~Przeżyjmy "poranek" jeszcze raz. *perspektywa Rose*~
Budzik
zaczął wypluwać z siebie jakieś niezidentyfikowane dźwięki. Otworzyłam
oczy i spojrzałam na godzinę. 5 rano. No chyba was coś porąbało...
Jednak okazało się, że to nie jest budzik, a ktoś puka do okna. W sumie
nie ktoś, a coś. Wstałam i otworzyłam je wpuszczając jakąś sowę. Była
średniej wielkości czaro-białą sówką. Pogłaskałam ją po łebku i
odwinęłam papierek. "Kochana Rose. Już jestem w Bułgarii, wiec nie masz co się martwić. Dziękuję, że tak się o mnie troszczysz, ale trochę tu niebezpiecznie. W sumie to właśnie po mnie idą..."
I tu list się urywa, a pozostaje jedna wielka breja atramentu. To na
pewno od Olivera. Przeczytałam to jeszcze kilka razy i aż usiadłam z
wrażenia. Podeszłam do szafy i szybko naciągnęłam na siebie ciepłą bluzę
i naciągnęłam spodnie. Szybko ubrałam wysokie buty i złapałam różdżkę.
Dobrze by było coś zjeść, ale Ollie najwyraźniej potrzebuje mnie
bardziej niż ktokolwiek na świecie. Wypadłam z dormitorium jak
podpierniczona i zbiegłam szybko po schodach omal nie łamiąc sobie
karku. Wychodząc z wieży wpadłam na jakiegoś uchachanego dryblasa.-Uważaj jak łazisz. - warknęłam.
-Tak, tak, ja cię też kocham. - usłyszałam donośny śmiech George'a.
-Ohh... Co ty tu robisz ? - spytałam zaskoczona, a ten pomógł mi się podnieść z podłogi.
-Mój szósty zmysł podpowiedział mi, że mnie potrzebujesz, więc... Jestem. - zaśmiał się i przytulił mnie mocno. Spojrzałam w jego radosne, brązowe oczy.
-Spadłeś mi z nieba. - odparłam cicho, a ten musnął moje wargi lekko.
-No to co mamy w planach ? - spytał wesoło. Spojrzałam na niego z błyskiem w oku. - Przerażasz mnie. - przyznał po chwili, ale nadal uśmiechał się jak Joker. Zaśmiałam się i pociągnęłam go ku błoniom.
~Już
wiecie mniej więcej czemu Rose nie było w dormitorium. Teraz razem z
George'm stoją na błoniach i wymyślają sposób, by dostać się do Olivera.
*perspektywa George'a*~
Stanąłem obok Rose uśmiechnięty.
-Może
hipogryf ? - mruknąłem, a na jej twarzy zagościł wielki uśmiech. Tak,
kocham ten uśmiech. Weasley ogarnij się. Kocham Rose tak bardzo, że
mógłbym w ogień za nią skoczyć... No może nie aż tak drastycznie, ale w
sumie jeśli na szali byłoby jej życie to z chęcią bym to zrobił.
-George, obudź się. - zaśmiała się Martin i sprzedała mi mocnego kuksańca.
-Ejj. Wypraszam sobie takie traktowanie własnego chłopaka. - mruknąłem z udawanym oburzeniem.
-Tak,
tak, ja cię też. - odparła słodko. Ona wykorzystuje moje słowa
przeciwko mnie... Czy to nie powinno być zabronione ? - No zbieraj się. -
dodała spokojnie i ruszyła po hipogryfa. Polazłem za nią z wyszczerzem
na ryju. Doszliśmy do hipogryfów.
-Którego sobie pani życzy ? - spytałem szarmancko zamiatając nogą po mokrej od rosy trawie.
-Tego jaśnie panie. - odparła zabawnie i wskazała na średniej wielkości zwierzaka.
-Jeśli
jaśnie panienka sobie tak życzy to mam obowiązek usłuchać. -
powiedziałem z wrodzoną gracją i ukłoniłem się hipogryfowi. Ten odkłonił
się dość szybko, a na moja twarz wpełzł wielki wyszczerz. - Jestem
zajebisty. - powiedziałem z szeroko rozłożonymi rękami.
