piątek, 5 lipca 2013

54. "W świecie pełnym chamstwa, morderstw i nienawiści delikatność to słabość."

Draco. Usłyszałam imię Draco. Nie wolno im go zabić. Nie pozwolę. Nawet jakbym miała się zmaterializować i powybijać tych tłuków to to zrobię, byle nie zabijali mi tlenionego. To byłoby już bestialstwo. Wpadłam do pokoju.
-Co to ma znaczyć? - ryknęłam na brata. Ten spojrzał na mnie z satysfakcją.
-Jeśli zgodzisz się mnie opuścić to Draco przeżyje. - odparł z uśmiechem. Pisnęłam i wyleciałam wnerwiona z domu. Jest tylko jedna osoba, która kocha go tak samo jak ja. Pognałam ku Hogwartowi. Jest jedno pytanie... Czy ona mnie zobaczy? Po chwili ujrzałam mury szkoły. Ruszyłam do Wieży Gryffindora. Ujrzałam Carmen wtuloną we Freda. Koniec tej sielanki.
~Teraz przejdźmy do nie zdającej sobie z niczego sprawy. *perspektywa Carmen*~
Dłonie śpiącego Freda oplatały moje ciało. Zamknęłam oczy i uśmiechnęłam się lekko.
-Nie szczerz się tak. - wybełkotał Weasley.
-Ohh. Zamknij się. - burknęłam do niego. Usłyszałam dźwięk tłuczonego szkła. Spojrzałam na porcelanową wazę i zamarłam. Wstałam szybko i podeszłam do mglistego półcienia. Wyłoniła się stamtąd dłoń.
-Draco ma kłopoty. - wyszumiała mgła.
-Ni-Nina? - spytałam, a mgła zakołysała się do góry i do dołu.
-Masz go chronić. - ryknęła i zniknęła. Przełknęłam głośno ślinę.
-Rudy... Masz chwilę żeby się zebrać. - mruknęłam zrzucając chłopaka z fotela.
-Jesteś gorsza niż moja matka. - jęknął podciągając się na łokciach. Ujęłam poduszkę w dłoń i trzepnęłam go przez łeb. - A to za co? - warknął łapiąc się za głowę.
-Za porównanie. - odparłam i wystawiłam mu język. Ten wstał i położył dłonie na moich biodrach.
-A to za uderzenie cie w twarz. - wyszeptał i pogłaskał palcami mój policzek. Uśmiechnęłam się delikatnie.
-Nie przepraszaj. - poprosiłam. - To ja powinnam. - dodałam półgłosem i uniosłam się na palcach do góry. Ten z uśmiechem odepchnął mnie od siebie i usiadł na stole. Jego dłonie posadziły mnie na jego kolanach. Oparłam swoje czoło o czoło rudzielca.
-Tutaj to ja powinienem się starać, a nie ty. - szepnął i wpił się w moje usta. Zarzuciłam mu dłonie na szyję i zaplotłam je na karku. Jego usta ruszały się lekko na moich. Odsunęłam się od niego.
-Coś się stało Draco. - wybełkotałam i ukryłam głowę w zagłębieniu między głową, a ramieniem. - I ty będziesz ze mną gdy będę go ratować. - dodałam ciszej, a ten tylko przytaknął głową.
-Pomogę ci. - szepnął i wstał.- Jak się do niego dostaniemy? - spytał po chwili ciszy.
-Raxierem, a czym? - mruknęłam wstając. Zarzuciłam sweter z C i wcisnęłam ciemne kozaki na nogi. Fred stał w swoim swetrze i z dwoma czapkami. Jedną założył sobie, a drugą mi. Ruszyliśmy powoli na dół. W miarę szybko ze względu na godzinę 23. W pewnej chwili zderzyłam się czołowo z jakimś mężczyzną. - Severusie? - wyszeptałam zaskoczona. Dwie fiolki potoczyły się po dywanie.
-Carmen? Weasley? Co wy tu robicie o tak późnej porze? - spytał półgłosem. Wstałam.
