środa, 22 maja 2013

50. "Nie lubię świąt."

Odsunęłam się od Freda i rozglądnęłam się po Sali. Scott spał pod jakąś ławą, a Tatia na niej. Rose oparła się o ramię Georga i oboje spali. Ruszyłam do swojego pokoju, by zacząć się pakować. W końcu jutro jadę na święta do domu. Jak sadzę, Potter też u nas będzie. Ja jedna i pięciu facetów. Zapowiadają się niesamowite święta. Może uda się jeszcze ściągnąć rodzinę Scotta. W sumie jest tam tylko on i matka, więc trudno nie powinno być. Wlazłam do pokoju i otworzyłam kufer. Zaczęłam układać rzeczy i przygotowałam coś na jutro. Nie było najgorzej. Pociąg odjeżdża o 13. Ległam na łóżko i zasnęłam. Obudziła mnie Alicja krzycząc, że jeśli się nie pospieszę to całe święta szlag jasny trafi. Z trudem zwlokłam się z łóżka i ubrałam czarne spodnie, zieloną koszulkę i sweter od Molly.
-Wingardium leviosa. - powiedziałam i sprowadziłam kufer do pokoju wspólnego. Scott już siedział z Diabłem na kolanach.
-Zguba. - odparł z uśmiechem.
-Dzięki. - powiedziałam i odebrałam klatkę. Czyjeś dłonie objęły mnie lekko, a czyjeś usta dotknęły mojej szyi. Dotknęłam rudej czupryny. - Jutro święta. - dodałam szeptem.
-Będę tęsknił. - zaśmiał się Weasley. Całą zgrają ruszyliśmy na Dziedziniec Główny. Na nim stała Minerwa i z uśmiechem życzyła wesołych świąt. Wlazłam do wagonu i usiadłam z Fredem, George'm, Rose, Harrym i Ronem. Hermionę gdzieś wcięło po drodze.
-Z kim tańczył Oliver? - spytał ni z gruchy, ni z pietruchy George.
-To było zaplanowane tak, żebyś się postarał, a Olie tak na serio przyszedł z Luną. - odparła Rose kładąc głowę na jego ramieniu. George nie był ani trochę zły, a delikatnie zaskoczony.
-Wy... Nabraliście mnie? - spytał zdziwiony, a ja, Rose i Fred kiwnęliśmy głowami. - I ty przeciwko mnie? - dodał rozpaczliwym tonem patrząc na Freda. Ten tylko przytaknął. Wtuliłam się w mojego rudzielca i zasnęłam szybko. Zazwyczaj nie śpię w środkach lokomocji, ale tym razem mnie zmogło.
-Kochanie. Dojeżdżamy na stację. - wyszeptał mi Freddie na ucho. Otworzyłam oczy i usiadłam obok niego. Uśmiechnęłam się i pocałowałam go lekko. Fred się uśmiechnął i objął mnie ramieniem. Pociąg się zatrzymał, więc wyszliśmy w radosnych nastrojach. Na stacji stał Rudolf.
-Do po świętach. - powiedziałam patrząc Fredowi w oczy. Jego usta musnęły moje.
-Wesołych. - odparł ze śmiechem i zaczął żegnać się z innymi.
-Pozdrów ode mnie braci. - mruknęłam przytulona do Rose.
-A ty swoich. - zaśmiała się. - I nie przesadźcie z Ognistą. - dodała i puściła mi oczko.
-Ojj. Ale kto nie lubi kolęd po pijaku? - spytałam, a jakaś kobieta spojrzała na mnie przerażona. - Dobry wieczór. - powiedziałam do niej z uśmiechem, a ta odeszła prędko. Westchnęłam i zatachałam kufer, miotłę i Diabła do Ruddiego.
-Długo się żegnasz. - wymamrotał biorąc mój bagaż. Z nami jadą Scott i Harry. Wlazłam do samochodu. Z przodu usiadł Potter i Rudolf.
-Do Grimmauld Place... Do domu. - szepnęłam przyklejając nos do szyby. Dojechaliśmy szybko. Wyszłam z samochodu, a śnieg niemiło zatrzeszczał pod butami.
-Scott. Jutro o 18 zapraszamy do nas. Mama już wie. - wyjaśnił Rudolf. Farro pokiwał głową.
-Do jutra. - zaśmiał się chłopak i pocałował mnie w policzek.
-Będziemy czekać. - odparłam pakując się do środka.
-Wesołych etc. - mruknęli bliźniacy i przytulili mnie i Harrego.
-Jak zawsze wylewni w słowach. - burknął Potter. Wzruszyłam ramionami.
-Syriusz skarbie. Chrześniak i najukochańsza siostrzyczka przyjechali. - krzyknęłam, a z kuchni wyłonił się najstarszy braciak w zielonym swetrze z różowym fartuszkiem przewiązanym na biodrach.
-Harry. - ryknął na pół domu.
-Syriusz. - odkrzyknął Wybraniec. Obaj uściskali sobie dłonie i zaczęli gadać o pierdołach. Nie lubię świąt. Sztuczna atmosfera... Jedyne co mi się podoba to Ognista do każdej potrawy i prezenty. Ruszyłam do kuchni by zrobić kolację przedświąteczną.