-I w cholerę skromny. - zaśmiała się dziewczyna. Jej oczy lekko zabłyszczały.
-Mogę
spytać czy pamiętasz naszą pierwszą randkę ? - spytałem zmieniając
"zręcznie" temat. Ta wwierciła się we mnie morskim spojrzeniem.
-Nie
da się zapomnieć co ty wtedy wyprawiałeś. - usłyszałem jej odpowiedź. A
pomyśleć, że wszystko zaczęło się od tego, że siedzieliśmy w Dziurawym
Kotle zestresowani jak dzieciaki przed założeniem Tiary Przydziału.
-Więc... Też jedziesz do Hogwartu, tak ? - spytałem ciut zdenerwowany i potarłem nerwowo nadgarstek.
-Tak,
też jadę. - usłyszałem jej skwapliwą odpowiedź i uniosłem oczy w górę.
Jej błękitna koszulka współgrała z jeansami. Grzywka opadała jej na
oczy, a jej ręce leżały bezwładnie na stole i obejmowały kurczowo kufel z
piwem Kremowym. Podsunąłem dłoń w jej stronę i lekko ująłem jej rękę.
Ta spojrzała mi w oczy, a na jej usta wkradł się delikatny uśmiech.
-Rose ? - spytałem cicho, a ta przygryzła delikatnie wargę. - Dasz się zaprosić na spacer po łące ? - dodałem zachęcająco.
-Z chęcią. - odparła zaskakująco szybko. Wstałem i razem ruszyliśmy ku wyjściu.
-Lubisz chabazie i spacery ? - spytałem nadal trochę zaskoczony. Ta spojrzała mi w oczy.
-Pewnie. Uwielbiam to. - zaśmiała się i cmoknęła mnie w policzek. Zarumieniłem się lekko.
-A
to za co ? - mruknąłem onieśmielony. Ta tylko wzruszyła ramionami. -
Teleportacja ? - dodałem z uśmiechem, a ta tylko przytaknęła. Ująłem jej
dłoń i wyobraziłem sobie wielką polanę. Po chwili trzepnęło nami
porządnie i wylądowaliśmy na zielonej trawce. Ruszyłem w szaleńczym
pędzie przed siebie. Uśmiech nie schodził mi z gęby, gdyż w tyłu
słyszałem śmiech Rose.-Poczekaj. - zaśmiała się, a ja przystanąłem i oparłem dłonie na kolanach. Zacząłem dyszeć uradowany.
-Lepiej ? - spytałem patrząc na jej roześmianą twarz.
-Mniej więcej. - wydyszała i spojrzała na mnie. Wziąłem ją na barana bez żadnego zapytania i zacząłem kroczyć w stronę zwierzaka. - George, George, co ty robisz ? - usłyszałem głos z zewnątrz i otrząsnąłem się ze "snu".
-T-Tak. - mruknąłem z przekonaniem i spojrzałem na teraźniejszą Rose, która tupała nogą ze zniecierpliwieniem.
-Odpłynąłeś. - stwierdziła spokojnie. Uśmiechnąłem się i podsadziłem ją na hipogryfa. Usiadłem za nią, a dłonie splotłem na jej brzuchu. - Lecimy. - dodała, a hipogryf wzniósł się w powietrze.
-Gdzie lecimy pani kierownik ? - spytałem szepcząc jej do ucha. Ta zadrżała lekko, a ja zaśmiałem się dość szelmowsko.
-Mniej więcej do Bułgarii. - odparła, gdy już się uspokoiła. Otworzyłem usta by coś powiedzieć, ale po chwili je zamknąłem, bo nie miałem pojęcia co. Ciut mnie zatkało po odpowiedzi. W sumie tak samo było w momencie, gdy po raz kolejny przegrałem z nią w bilarda.
-Oszukujesz. - mruknąłem pewnym głosem i od razu dostałem lekko w ramię. Uśmiechnąłem się szeroko.
-Nie oszukuję. - stwierdziła z dumą w głosie. - To ty jesteś za cienki w uszach, by w to grać. - dodała z powagą wypisaną na twarzy. Zaśmiałem się głupio i podałem jej kij.
