Kocham,
A.
A... dawniej Loony.
UsuńNiedawno trafiłam na tego bloga. Muszę przyznać, że strasznie się cieszę! :3 Twoje opowiadanie jest cudowne, muszę nadrobić tyle rozdziałów żeby być na bieżąco... Uwielbiam Twojego bloga już od pierwszej chwili <3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i weny życzę
Lestrange
Super rozdział, aww, uroczo. <3 Scott wymiata, uwielbiam go. *0*
OdpowiedzUsuńczekam niecierpliwie na nowy rozdział :3
Zapraszam na prolog mojego nowego bloga, Twoja opinia byłaby dla mnie bardzo ważna.
http://hogwart-moj-drugi-dom.blogspot.com/
Zapraszam na pierwszy rozdział. :D
OdpowiedzUsuńhttp://hogwart-moj-drugi-dom.blogspot.com/