-Ludu. Robię kanapki. Jakieś specjalne zamówienia ? - krzyknęłam, ale odezwał się tylko Potter, który chciał kanapeczkę z dżemem. Spojrzałam z odrazą na słoiczek wypełniony truskawkowym dziadostwem.Zrobiłam kanapki. Zgarnęłam je szybko na talerz.
-Kie... Ooo... - wymamrotał Ruddie wchodząc do kuchni. Ze stania zabrał dwie kanapki.
-Kolacja. - ryknęłam i spojrzałam na Rudolfa, który nalewał Whisky do szklaneczek. Pierwsi pojawili się Bachus i Romulus.
-Komu święta temu Nutella. - mruknęli razem i usiedli do stołu. Syriusz przyszedł z Potterem i oboje przysiedli się do nas. Uraczyliśmy się tostami i Ognistą.
-Smacznego. - odezwał się Łapa. Wszyscy rozumnie pokiwali głowami. Wpakowałam kilka tostów do ust i posiłek się skończył. - Do łóżek. Carmi. Zaprowadź Harry'ego do pokoju Regulusa, chyba, że oddasz mu swój pokój, a sama będziesz spała u któregoś z nas. - dodał z uśmiechem.
-Rudolfie ?! - spytałam, a ten przytaknął głową z uśmiechem. Westchnęłam i zaczęłam prowadzić Wybrańca do swojego pokoju. Otworzyłam drzwi i czym prędzej upchnęłam porozrzucane ciuchy do szafy.
-Uroczo. - zaśmiał się Potter trzymając w dłoni zdjęcie moje i Freda. Mieliśmy takie śmieszne miny i wielgachne uśmiechy. Zabrałam mu zdjęcie i wzięłam piżamy.
-Jeśli coś rozpierniczysz to ci ujebię łeb. - warknęłam na Wybrańca. Ten zasalutował, a ja wyszłam. Ruszyłam zrezygnowana do pustego pokoju Rudolfa. Otworzyłam drzwi i korzystając z nieobecnosci brata przebrałam się szybko. Usiadłam na łóżku. Ruddie przyszedł po kilku minutach. Położyłam się pod kołderką i zamknęłam oczy. Zaraz po tym poczułam bliskość jego ciała.
-Branoc. - wyszeptał całując mnie w czółko. Zasnęłam. Obudziła mnie woń powietrza po burzy. Wstałam i ruszyłam na dół. Zawiązałam ulubiony fartuszek Syriusza na biodrach. Zaczęłam robić dla odmiany omlety. Wytachałam potrzebne rzeczy i zaczęłam smażyć potrawę. Z piosenką na ustach i w samej koszulce oraz dole bielizny przewiązanej fartuszkiem, robiłam pyszne śniadanko. Zaczęłam powoli rozkładać omlety na talerzach. Tym razem wlałam każdemu piwa kremowego. Usiadłam sobie przy stole, by potem iść do mugolskich sklepów i kupić coś braciom, Potterowi, mamie Scotta i samemu Scottiemu. Zjadłam spokojnie jedzenie i wypiłam piwo. Postawiłam każdemu talerz z potrawą i szklankę piwa. Jeszcze wytargałam karteczkę. Zaczęłam bazgrać po niej piórem. "Jeśli którykolwiek z was ruszy Ognistą, którą schowałam na święta to obiecuję, że osobiście go zlinczuję. Nie żartuję. Najsłodsza na świecie siostrzyczka Carmen." Położyłam kartkę na środku stołu i ruszyłam się ubrać. Wzięłam jakieś spodnie i czerwony sweter od Molly. Szybko założyłam trampki i zgarnęłam czarną puchową kurtkę. Jeszcze tylko różdżka i pieniądze. Zebrałam wszystko i wyszłam z uśmiechem. Ruszyłam do pierwszego lepszego sklepu z odzieżą. Syriuszowi muszę kupić jakieś spodnie, bo ciągle łazi w tych powycieranych. On wstydu nie ma. Wlazłam do środka.
-Dzień dobry. - powiedziałam jak to na kulturalnego obywatela przystało.
-Dobry. W czymś pomóc ? - spytała ekspedientka gasząc papierosa na biurku.
-Chciałabym kupić spodnie. - odparłam.
~I tak minęły zakupy. Bliźniacy dostaną po paczce fajerwerków i słoiku Nutelli. Ruddie otrzyma nową torbę na papiery. Potter dostanie figurkę rogogona. Pani Farro śliczną zieloną sukienkę, a Scott nową mugolską książkę o wilkołakach.~
Spojrzałam na książkę. W sumie proponowałam Farro by pogadał z Lupinem, ale ten się upierał, że nie chce burzyć swojej ideologii. Ruszyłam obładowana do domu i przetransportowałam się do swojego pokoju. Wrzuciłam prezenty do szafy i zamknęłam ją na kilka kłódek. Spojrzałam na łóżko.
-Potter. Wstawaj do chuja pana. Ja tu już na zakupach byłam, a ty nadal leżysz. Omlet ci wystygł. - zaczęłam na niego krzyczeć, a ten tak się przejął, że aż spadł z łóżka.
-Carmen. Czy ty zawsze musisz używać tak bolesnych i niemiłych środków ?! - warknął, a ja pokiwałam głową. Szybko wyszłam z pomieszczenia i zrobiłam obchód po domu. Okazało się, że tylko Wybraniec śpi. Usiadłam przy stole, gdzie bracia kończyli jedzenie.