-Kochana jesteś. - powiedziałem i spojrzałem na stół. Ta wbiła czarną bilę w odpowiednią łuzę i wyrzuciła dłonie w górę w geście zwycięstwa. - Brawo. - mruknąłem i przytuliłem ją lekko. Ta spojrzała w górę i napotkała moje spojrzenie.
-Dzięki. - odparła cicho i uśmiechnęła się delikatnie. Jej oczy błyszczały radośnie, a włosy wydostawały się spod gumki do włosów tworząc "artystyczny nieład" na jej głowie czym przypominała wkurzonego Chopina, ale cóż poradzić. Ładnemu we wszystkim ładnie, stwierdziłem z uśmiechem na ryju. Ta odsunęła się i w czasie moich zacnych przemyśleń zamówiła dwie szklaneczki Ognistej. Ona mnie za dobrze zna. Jej twarz rozjaśniał uśmiech. Usiadłem przy stoliku z nią i zacząłem nonszalancko sączyć alkohol ze szkła podstawionego mi pod nos. Czas dość szybko minął, więc musiałem odprowadzić Martin przynajmniej do domu. Wstałem i ująłem śmiało jej dłoń. Wyszliśmy uchachani z baru.
-Spotykamy się jutro ? - spytałem z nadzieją, a ta przytaknęła i zamrugała kilka razy oczami. Przysunąłem się lekko do niej i dotknąłem jej ust swoimi. Zamknąłem oczy, by jeszcze bardziej cieszyć się chwilą. W tym momencie nic prócz jej ust poruszających się na moich nie miało żadnego znaczenia. Rose odsunęła się zarumieniona i spuściła wzrok w dół.
-Do jutra. - stwierdziła cicho, a ja dotknąłem jej brody i uniosłem twarz ciut w górę, by tylko widzieć jej oczy. Uśmiechnąłem się krzepiąco.
-Do jutra. - powtórzyłem i przytuliłem ją mocno. Poczułem dziuganie w żebra.
-Weasley, ty rudy ośle, wstawaj, bo się ślinisz. - usłyszałem jakże uroczy głos mojej dziewczyny. Uchyliłem powieki i ujrzałem Rose.
-Też cię kocham. - odparłem po raz kolejny i zlazłem z hipogryfa, gdyż byliśmy na miejscu. Ta tylko westchnęła i roześmiała się szczerze. Ruszyliśmy ku Durmstrangowi, gdzie prawdopodobnie przebywał Oliver, czy jak mu tam. Złapałem ją krzepiąco za dłoń i wlokłem się za nią. Doszliśmy do jakiegoś pokoju.
-George ? - spytała niepewnie i przystanęła. Spojrzałem jej w oczy.
-Będzie dobrze. Jestem przy tobie. - zapewniłem ją szeptem i objąłem ramieniem. Ta wyciągnęła różdżkę i niepewnie pociągnęła klamkę. Ruszyła do środka i skamieniała. W sumie to zastawiła mi cały widok, więc trochę kijowo mi się było zorientować na co patrzy. - Rose ? - spytałem cicho, a ona zazgrzytała zębami.
-To ja się sram, żeby tu przylecieć i znoszę tego śliniącego się patafiana, a ty sobie tu puzzle z kolegą układasz ? - krzyknęła ku mojemu zdziwieniu. Wlazłem za nią i ujrzałem Olivera wraz z jakimś chłopakiem zaskoczonego, ale nadal pochylonego nad jakąś układanką.
-Po co ty tu ? - spytał zdziwiony chłopak i rozdziawił paszczę.
-J-Jak to po co ? - warknęła na granicy załamania. - Dostałam od ciebie list. - dodała uspokajając się w miarę możliwości i wyciągnęła świstek.
-Aaa... To... To Cler mi wytrąciła pióro z dłoni i odleciała z niedokończonym i umazanym listem. - zaśmiał się, a Martin zaczęła się śmiać głupawo. Uśmiechnąłem się lekko i obserwowałem dalszą reakcję Rose. Trochu się po wnerwiała, ale potem jej przeszło i zaczęła się cieszyć przyjazdem tutaj.
~Kilka godzin później. Jakaś niezidentyfikowana polanka.~
Usiadłem na trawie i spojrzałem na gwiazdy. Rose usiadła obok mnie. Objąłem ją ramieniem.