-Lecimy ratować Draco. - odparłam jakbym mówiła o Nutelli, a nie o moim ulubionym kuzynie.
-Ra-Ratować? - jęknął, a ja przytaknęłam.
-Musimy lecieć. - odparłam szybko i złapałam Freda za dłoń. Zaczęłam biec w stronę wyjścia.
-Cholera, Carmen... Wolniej. - warknął Weasley.
-To jest mój kuzyn, więc rusz dupę i nie gadaj. - burknęłam i dobiegłam do jakiegoś obrazu. Dotknęłam jakiejś cegiełki, a obraz się odsunął. Wepchnęłam tam i siebie i rudego. Po chwili stanęliśmy w jakimś zaułku na Hogesmeade. Gwizdnęłam przeciągle i przywarłam ciałem do Freda.
-Zimno ci? - spytał zaskoczony i poprawił mi czapkę.
-Nie, ale zaraz będzie. - odparłam słodko. Usłyszeliśmy trzepot wielkich skrzydeł. - Rax. - zaśmiałam się patrząc na pojawiającą się powoli sylwetkę smoka.
-Jest piękny. - przyznał Fred z rozdziawioną gębą.
-Był Regulusa. - powiedziałam łapiąc Weasleya za dłoń. Smok wylądował przed nami. Wspięłam się na niego szybko i sprawnie. Fred był po mnie, ale pociął dłonie na jego łuskach. Krew sączyła się z kilku pojedynczych ranek. - Zakleję ci to na miejscu. - mruknęłam i splotłam jego palce na moim brzuchu.
-Dobrze. - odparł łagodnie i cmoknął mnie w kark. Zadrżałam delikatnie.
-Leć. - powiedziałam klepiąc smoka. - Dwór Malfoya. - dodałam spokojnie. Krew przeszła przez mój sweter i delikatnie drażniła moją skórę. Zaśmiałam się i pogłaskałam smoka. - Jesteś sierotą. - stwierdziłam gładząc go po dłoniach.
-Ale twoją. - odparł mi cicho na ucho. Przeszły mnie dreszcze, więc on mocniej do mnie przywarł. Wreszcie dolecieliśmy do domu Draco. Mam nadzieję, że jee... Zamarłam, bo ujrzałam rozwalony dwór.
-O cholera. Ląduj. - ryknęłam, a smok ostro zachamował i opadł na dół. Szybko zsunęłam się na dół kalecząc plecy i rozcinając policzek. Weszłam na gruzy i pochyliłam się nad zwęglonym kawałkiem papieru. Ujrzałam napis : "Dusza nie wych" i pół czerwonej twarzy Malfoya. Schowałam szybko zdjęcie i spojrzałam na inne rzeczy.
-Carmen... - wybełkotał Fred wskazując na jakiś materiał w ludzkim kształcie. Podeszłam do tego szybko i ściągnęłam prześcieradło. Zakryłam to najprędzej jak potrafiłam. Zaczęłam biec przed siebie nie zwracając uwagi na wołanie Freda. Wrzeszczał jak opętany, ale ja zatrzymałam się dopiero jak uderzyłam w drzewo. Odbiło mnie i wpadłam w zaspę śnieżną. Weasley wreszcie do mnie dobiegł i uklękł obok mnie.
-Tam był... Tam był Alastor. Mój strażnik. - wybełkotałam, ale nie płakałam. Nie miałam już łez. Ale chwila... Al nie żyje. Jest tylko moim wyobrażeniem. A jednak...
-Kochanie, ale tam nic nie ma. - wyszeptał chłopak zaskoczony.
-On nie żyje. - ryknęłam, a Fred ścisnął mi dłoń zostawiając na niej ślady swojej krwi.
-Jego nie ma! - krzyknął głośno, a ja spojrzałam mu w oczy. - Nigdy go nie było. To jest twoja wyobraźnia. - dokrzyczał, a ja wtuliłam się w niego. - Wstawaj. Trzeba go ratować. - dodał cicho. Pokiwałam rozumnie głową i wstałam.
-Wybacz. - szepnęłam i ruszyłam ku szczątkom dworu. - Dziękuję. - dodałam spuszczając głowę w dół.