-Ognista jest cała. - poinformował mnie Syriusz.
-Bardzo się cieszę. - odparłam i spojrzałam na zegarek, który przedstawiał godzinę 12. - Skarby, ozdobić mi pięknie dom. Ale już. - warknęłam, a ci poleźli na górę ociężale. Usiadłam przed kominkiem z jakąś książką.Co chwila bracia i Potter podchodzili do mnie by spytać gdzie, co i jak. Dosyć znośnie na końcu to wyglądało, więc o 16 ruszyłam na górę. Szybko weszłam pod prysznic i umyłam się cała. Włosy opadały mi po ramionach i były bardzo mokre, więc zawinęłam je w ręcznik. Wyszłam i stanęłam przed szafą. Wybrałam tę samą sukienkę i te same ciuchy, w których byłam w październiku na Balu z Draco. Szybko się przebrałam i podmalowałam. Wyszłam z pokoju i zeszłam na dół. Dochodziła 17, więc zaraz pojawi się Scarlett i Scott. Spojrzałam na moich braci. Wszyscy mieli na sobie garnitury. Nawet Potter.
-I zeszła zmora. - zaśmiał się Rudolf. Do domu ktoś zaczął pukać. Podeszłam do drzwi i w pierwszej chwili zauważyłam mamę Scotta. Przytuliłam kobietę.
-Witaj kochana. - zaśmiała się pani Farro.
-Dobry wieczór. Zapraszam. - odparłam z uśmiechem i odebrałam od niej płaszcz. Noga trolla przysłużyła się wreszcie. Za nią wszedł mój przyjaciel obładowany prezentami. Chyba niósł i swoje i mamy.
-Cześć słońce. - wymamrotał. - Pomóż. - wyjęczał, a ja z uśmiechem zabrałam od niego kilka toreb.
-Proszę i zapraszam. - zaśmiałam się i wprowadziłam ich do jadalni. Scarlett pomogła mi rozkładać jedzenie na stole. I wszystko potoczyło się dość normalnie.
-Dobra. Nie chcę mi się wysłuchiwać nieprawdziwych życzeń i widzieć sztucznie wykrzywione twarz, więc wszystkiego najlepszego. - odezwał się Syriusz. Wszyscy mu przytaknęli, a ten zaczął rozlewać Ognistą.
-Syriuszu. Tak nie przystoi. - odezwała się oburzona pani Farro. Łapa spojrzał na nią zdziwiony.
-Ale Scar... - urwał, bo ta spojrzała na niego niczym morderca. Odłożył trunek i porozlewał piwa kremowego. Oczywiście nie obyło się bez dezaprobaty reszty braci. Wreszcie po skończonym posiłku Łapa kiwnął na mnie głową. Spojrzałam na choinkę i na prezenty.Wstałam i zaczęłam z uśmiechem wręczać podarki. Swoje zostawiałam pod choinką, by potem do nich wrócić.
-Dzięki. - zaśmiał się Syriusz wyciągając spodnie. Reszta odpakowywania minęła w fajnej atmosferze.
~Czy tylko mnie ciekawiły jak mogą wyglądać święta u Lorda Voldemorta ?! Pokażę wam moją wizję. *perspektywa Niny*~
Usiadłam przy suto zastawionym stole. Mój brat zachował powściągliwy wyraz twarzy. W sumie nie dziwię mu się. Sam mówił, że Boże Narodzenie to najgorsze święto jakie można było wymyślić.
-Dianno, czy podasz mi rybę ? - spytał Voldemort. Święta z nim były cholernie nudne. Czarno wszędzie jak w dupie u murzyna, a on chce wprowadzić świąteczny nastrój. Czy ten człowiek jest niepoważny ?! Dianna podała mu to o co prosił, a ja wbiłam widelec w pieroga. - Jak idą jej przygotowania na Śmierciożerczynię ? - spytał syczącym głosem. Jak ja tego nie lubię. To tak jakby pytał się o miłość tak zimnym tonem.
-Dość dobrze. - mruknęła Diann niepewnie. Widać było gołym okiem, że kłamie. Tom spojrzał na mnie z rządzą mordu wypisaną na spokojnej twarzy.
-Myślałem, że coś z ciebie będzie... Pomyliłem się. - wyszeptał Tommie i wyciągnął różdżkę w moim kierunku.
-Riddle. Ty chyba nie masz zamiaru jej zabijać ?! - krzyknęła w mojej obronie Dianna. Ten zmierzył ją potępieńczym wzrokiem i zwrócił się do mnie.
-Jesteś moją siostrą. - skomentował Volddie.
-Zabij mnie. - krzyknęłam przerażona, a ten wzruszył ramionami. - Avada Kedavra. - warknął. Nie wiedziałam, że to będzie ostatnie usłyszane zaklęcie. Poczułam tylko walnięcie o podłogę i umarłam. Zabił mnie własny brat. Marzenie...
_________________________________________________________
No i jest. Zadedykowany Oliwce, która srała się bym go dodała. Specjalnie dla niej jest koniec. :* Tradycyjnie dziękuję za tyle wyświetleń, ale komentarzy coś mało było. No nic. Mimo wszystko dziękuję.