-Dzięki, że zgodziłeś się razem ze mną do Olivera. - powiedziała cicho i uśmiechnęła się lekko. Zaśmiałem się.
-Mam coś dla ciebie. - stwierdziłem i wytachałem z kieszeni małe pudełeczko.
-Co
to ? - spytała cicho i ujęła pakunek. Wzruszyłem ramionami. Ta
otworzyła wieczko i ujrzała naszyjnik z gwiazdką. Jej uśmiech
wynagrodził mi zimno na polu. - Jesteś boski. - stwierdziła i przytuliła
mnie.
-Powiedz mi coś czego nie wiem. -
zaśmiałem się i oberwałem lekko w ramię. Dotknąłem jej ust swoimi i
zaśmiałem się lekko. Objąłem ją jeszcze raz ramieniem, a ta wtuliła się
we mnie. - Jesteś najdziwniejszą, ale i najlepszą dziewczyną na świecie.
- szepnąłem jej na ucho, a ta położyłe głowę na moim ramieniu.
-A ty najzabawniejszym chłopakiem na ziemi. - odparła i zaśmiała się cicho. Tak, to jeden z najlepszych dni w życiu.
_________________________________________________________
Rozdział dla Klaudii na jej 15 urodziny. Mam nadzieję kochanie, że ci się podoba. Więc zaczynając zacne życzenia...
Życzę ci szujo moja 100 lat życia.
Przynajmniej będę miała się z kogo pośmiać na starość.
Życzę ci spełnienia marzeń, zarówno dobrych jak i złych.
Samych miłych wspomnień...
No i zacnej egzystencji w ostatniej klasie GIMBAZJUM.
Samych mało zjebanych przyjaciół.
Wielu książek.
Nie wpadnięcia do Otchłani.
Spotkania Jamiego i Olivera.
Zakupu koszulki z Ed'em. *-*
Samych pyszności i żeby poszło w cycki.
Wiesz, że cię cholernie kocham.
Więcej wypadów pod wiadukt.
Przemalowania się na rudo lub niebiesko.
Samych zajebistych snów.
Samych zajebistych ludzi.
Samej zajebistej mnie. xD
W tym miejscu kończę zacne życzenia, gdyż nie mam już nic więcej do powiedzenia.
Kocham, pozdrawiam, ściskam i uwielbiam - Black.
Po pierwsze... pierwsza XD.
OdpowiedzUsuńAle poetycko zaczęte *-* wiem xd.
No to rozdział świetny :D. Bo dla mnie.
Hahah zaczynając od życzeń, nie nazywaj mnie szuję T^T
Mimo lekkiego załamania trwającego z 2 godziny, doszłam do siebie i życie znowu nabrało kolorów. Świetny rozdział i cóż mogę dodać. Nie ma to jak mieć siódmy zmysł, żeby być przy mnie :3. Trochę czasem namotałaś, ale jakoś wyszło xd.
Taaa podziwiajcie mój talent do gry w bila. Jestem po prostu mistrzem. W zawodach, komu pierwszemu wyleci bila nikt mnie nie pobiję. No i oczywiście pozdrowienia z podłogi. Jak się okazało to z listem to padłam. W puzzle gra *-* Hhaha.
No i jeszcze zacny naszyjnik *-* też chce :3. Albo niech mi przynajmniej ktoś naprawi mojego z sową xd.
Ogółem dziękuję za rozdział i dedyka xd.
Też cię kocham, pozdrawiam i weny :*.
hej! jestem tu pierwszy raz i trzeba przyznac, ze stronka robi wrazenie :D tez jestem potterhead :3Zapraszam na swojego bloga : http://kronikizakrecenia.blogspot.com/ :) Mogłabyś skomentować najnowszy rozdział, bo nie wiem co ludzie o nim myślą i czy pisać dalej... :D
OdpowiedzUsuńC-U-D-O-W-N-E !!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuń#NAVY
$
$ZAPRASZAM DO SIEBIE$
..... nadrabiam zaleglosci xp nie wiem czy to czytalam ale nie zostawilam komenta... wiec:
OdpowiedzUsuńRozdzial super. Jak sie okazalo ze ten list... ze wcale go nie zaatakowali xp hahahah puzzle. Jej ! Naszyjnik *,* ide czytac dalej ;)