-Nie musisz za nic dziękować. - odparł Freddie i objął mnie ramieniem. - Ważniejsze są gesty niż słowa. - dodał z uśmiechem. Zatrzymałam go i usiadłam na ziemi. Fred usiadł obok. Wzięłam jego dłonie na kolana i wyjęłam bandaż wraz ze spirytusem.
-Może boleć. - ostrzegłam i skropiłam mu rany spirytusem. Weasley syknął z bólu. Dotknęłam delikatnie jego ran ustami.
-Nie boli. - zapewnił lekko się rozpływając. Zaczęłam mu zawiązywać rany bandażem. - Nie potrafisz być delikatna. - stwierdził krzywiąc się mocno.
-W świecie pełnym chamstwa, morderstw i nienawiści delikatność to słabość. - odparłam zawiązując kokardkę na koniec. Ten zaśmiał się lekko. Wstałam razem z nim i uśmiechnęłam się.
-Masz krew na policzku. - zauważył, a ja machnęłam ręką.
-Kij mnie to obchodzi, więc idziemy dalej. - odparłam łapiąc go za zabandażowaną dłoń.
-Nie. Wda się zakażenie i zdechniesz. - burknął, a ja spojrzałam na niego zaskoczona. Ten wziął spirytus i polał mi ranę. W porównaniu do moich przeżyć i ogólnego doświadczenia ten ból to nic specjalnego. Zakleił mi bliznę plastrem. Wyglądamy tak mugolsko... Pocałowałam go lekko w policzek i ruszyłam ku Raxierowi.
-Wracamy do Hogwartu. Nie wiem gdzie go trzymają. - zadecydowałam i zaczęłam wdrapywać się na smoka. Powoli zaczęło świtać. Tym razem Fred siedział z przodu. Splotłam palce na jego brzuchu, a głowę oparłam o jego plecy. - Potrzebuję cię. - szepnęłam zanim zamknęłam oczy.
-Ja cię również. - odparł Weasley z uśmiechem. - Hogesmeade. - powiedział klepiąc smoka po grzbiecie. Rax poderwał się do góry i zaczął lecieć ku Hogwartowi. Lecieliśmy w kompletnej ciszy. Tylko wiatr świszczał nam w uszach. Mam nadzieję, że temu zjebowi nic nie jest. Ale w sumie tleniony jest silny i dużo wytrzyma. Zaczęliśmy zwalniać i chwilę potem wylądowaliśmy na ziemi. Poklepałam smoka po grzbiecie.
-Dzięki. - szepnęłam i ruszyłam do zamku. Fred wlókł się za mną powoli. Wylądowaliśmy w pokoju wspólnym Gryffonów. Rudy usiadł na fotelu, a ja na jego kolanach.
-Jutro też jest dzień. Poszukamy Ślizgona. - zapewnił mnie Weasley. Pokiwałam sennie głową i zasnęłam. Obudził mnie głuchy dźwięk dzwonu na zajęcia. Spałam na fotelu przy kominku, z którego sączył się siwy dym. Jaką to ja mam dziś pierwszą lekcję? Eliksiry. Trza wstać i zjeść śnuadanie. Jak pomyślałam tak i zrobiłam. Spojrzałam na świeży i nie zakrwawiony sweter z F na piersi. Przeczesałam dłonią włosy i skierowałam swe kroki ku Wielkiej Sali. Przy stole profesorów siedział Hagrid, więc usiadłam spokojnie przy moim i zaczęłam konsumować śniadanie. Po chwili ktoś się do mnie dosiadł. Spojrzałam na tajemniczego osobnika.
-Widzę, że jesz śniadanie. - powiedział ciemnowłosy.
-Odczep się. - ofuknęłam go i zrzuciłam widelec ze stołu.
_________________________________________________________
Jest i nowy rozdział. Późno, bo zakończenie roku, wakacje od razu po nim... Jestem jeszcze na Chorwacji, więc pozdrowienia. Mam nadzieję, że rozdział nie najgorszy. :*

8 komentarzy:

  1. Powiedz ty mi kiedy ostatni raz napisałaś gorszy rozdział?
    Bo ja sobie jakoś nie przypominam.
    Rozdział oczywiście świetny.
    Nina straszy ...
    Nie chce myśleć co napiszesz na hallowen.
    Zdziwiony Snape.
    Carmen ratująca życie Draco.
    Biedny Draco.
    A tak go lubię.
    Fred po raz kolejny pokazuje jal zachowuje się prawdziwy mężczyzna.
    Kocham go za to *.*
    Zburzony do Malfoyów.
    Szkoda, bo posada całkiem, całkiem.
    Czekam na NN z ogromnym zainteresowaniem.
    Buziaki ;**
    PS A kto to za tajemniczy ciemnowłosy ? ; P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak *
      Dom *
      Tablet za bardzo nie pomaga w bezbłednym pisaniu.

      Usuń
  2. Powiem tak: genialny rozdział! *.*
    Bardzo mi się podoba :3 Dobra, koniec tych słodkości...
    Jak to chcą zabić Draco!? T^T
    Kij ci w oko morderco ;>
    Urocze odejście od zmysłów Carmen podczas śmierci Alastora ;)
    Kto obok niej usiadł, gadzie!? :D
    Straszne są te zakończenia! Przez ciebie ja również tak robię! ;D
    Pozdrowionka :)
    ~Tina

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej!
    Draco musi być bezpieczny, musi! :D
    Rozdział świetny. :>
    Fred *.* Też chcę takiego chłopaka!

    Pozdrawiam i pisz następny rozdział! :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Zostałaś nominowana do Libster Blog na moim blogu.
    maxi-nati.blogspot.com
    Nowy blog związany z serialem "Violetta"
    Disney Channel
    Gratuluję !!

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeżeli masz wątpliwości czy dobry rozdział.... muszę Ci powiedzieć, że całkowicie się mylisz! Świetny, genialny! Ja nie mogę... Proszę nie rób Draco krzywdy! Mam nadzieję, że dwór zostanie odbudowany... biedny Draco... a co do Freda... jest słodki :* Biedna Carmen! Tyle zła ją spotkało :'( Tyle osób które kocha ginie... Nie rób jej tego z Draco!!! Niech go znajdzie i wszystko będzie ok! No jak mówiłam rozdział świetny! Zapraszam do mnie na nowy rozdział: http://inna-nie-znaczygorsza.blogspot.com/ ;D

    OdpowiedzUsuń
  6. No więc.
    Mam być szczera?
    Jebło mi na mózg za wczoraj, może to przez to.
    Ale...
    ale rozdział mi się tak trochę nie podobał.
    Ale Ci powiem dlaczego xD.
    Po prostu mimo dramatyzmu, cholernie słodzisz. Ten związek Carmen i Freda, rzygać się chce.
    I oświecę Cię. Jesteś tak samo dobra w dramatyźmie, jak ja w komedii. HAhah :>
    Co do rozdziału to Nina rządzi ^^
    Mwahaha to było dobre. Ale nawiedzać Voldzia ma! xD
    Bla, bla, bla. I tak go uratują.
    Wybacz za spóźnienie, ale książki czytałam.
    A i nie Cassidy tylko Casandra. Że autorka xD.
    Ćśś to i to na C.
    Pozdrawiam i kocham ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. 59 year-old Accountant I Harlie Ducarne, hailing from Frontier enjoys watching movies like "Legend of Hell House, The" and Blacksmithing. Took a trip to Teide National Park and drives a Ferrari 250 LM. link

    OdpowiedzUsuń