6 komentarzy:

  1. Hahahaha... dziękuję moja kochana za zajedwabiste zakończenie :* Urocze... ale niech Draco się dowie :D Omm..sorki że z.anonima ale nie chce mi się konta zakładać

    OdpowiedzUsuń
  2. JPRD... ZABIŁAŚ JĄ?! I to w święta... człowieku... dobrze się czujesz?! Ale ja może zaczną od początku...
    Mraśne wykiwanie George'a :3. Mraśne, tyle powiem, mraśne xD.
    Narzeka, że jest tylko jedna dziewczyna? Trza było zapro Rose xDD. Ty weź się nie oszukuj... ty i sen w środkach lokomocji? Nie chciało Ci się po prostu opisywać, to ja zasypiam i mam dziwne pozy z czego mają beke... idiots everywhere... -,-' Ale wracając... hah Potter :3. Bo ty tak lubisz tą postać. Skromność Carmen powala. A i styl Syriusza... xD. Ach ten look. Pozazdrościć. Bla, bla... ale jak można nie lubić świąt?! Ach to kupowanie prezentów i brak Ognistej 0,0. Czy tylko ciebie? Zapewne nie, ale mi to tam lata, jak spędza święta Voldemort. Wgl on uznaje to święto o.O ? E no serio... własną siostrę... Ninę zabił?! Ludzie to idioci.
    Poza tym rozdział fajny. Kocham, pozdrawiam i ponaglam.

    OdpowiedzUsuń
  3. O kurde.... Bo nie ma to jak umrzeć w święta :3
    Syriusz w różowym fartuszku i zielonym sweterku *u* d'aww :3 feel like David, kurna.
    Tatia śpiąca na ławce? Zacnie. widzę że Ognista wkroczyła w którymś momencie ;D
    Słodka i miła Carmen. Jak zwykle. I Scotty na świętach :D
    Bosko, bosko :3
    Pozdrawiam, kocham, całuję i PONAGLAM! :*
    ~Tatsi

    OdpowiedzUsuń
  4. Genialne jak zwykle. Phi, czy Ty nie możesz napisać chodź jednego złego rozdziału? Strasznie lubię Twój styl pisania i pomysłowość. No, ale zabić ją? W święta? Czy ty kobieto nie masz serca? Powiem ci, że mnie zaskoczyłaś i to bardzo. Hahahah ognista w święta ZAWSZE SPOKO! Syriusz w różowym fartuszku jeszcze lepiej. Nie wiem co dalej pisać, więc powiem ci, że Cię uwielbiam!
    Pozdrawiam i życzę weny (chociaż Ci nie potrzeba)
    A.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do serca to nie jestem pewna, ale po operacji chyba coś tam zostało. Ognista i Syriusz to święta pełną gębą. :3 Dzięki.

      Usuń
  5. Fajne święta! Voldek zabił Ninę! Lol Ognista w święta... me gusta! Szkoda że uśmierciłaś Ninę :P
    Zapraszam do mnie :)
    http://inna-nie-znaczygorsza.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń